Lądowanie w Normandii i pływające czołgi. Czym były dziwadła Hobarta?

Lądowanie w Normandii i pływające czołgi. Czym były dziwadła Hobarta?

Dodano: 

Nową broń osadzono w wieży czołgu Churchill, zamieniając go w ten sposób w wóz AVRE (ang. Armoured Vehicle Royal Engineers). Jeśli to nie wystarczało do uznania go za niezwykłą konstrukcję, brytyjscy specjaliści przygotowali całą gamę dodatkowych urządzeń. Churchill, większy, przestronniejszy i stateczniejszy od Shermana był idealną platformą do podczepiania mostów, pługów, rolek maty, dźwigów, faszyny, ładunków wybuchowych i całej gamy innych urządzeń. Co więcej, nawet po zainstalowaniu nowego „działa” i obciążeniu zewnętrznymi dodatkami, we wnętrzu pojazdu pozostawało dość miejsca, by umieścić w nim… sześciu saperów wraz ze sprzętem. Korzystając z grubego pancerza, mogli dotrzeć na plażę we względnym bezpieczeństwie, opuszczając w razie potrzeby pojazd przez boczne włazy, nie blokowane przez żadne z urządzeń instalowanych na czołgu.

Jakby jeszcze tego wszystkiego było mało, wyprodukowano specjalne zestawy części pozwalające na przezbrojenie Churchilla III lub IV na wersję AVRE siłami polowego warsztatu. Gdyby jeszcze wyposażyć go w wodoodporny fartuch i śruby, tworząc w ten sposób wóz AVRE DD, powstałby jedyny w swoim rodzaju pojazd zbudowany pod kątem szturmu na Wał Atlantycki. Niestety, Churchille okazały się zbyt duże, by przerabianie ich na wersję „DD” miało sens. Poza tym, kiedy rozpoczynano program budowy czołgów pływających, Churchille (jak i Cromwelle) były jeszcze wciąż przed swoim chrztem bojowym.

Czołg Sherman DD, 1944

79 Dywizja Pancerna

Do obsługi tak niezwykłych pojazdów potrzeba było doskonale wyszkolonych pancerniaków. W celu usprawnienia szkolenia, w marcu 1943 roku przekształcono istniejącą już od listopada 1942 roku 79 Dywizję Pancerną w wyspecjalizowany ośrodek treningowo-rozwojowy. Jednostka ta przyprawiała ówczesnych zaopatrzeniowców o ból głowy. Dzisiejszych modelarzy może natomiast przyprawić o zawał serca, zgromadzono w niej bowiem wszystkie nietypowe i prototypowe konstrukcje pancerne. W jej skład wchodziły czołgi CDL, mające oślepiać wroga strumieniem migającego światła, wozy wyposażone w różnorodne trały, opancerzone buldożery, czołgi DD, saperskie, mostowe, a także pojazdy z miotaczami płomieni. Ta pancerna menażeria szybko zyskała nazwę „cyrku Hobarta”, od nazwiska dowódcy jednostki, generała majora Percy’ego Hobarta.

Ten błyskotliwy organizator i specjalista od prac saperskich w 1940 roku został zmuszony do przejścia na emeryturę z powodu konfliktu z przełożonymi. Nie chcąc być bezużytecznym, i zapewne pragnąc znaleźć ujście dla swej energii, wstąpił do Home Guard, gdzie szybko awansował do rangi zastępcy dowódcy obszaru. Do czynnej służby przywrócono go w 1941 roku na osobiste życzenie Churchilla. Od tego momentu, Hobart zaangażował się w szkolenie 11 Dywizji Pancernej, a po jej wysłaniu do Egiptu stanął na czele 79 Dywizji Pancernej, mając za zadanie przekształcenie jej w jednostkę specjalną. Miarą sukcesu tego Naszywka 79 Dywizji Pancernej (domena publiczna) dzielnego oficera, jak i całej jednostki, była liczba pojazdów jakie znalazły się na jej stanie. Pod koniec wojny, 79 Dywizja miała na swym stanie prawie 7 tysięcy czołgów. Jednostka ta nie została jednak nigdy użyta w walce jako całość, lecz stanowiła źródło wyspecjalizowanych pododdziałów przydzielanych do konkretnych zadań w ramach potrzeb. Zajmowała się także szkoleniem załóg wchodzących w skład innych jednostek.

Nie wszystkie konstrukcje używane w 79 Dywizji znalazły swe zastosowanie na plażach Normandii. Do inwazji przeznaczono czołgi DD, AVRE, saperskie „Kraby” i opancerzone buldożery. To od nich zależał sukces lub klęska całej operacji.

Percy Hobart, 1942

Plan natarcia był bardzo prosty. Czołgi DD, przybywając na brzeg przed barkami, miały stłumić ogień niemieckich stanowisk. Za nimi miały przybyć barki z czołgami saperskimi, których zadaniem było oczyszczenie bezpiecznej drogi z plaży. W ten sposób zadanie piechoty byłoby znacznie ułatwione. Niestety, nie na wszystkich plażach można było zrealizować ten schemat. Na przeszkodzie stanęła polityka, pogoda i przeciwnik.

Amerykanie i AVRE

Gdy przygotowywano plan inwazji, zakładano, że pojazdy AVRE znajdą się w składzie sił szturmujących każdą z plaż. Zapewniłoby to równe szanse wszystkim jednostkom desantowym. Niestety, Amerykanie zdecydowali się nie korzystać z tych brytyjskich pojazdów.

Pojawiło się kilka teorii mających wyjaśnić tę dosyć dziwną, z czysto wojskowego punktu widzenia, decyzję. Pierwsza z nich zakłada, że Amerykanie chcieli wykorzystać te pojazdy, jednak było ich zbyt mało, by zaspokoić równocześnie potrzeby Brytyjczyków, Kanadyjczyków i Amerykanów. Słabym punktem tego twierdzenia jest fakt wyprodukowania ponad tysiąca zestawów pozwalających na konwersję dowolnego Churchilla na wersję inżynieryjną. Wykorzystanie wszystkich z nich zapewniłoby wystarczający zapas AVRE dla wszystkich zainteresowanych. Wystarczy przypomnieć, że na trzech plażach (Gold, Juno, Sword) użyto zaledwie 121 AVRE z około 180 pojazdów tego typu istniejących w tym czasie. Teza ta nie broni się więc w świetle faktów.