Postrach Karaibów i „wysłannik piekieł”. Najsłynniejszy pirat w historii starannie dbał o swój wizerunek

Postrach Karaibów i „wysłannik piekieł”. Najsłynniejszy pirat w historii starannie dbał o swój wizerunek

Dodano: 

Tymczasem okrucieństwo wobec bezbronnych było raczej normą w środowisku, w którym niejednego można by podejrzewać o psychopatię. Wyjątkową fantazją z w tej kwestii wsławił się Montbars Eksterminator, który swe ofiary piekł na rożnie, lub kapitan Low, kiedy jednemu z jeńców obciął wargi, ugotował i kazał je zjeść.

Również przypisywane mu uzależnienie od środków odurzających nie wyróżnia Edwarda z jego środowiska. Piraci uwielbiali upijać się do nieprzytomności i wielu spośród nich popadało w alkoholizm, co dotyczyło zarówno szeregowych marynarzy jak i dowódców. Najlepszym przykładem jest wspomniany wcześniej Henry Morgan, który po swej wspaniałej, pełnej sukcesów i przygód karierze... zapił się grogiem na śmierć.

Co do upodobań erotycznych i kilkunastu kochanek Czarnobrodego, w tym takiej, którą zmuszał do seksu z członkami załogi, to już przeszło pół wieku wstecz na Tortudze bukanierzy dzielili się jedną kobietą na dwóch mężczyzn. Zapewne znajomy Techa, Jack Rackham, zwany Perkalowym, żył w otwartym związku z dwoma kobietami (Mary Read i Anne Bonny, również przedstawicielkami pirackiego fachu). Natomiast 100 lat później, kapitan José Gaspár uprawiał masowe wielożeństwo, jak i również czasem zdarzało mu się zabić którąś ze swych kochanek.

Cóż więc sprawiło, że to właśnie słowo „Czarnobrody” przeszło do naszych czasów jako synonim pirata? Cóż takiego niezwykłego tkwiło w noszącym ten pseudonim człowieku, że wyniosło go ponad wszystkich jemu podobnych szubrawców trudniących się zbrodnią pod czarnymi żaglami? Była to demoniczność.

Brat diabła

Teach celowo i z rozmysłem wykreował swój wizerunek „wysłannika piekieł”, dbał o niego na każdym kroku, tworzył oraz rozprzestrzeniał własną legendę i należy przyznać, że szło mu to świetnie. Ułatwiały mu to czasy w których żył. Ówczesny świat, zwłaszcza świat tak zwanych ludzi morza, pełny był przesądów i zabobonów, co inteligentnemu człowiekowi dać mogło dużą przewagę nad resztą społeczeństwa.

Robiąc z siebie półdemona, stawał się przerażający oraz w pewien sposób nieśmiertelny. Flaga z rogatym trupim szkieletem, pas z sześcioma pistoletami, noże w cholewach butów, płonące lonty wystające spod kapelusza, nawet ta czarna długa broda, miały dodać jego postaci grozy. Z każdym jego dziwnym wyczynem, rozszerzała się legenda mrocznego pirata, jego niesława niosła się z ucha do ucha, przepełniając strachem wszystkich żyjących i przebywających na obszarach, na jakich widywano jego okręt.

Skuteczność tych metod pozostaje bezdyskusyjna. Nie odnotowano ani jednego okrętu, którego obsada stawiła opór Edwardowi Teachowi. Napadane jednostki poddawały się jedna po drugiej, przez co wiadomo, że ów straszny pirat, podczas swych grabieży, nie zabił ani jednego człowieka. Niecodzienne wśród piratów zachowania, jak strzelanie bez większego powodu do własnych towarzyszy, wzbudzały postrach także wśród jego załogi – każdy z jej członków mógł stać się ofiarą swego kapitana.

Techowi zależało aby jego podkomendni widzieli w nim to samo, co reszta świata. Pewnego razu wraz z częścią załogi zamknął się pod pokładem, w otoczeniu naczyń pełnych siarki. Po jej podpaleniu wszyscy siedzieli w gęstym i piekącym drogi oddechowe dymie, do utraty przytomności. Wszyscy... oprócz Czarnobrodego, który wytrzymując najdłużej, udowodnił, że w piekle czuje się jak w domu.

Wzbudzanie przerażenia wśród własnych ludzi zapewniało Edwardowi absolutny posłuch. Prawdopodobieństwo, że załoga obali go w głosowaniu, tak jak choćby innego sławnego pirata, Charlesa Vane'a, było minimalne, jeśli nie żadne. Natomiast do odsunięcia kapitana Bonneta i ustawienia w jego miejsca wybranej przez siebie osoby, wystarczył tylko rozkaz Czarnobrodego. Pominięto całkowicie głosowanie nad tą kwestią, które wśród pirackich załóg było nie tyle tradycją, co wręcz prawem. Sytuacja ta pokazuje, jak wielki posłuch miał Teach w swym środowisku.

Pozostaje pytanie, jak daleko postępowanie Edwarda napędzane było umiejętnościami aktorskimi i skłonnością do dramatyzmu, a kiedy stało się częścią jego świadomości? Czy w swoich czynach Czarnobrody do samego końca odgrywał przybraną sobie rolę „brata diabła”, czy też w pewnym momencie stał się graną przez siebie postacią? Czy, jak niektórzy sądzą, popadł w chorobę psychiczną, a może faktycznie zaprzedał duszę siłom ciemności?

Nieważne. Z rozmysłem lub w fanatycznym obłąkaniu, stworzył legendę, która uczyniła go nieśmiertelnym w chwili ucięcia mu głowy przez Maynarda. Niedługo później zaczęto szemrać, że wyrzucone za burtę ciało kapitana trzykrotnie opłynęło statek zanim pochłonęły je morskie czeluści. Za tymi opowieściami przyszły następne, mówiące o stąpającym po wodzie duchu Edwarda Techa.

Tak, od słowa do słowa, jego imię nie przeminęło z pamięci ludzkiej przez 300 lat i wszystko wskazuje, że za następne trzy stulecia Czarnobrody, choć nie był najgroźniejszym, największym, ani najbogatszym z kapitanów terroryzujących morza w epoce żagla, nadal pozostanie uważany za najsłynniejszego pirata w historii.

Autorem tekstu Czarnobrody – najbardziej przeceniany pirat w historii? jest Kacper Nowak. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Dziś rocznica koronacji siostrzeńca Kazimierza Wielkiego. Niedługo później władca wyjechał na Węgry