75 lat temu rozpoczęły się procesy norymberskie. Wielu nazistów nigdy nie doczekało kary

75 lat temu rozpoczęły się procesy norymberskie. Wielu nazistów nigdy nie doczekało kary

Dodano: 

Na dożywocie skazani zostali Rudolf Hess, Walter Funk i Erich Reader. Wyrok 20 lat więzienia usłyszeli: architekt kierujący systemem pracy przymusowej, Albert Speer, oraz Baldur von Schirach, przywódca Hitlerjugend. Odpowiednio 15 i 10 lat otrzymali z kolei: Konstantin von Neurath, minister spraw zagranicznych Rzeszy, oraz Karl Donitz, dowódca Kriegsmarine. Niektórzy, tacy jak Franz von Pappen, zostali uniewinnieni.

Ogółem główny proces w Norymberdze przełożył się na 12 tys. stron tekstu zgromadzonego w 18 tomach akt. NSDAP, Gestapo, SS i SD uznano za organizacje przestępcze o charakterze zbrojnym, co umożliwiło wydanie na ich członkach wyroków skazujących.

Sędziowska pobłażliwość

Amerykańskie trybunały w Norymberdze przeprowadziły później 12 procesów następczych. W pierwszej kolejności postawiono przed sądem niemieckich lekarzy oskarżonych o eksperymenty na ludziach. Spośród 23 z nich, siedmiu skazano na śmierć, pięciu na dożywocie, a kolejnych siedmiu uniewinniono.

W dalszych postępowaniach charakterystyczny był przypadek Erharda Milcha, którego skazano na dożywotnie więzienie. Zbrodniarzowi z Luftwaffe szybko zamieniono wyrok na 15 lat, a następnie po raz kolejny skrócono mu karę, dzięki czemu wyszedł na wolność już w 1954 roku. Podobnie stało się w przypadku wielu innych nazistowskich oprawców. Szokuje nadzwyczajna pobłażliwość trybunałów i sądów. Śmiesznie niskie wyroki otrzymali również oskarżeni w trzecim procesie hitlerowscy prawnicy (spośród 15 tylko czterech skazano na dożywocie, niektórym wyroki skrócono).

Skandalem zakończył się proces zarządu IG Farben, koncernu zaangażowanego w Holocaust poprzez dostarczanie cyklonu B do obozów koncentracyjnych. Niektórzy przemysłowcy otrzymali kilkuletnie (następnie zwykle skracane) wyroki pozbawienia wolności, większość jednak uniewinniono. Skazany w osobnym procesie Friedrich Flick, nazywany niekiedy „królem Zagłębia Ruhry”, otrzymał siedem lat więzienia, a wyszedł po zaledwie trzech. Cieszył się życiem aż do 1972 roku, w chwili śmierci przewodząc liście najbogatszych Niemców i pozostawiając po sobie majątek szacowany na ok. 1 mld dolarów. Do IG Farben w latach wojny należały czołowe dzisiaj niemieckie koncerny, między innymi Henkel oraz Bayer. Ludobójczą machinę III Rzeszy wspierały też takie przedsiębiorstwa jak Siemens (elektronika w pociskach V-1 i V-2), niemiecki oddział IBM (systemy ewidencji więźniów w obozach śmierci), Hugo Boss (mundury dla SS), Mercedes, Volkswagen i BMW (silniki, pojazdy bojowe, czołgi). Postępowanie wobec członków zarządów tych firm wyglądały podobnie jak w przypadku IG Farben. Alfred Krupp, prezes koncernu stalowego Friedrich Krupp AG, pierwotnie pozbawiony majątku uzyskanego w wyniku działalności przestępczej (zarzucono mu korzystanie z systemu pracy niewolniczej), szybko odzyskał wszystkie pieniądze i nieruchomości. Josiah Dubois, amerykański prokurator ścigający nazistów, sfrustrowany i zrezygnowany, tak komentował dla prasy orzeczenie w procesie Flicka: Na taki lekki wyrok nie skarżyłby się nawet złodziej kurczaków.

Flick, umierając, jak wspomniano, z majątkiem w wysokości 1 mld dolarów, zgodził się wypłacić niewolnikom pracującym niegdyś w jego obozach oraz ich rodzinom łączną kwotę... 2 mln 380 tys. dolarów. Spośród połowy miliona ofiar systemu pracy przymusowej, odszkodowania w wysokości zaledwie 1250 dolarów na osobę otrzymało niespełna 15 tys. z nich, i to niejednokrotnie po karkołomnej, upokarzającej batalii z niemiecką machiną sądowniczą.

Na drugą półkulę

Jak natomiast przebiegało ściganie zbrodniarzy bezpośrednio odpowiedzialnych za ludobójstwo? Tajemnicą poliszynela już w 1945 roku były masowe ucieczki podejrzanych do Ameryki Południowej i Środkowej. Czynnikiem ułatwiającym exodus był powojenny chaos. Niejednokrotnie korzystano z pomocy, jaką oferowali duchowni Kościoła katolickiego w Niemczech, Szwajcarii i Włoszech. Nazistowski uciekinier mógł być przyjęty do klasztoru, gdzie przez jakiś czas udawał zakonnika, a następnie podróżował do Ameryki Południowej, zwykle drogą morską. Niemiecki biskup Alois Hudal, entuzjasta hitleryzmu i Holocaustu, stworzył organizację Ocalenie, zajmującą się organizowaniem ucieczek zbrodniarzy wojennych. Odegraną rolę szczegółowo opisał w wydanych wspomnieniach, w których przyznawał:

(…) po roku 1945 cała moja działalność dobroczynna była nastawiona na pomoc dla byłych członków partii narodowo-socjalistycznej i faszystowskiej, zwłaszcza dla tak zwanych zbrodniarzy wojennych podlegających prześladowaniom (…) dzięki fałszywym dokumentom wielu z nich uratowałem. Mogli się wymknąć prześladowcom i uciec do szczęśliwszych krajów.

W operacjach przerzutu zbrodniarzy do Argentyny, Brazylii i innych krajów pomagali także niektórzy przedstawiciele Caritasu i Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Biskup Hudal osobiście przekonał dyktatora Argentyny, Juana Perona, do wydania 5 tys. paszportów dla „niemieckich bojowników”. Kupował im bilety, wyrabiał paszporty i wizy, pożyczał pieniądze. Do śmierci w 1963 roku popierał amnestię dla hitlerowskich zbrodniarzy.