Chrześcijanie w Japonii byli przez wieki brutalnie prześladowani. W Nagasaki ukrzyżowano 26 osób

Chrześcijanie w Japonii byli przez wieki brutalnie prześladowani. W Nagasaki ukrzyżowano 26 osób

Dodano: 
Męczennicy z Nagasaki
Męczennicy z NagasakiŹródło:Wikimedia Commons / domena publiczna
5 lutego 1597 r. w Nagasaki ukrzyżowano 26 chrześcijan, którzy zostali później ogłoszeni świętymi. Przez wieki chrześcijaństwo w Japonii praktykowane było w ukryciu, w obawie przed represjami, a grono japońskich męczenników powiększało się...

Pierwsze kontakty Japończyków z kulturą europejską miały miejsce w latach czterdziestych XVI wieku, kiedy to do Kraju Kwitnącej Wiśni zaczęli przybywać pierwsi kupcy i misjonarze ze Starego Kontynentu. Była to końcówka Muromachi, epoki dosyć niezwykłej: z jednej strony w okresie tym często wybuchały konflikty wewnętrzne i procesy występowania wasali przeciwko swoim suwerenom, z drugiej zaś strony był to czas rozkwitu kulturalnego i rozwoju miast, w czym przodowało zwłaszcza Kioto. Dotychczas największy wpływ na rozwój japońskiej cywilizacji miały ludy bliskie geograficznie, a więc te pochodzenia chińskiego i koreańskiego. Wpływy buddyjskie i konfucjańskie mieszały się na Wyspach Japońskich z szintoizmem ([shintō]), tradycyjną religią opartą o rozbudowaną mitologię i wiarę w wielu bogów (tzw. [kami]). Zjednoczenie wszystkich prowincji w jedno państwo było bardzo daleką od rzeczywistości koncepcją.

Rozkwit

To właśnie do tak odległego i znacznie różniącego się od Europy kraju zaczęli przybywać ludzie Zachodu. Handlarze przywieźli ze sobą pierwsze muszkiety, a misjonarze pierwsze nauki Chrystusa. Do Japonii Biblia trafiła wraz z jezuitą urodzonym jako Francisco de Jaso y Azpilicueta, a lepiej znanym jako św. Franciszek Ksawery. Zakonnik wyruszył z Lizbony w 1541 roku i nim dotarł do Kraju Wschodzącego Słońca osiem lat później, zdążył już odwiedzić Afrykę, Indie (i zyskać przy tym przydomek „apostoła Indii") oraz tereny obecnej Malezji i Indonezji.

Co ciekawe, gdy wypływał do Japonii miał już wśród swoich towarzyszy pierwszych nawróconych na chrześcijaństwo mieszkańców tych ziem. Najważniejszym z nich był bez wątpienia Anjirō (Yajirō), szlachcic który uciekł ze swej ojczyzny będąc oskarżonym o morderstwo. Jego pilność w pobieraniu nauk oraz liczne opowieści dotyczące rodzinnych stron sprawiły, że św. Franciszek Ksawery postanowił kontynuować swoją działalność duszpasterską właśnie w Japonii.

Spędził tam nieco ponad dwa lata, zmagając się przy tym z wieloma problemami: od bariery językowej, przez różnice obyczajowe (dotyczące chociażby podejścia do higieny) aż po przeszkody natury religijnej i filozoficznej – tubylcy byli przecież ukształtowani przez diametralnie inne kręgi kulturowe. Misjonarz miał również obawy co do stosunku Europejczyków (a zwłaszcza Portugalczyków) wobec mieszkańców Japonii, mając w pamięci m.in. ich lekceważące zachowanie okazywane w Indiach konwertytom, w głównej mierze pochodzącym z niższych i uboższych kast społecznych. Mimo wszystko przez ten krótki okres św. Franciszek Ksawery dał podwaliny dla działalności misji chrześcijańskiej na Wyspach Japońskich i zostawił po sobie kolejnych nawróconych w liczbie ok. tysiąca.

Jego dzieło kontynuowali inni bracia należący do Towarzystwa Jezusowego, po latach nawracaniem Japończyków zajęli się także franciszkanie. Wedle różnych szacunków do początków XVII wieku liczba konwertytów mogła sięgnąć nawet 750 tys. Nie bez znaczenia pozostawał fakt, że niektórym możnowładcom misjonarze obiecywali wprost korzyści handlowe w zamian za przyjęcie nowej wiary. Wizja sprowadzenia portugalskich (przede wszystkim) kupców i różnych europejskich towarów, ze szczególnym uwzględnieniem broni sprawiała, że daimyō (feudałowie) chrzcili się wraz z całymi rodami i to samo nakazywali mieszkańcom swoich wsi. W tym samym czasie jednak życie polityczne i społeczne w Japonii przechodziło kolejne przemiany, a sytuacja chrześcijan po latach diametralnie się pogorszyła.

Prześladowania

Od 1560 roku w historii Japonii mówi się o okresie Azuchi-Momoyama, w którym to następowała stopniowa unifikacja kolejnych ziem w jedno wielkie państwo. Proces ten zapoczątkował Nobunaga Oda, którego ród wywodził się z prowincji Owari. Był to polityk i przywódca bardzo skuteczny, niemniej uznawany za postać okrutną i nie wzbraniającą się od krwawych rozwiązań. Mimo to z przedstawicielami misji chrześcijańskich zachowywał dobre kontakty, obejmując ich i nawróconych tubylców swego rodzaju ochroną, zdając sobie sprawę, że może mu to przynieść wspominane wcześniej korzyści handlowe (przede wszystkim natury zbrojeniowej). Dużo mniej dobrych intencji miał wobec buddystów, a z relacji jezuity Luís Fróisa wynika nawet, że negował on w ogóle istnienie bogów czy życia pośmiertnego.

Gdy Nobunaga Oda zmarł w 1582 roku, schedę po nim przejął Hideyoshi Toyotomi, człowiek z tego samego obozu polityczno-wojskowego. Znany przede wszystkim ze zdobycia przez lata walki ogromnej fortuny Toyotomi początkowo również był nastawiony przyjaźnie do Europejczyków i wyznawanej przez nich wiary w jednego Boga. Nagły zwrot nastąpił w 1587 roku, kiedy to japoński przywódca wydał tzw. dekret z Hakaty, w którym nakazał wydalenie wszystkich chrześcijańskich misjonarzy z rządzonych przez niego ziem. Nie do końca jasne są motywacje Toyotomiego, istnieją jednak koncepcje, że bał się obcego interwencjonizmu albo nawet agresji zbrojnej. Niemniej jednak dekret uderzał właściwie wyłącznie w duchownych.

Początkowo decyzja ta nie niosła za sobą bardzo drastycznych konsekwencji, był to jednak pewien punkt przełomowy w losach japońskich chrześcijan. Dotychczas, co oczywiste, zdarzały się pomniejsze problemy i konflikty między środowiskiem chrześcijan a środowiskami innych, głębiej zakorzenionych w tradycji japońskiej wyznań, ale teraz mowa była już o antychrześcijańskim dokumencie działającym w skali powszechnej. Brutalizacja wzajemnych stosunków miała dopiero nadejść, czego drastycznym wyrazem było ukrzyżowanie 26 chrześcijan w Nagasaki w 1597 roku (wszyscy zostali później ogłoszeni męczennikami i świętymi). Rok później umiera Hideyoshi Toyotomi, a na najważniejszą postać sceny politycznej wyrasta Ieyasu Tokugawa, kolejny z byłych sojuszników Nobunagi Ody.

Był to okres końcowy Azuchi-Momoyamy, rozpoczynała się kolejna wojna domowa o władzę i supremację. Tokugawa wyszedł z niej obronną ręką, a w 1603 roku otrzymał od cesarza tytuł sioguna – wodza naczelnego, faktycznie sprawującego władzę. Dał tym samym początek całemu rodowi siogunów, którzy swoje rządy sprawowali przez ponad 250 lat. Był to początek ery Edo, dla chrześcijan czasu kolejnych prześladowań i zejścia do podziemia.

Początkowo – po raz kolejny – nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy, bowiem pierwszy z siogunów Tokugawa był raczej pozytywnie nastawiony wobec obcokrajowców z Europy i kontaktów z tym kręgiem kulturowym. Jeszcze na początku XVII wieku do Kraju Wschodzącego Słońca przybywali przedstawiciele kolejnych zgromadzeń: benedyktynów, dominikanów czy też augustianów. Panująca wtedy atmosfera miała w sobie coś z tolerancji połączonej ze sporą rezerwą wobec relatywnie nowej na tych terenach wiary. W sferze handlowej o wpływy zaczęło rywalizować kilka mocarstw kolonialnych; do dobrze już osadzonych w japońskiej rzeczywistości Hiszpanów i Portugalczyków zaczęli dołączać Anglicy i Holendrzy, co jak się okazało miało mieć potem wpływ na politykę całego państwa.

Ieyasu Tokugawa oficjalnie nie rządził już od 1605 roku, kiedy to abdykował na rzecz swojego syna Hidetady, faktycznie jednak aż do swojej śmierci w 1616 roku miał realny wpływ na rządy z pozycji szarej eminencji. Należy przy tym nadmienić, że Ieyasu także pozostawał pod wpływami innej osoby, mianowicie angielskiego (i co ważne, anglikańskiego) żeglarza Williama (Willa) Adamsa, który został w końcu jego głównym doradcą i miał wszelkie okazje ku temu, aby wzbudzić nieufność Tokugawy wobec jezuitów i innych katolickich misjonarzy. Do tego w 1612 roku o łapówkarstwo oskarżono jednego z feudałów oraz członka rady Ieyasu Tokugawy, a że obaj byli chrześcijanami, wzbudziło to nieufność założyciela siogunatu do tych środowisk. W tym samym roku wydany zostaje oficjalny zakaz praktykowania wiary chrześcijańskiej, a w 1614 roku siogunat ogłasza wydalenie wszystkich misjonarzy z terenu kraju. Był to kolejny kamień milowy w trudnych dziejach japońskich chrześcijan. Oznaczał on zejście do podziemia – nastał czas kakure-kirishitan, „ukrytych chrześcijan”.

Jak się jednak okazało, nie był to koniec obostrzeń dotyczących kontaktów ze światem zewnętrznym. W latach 30. XVII wieku wydanych zostało kilka kolejnych edyktów, regulujących m.in. ograniczenie handlu z Europejczykami i zakaz wyjazdu Japończyków poza granice kraju. Mniej więcej w 1639 roku ostatecznie ukształtowała się polityka sakoku – niemalże pełnego izolacjonizmu. Z zagranicznych handlarzy w Japonii pozostali jedynie Holendrzy, także zresztą w ograniczonym stopniu. Taki stan rzeczy było oczywiście absolutnie nieopłacalny z ekonomicznego punktu widzenia, ale Iemitsu Tokugawa, wnuk Ieyasu, widział w tym rozwiązanie problemu z rosnącymi wpływami obcych potęg. Niemal do końca ery Edo, czyli do lat 50. XIX wieku, Japonia pozostawała w znacznym stopniu odcięta od świata, a walka z obcymi wpływami odbijała się oczywiście na wyznawcach chrześcijaństwa, które swego czasu przybyło z Zachodu wraz z kupcami.

Upowszechniły się próby wymuszenia apostazji (odstępstwa od wiary) na złapanych wiernych. By do owej apostazji doprowadzić, częstokrotnie stosowany tortury, czasami bardzo wymyślne: podtapiano, amputowano kończyny, wypalano piętna i stosowano metodę „jamy" – torturowanego ciasno obwiązywano liną i zawieszano głową w dół nad jamą wypełnioną fekaliami i innymi nieczystościami. Nacinano przy tym skórę w różnych miejscach głowy, co dawało ujście krwi i automatycznie obniżało jej ciśnienie. Człowiekowi poddanemu takiej męczarni pozostawiano jedną rękę wolną, aby mógł dać znak wyrzeczenia się wiary, a była to oczywiście jedyna metoda aby uwolnić się od dalszego bólu. Inną, mniej bolesną, ale za to mocno upokarzającą metodą wymuszająca apostazję były tzw. fumie, czyli obrazy służące do deptania. Były to wizerunki przedstawiające symbole religijne, Jezusa Chrystusa itp., które należało podeptać, aby udowodnić swój brak przynależności do grona chrześcijan.

Oprócz wyłapywania i torturowania pojedynczych wyznawców zorganizowano też kilka mordów na większą skalę. W 1619 roku w Kioto spalono na stosie 52 osoby, w 1623 roku podobny los spotkał kolejnych 50 chrześcijan w Edo (dzisiejszym Tokio – stąd nazwa ery Edo). W 1632 roku z kolei zamęczono 55 osób, po raz kolejny w Nagasaki. Ofiary tych wydarzeń zostały później kanonizowane.

Odrodzenie

Aby represje mogły zelżeć, potrzebne było przełamanie japońskiego izolacjonizmu. Mur zaczął się kruszyć w latach 50. XIX wieku. Wtedy to powiodła się misja amerykańskiego komandora Matthew Perry'ego, który stając na czele tzw. Czarnych Statków wymusił na Japonii podpisanie w 1854 roku ustępliwego traktatu i nawiązania stosunków dyplomatycznych. Był to początek otwarcia Japonii także na inne kraje i świat zachodni, co skończyło się nawet pewną westernizacją, czyli przejmowaniem wzorców życia i obyczajowości z tego regionu świata. Należy pamiętać, że Japonia była łakomym kąskiem pod względem zarówno ekonomicznym, jak i strategicznym i wciągnięcie jej do polityki międzynarodowej mogło przynieść sporo korzyści Europejczykom i Amerykanom.

W 1868 roku zakończyła się era Edo, a rozpoczęła era Meiji. Wraz z Yishinobu Tokugawą upadły ostatecznie rządy siogunatu, a najważniejszą realnie postacią w państwie znów stał się cesarz japoński, w tym przypadku Mutsuhito. W nowej erze nastał w końcu kres terroru wymierzonego przeciwko Japończykom praktykującym chrześcijaństwo. Co ciekawe, część z nich na powrót przyłączyła się oficjalnie do Kościoła Katolickiego, a część stała się Hanare-kirishitan, „oddzielnymi chrześcijanami", kultywującymi pewne zachowania i tradycje z okresu ukrycia, łącząc zachodnie chrześcijaństwo z miejscowym buddyzmem.

Jaka jednak nie została obrana przez nich droga, japońscy chrześcijanie przetrwali setki lat tortur, mordów, nagonek i antyreligijnych praw, pokazując przy tym, że okrutne praktyki nie zawsze są w stanie wyplenić wiarę czy pewne nurty myślowe, choćby były one zjawiskami nowymi i często, wydawać by się mogło, nieprzystającymi do rzeczywistości, w których przyjdzie im wykiełkować.

Autorem tekstu Cicha modlitwa, ukryty krzyż jest Paweł Czechowski. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
KL Auschwitz zlikwidowano kilka dni przed „wyzwoleniem”. Tak wyglądały ostatnie dni obozu