Twórcy niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" przed sądem. 92-letni żołnierz AK walczy o prawdę

Twórcy niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" przed sądem. 92-letni żołnierz AK walczy o prawdę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kadr z serialu "Nasze matki, nasi ojcowie"
Kadr z serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" Źródło: fot. mat.prasowe
Przed krakowskim Sądem Okręgowym w poniedziałek ruszył proces cywilny przeciwko twórcom niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" (niem. "Unsere Mütter, unsere Väter"). Proces wytoczył im 92-letni żołnierz Armii Krajowej oraz Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Zdarzenia z sali sądowej relacjonował na Twitterze prezes Reduty Dobrego Imienia Maciej Świrski.

Proces wytoczył  92-letni żołnierz Armii Krajowej (AK) Zbigniew Redłowski oraz Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, którzy wystąpili przeciwko producentom serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” tj. UFA Fiction oraz ZDF (II program niemieckiej telewizji) za naruszenie dóbr osobistych w postaci prawa do tożsamości narodowej, prawa do dumy narodowej i narodowej godności oraz wolności od mowy nienawiści.

W serialu znalazły się między innymi sceny, które mają dowodzić, że Armia Krajowa rzekomo była współwinna zbrodni na osobach narodowości żydowskiej. Z kolei Niemcy są przedstawieni w serialu jako de facto ofiary drugiej wojny światowej. Żołnierze AK żądają przeprosin w TVP oraz we wszystkich telewizjach, gdzie pojawiła się ta produkcja, a także złożenia 25 tys. zł tytułem naruszenia dóbr osobistych.

Kontrowersyjna fabuła

Fabuła serialu oparta jest na przedstawieniu losów pięciorga dwudziestokilkuletnich mieszkańców Berlina w czasie II wojny światowej, a dokładnie w przeddzień ataku na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 roku. Jednym z bohaterów grupy przyjaciół jest Niemiec żydowskiego pochodzenia Viktor. Jako Żyd zostaje wysłany transportem na teren Polski, do niemieckiego obozu zagłady Auschwitz. Ucieka jednak z transportu i przyłącza się do jednego z oddziałów Armii Krajowej. Bierze udział w licznych akcjach zbrojnych, jego towarzysze broni cenią go za jego odwagę. Kiedy jednak wychodzi na jaw, fakt, że jest Żydem, musi opuścić oddział ponieważ dominuje w nim – poczynając od dowództwa po szeregowych żołnierzy – jednoznacznie antysemickie nastawienie. Oddział AK w serialu jest przedstawiany w taki sposób, że sprawia wrażenie bandy rabunkowej utworzonej z kryminalistów, poubieranych w półcywilne, półwojskowe niby-mundury. Wszyscy członkowie tego oddziału zieją nienawiścią do Żydów.

Domagają się przeprosin

Pełnomocnicy powodów mec. Monika Brzozowska-Pasieka i mec. Jerzy Pasieka oznajmili, że ich klienci domagają się przeprosin we wszystkich telewizjach, w których nadawano miniserial oraz poprzedzenia pierwszej emisji w pozostałych stacjach, do których go sprzedano, informacją historyczną. Ma się w niej znaleźć stwierdzenie, że za Holocaust odpowiadali wyłącznie Niemcy. Komunikat o takiej treści miałby też zostać zamieszczony na stronie internetowej twórców. Kolejne żądanie powodów dotyczy usunięcia znaku graficznego AK na biało-czerwonych opaskach noszonych przez aktorów oraz zapłaty 25 tys. złotych.

Pełnomocnicy pozwanych producentów adwokaci Karolina Góralska i Piotr Niezgódka wnosili o odrzucenie pozwu bez jego merytorycznego rozpoznania. Jak uzasadniali, dotyczył on sporu de facto globalnego, do którego rozpoznania polski sąd nie jest właściwy. Sąd oddalił jednak ten argument, wyjaśniając, że film był dostępny na terenie Polski - w 2013 roku wyemitowała go TVP. Do sprawy przystąpiła także Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Decyzję argumentowano "ważnym interesem społecznym".

Zeznania Radłowskiego

Sąd przesłuchał Zbigniewa Radłowskiego jako powoda. 92-latek opowiadał o burzliwej historii swojego życia - jest kapitanem Wojska Polskiego, byłym więźniem Auschwitz-Birkenau, żołnierzem AK oraz uczestnikiem Powstania Warszawskiego. Redłowski przed sądem wspominał zaangażowanie jego i rodziny w pomoc Żydom. - Ten film to świadoma robota niemiecka żeby na nas przerzucić winę za Holocaust - miał stwierdzić, jak relacjonuje Świrski. Pytany przez sąd i mec. Pasiekę, czy spotkał się kiedykolwiek z jakimś rozkazem skierowanym przeciwko Żydom, stanowczo zaprzeczył.

twittertwitter

Kolejnym elementem sprawy była emisja filmu, za co na rozprawie TVP zażądała od sądu 849 zł.

twitter


Źródło: Twitter / /TVN24