Żenili się z Egipcjankami i nie zbudowali piramid. Prawda o niewolnikach w Egipcie
W nauce długo utarty był pogląd, wedle którego piramidy egipskie wznosiło tysiące uciemiężonych niewolników. Później badacze uważali, że byli do tego przymuszani chłopi – budowa grobowców miała się odbywać tylko poza sezonem pracy na roli. – Żadna z tych koncepcji nie przetrwała próby czasu. Piramidy i inne monumentalne budowle królewskie wykonywali wysoce wykwalifikowani robotnicy, którzy parali się tym zajęciem całe swoje życie – opowiada PAP egiptolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i Muzeum Archeologicznego w Poznaniu, dr Andrzej Ćwiek. Jak dodaje, nie oznacza to wcale, że w Egipcie nie było osób przymuszanych do pracy.
Kim byli niewolnicy?
– W naszym współczesnym pojęciu niewolnikami byli w zasadzie wyłącznie jeńcy wojenni, czyli obcokrajowcy – mówi dr Ćwiek. Ich największa liczba pojawiła się nad Nilem w okresie imperialnym, czyli Nowego Państwa (1550-1069 lat p.n.e.), kiedy granice Egiptu miały największy zasięg w wyniku udanych podbojów. W ten sposób do kraju faraonów trafiło najwięcej Azjatów, czyli mieszkańców Syro-Palestyny oraz wielu – Nubijczyków z obszaru „czarnej Afryki”.
– Nigdy jednak niewolnictwo nie było dla Egiptu podstawą gospodarki i ekonomii, tak jak na przykład w Rzymie. Robotnicy przymusowi nie stanowili też jednolitej i zwartej grupy społecznej – dodaje egiptolog. Bez ich pracy nie doszłoby do załamania fundamentów istnienia państwa.
Jak żyli niewolnicy?
Jaki był ich los? Wbrew stereotypom ich życie – w ocenie dr Ćwieka – wcale nie musiało być cięższe niż Egipcjan wykonujących niewdzięczne zawody – jak np. w kamieniołomach. Dr Ćwiek podkreśla, że niewolnicy zazwyczaj szybko asymilowali się z lokalną ludnością i nie stanowili osobnej grupy społecznej. Ich sytuacja prawna nie była jednoznaczna; nie byli wydzieloną i zamkniętą grupą społeczną. Traktowano ich jako ludzi, którzy mieli również prawo do własności prywatnej. – Zdarzały się nawet przypadki, że żenili się z Egipcjankami! – zauważa egiptolog. Oznacza to, że nie byli stygmatyzowani i powszechnie pogardzani.