Martwa Ofelia wraca po oklaski. Tajemnicza śmierć słynnej polskiej aktorki

Dodano:
Maria Wisniowska Źródło: Wikimedia Commons
W teatrologii wybitna aktorka Maria Wisnowska przedstawiana jest jako śmiertelna ofiara zakochanego w niej carskiego żołnierza. W rzeczywistości zainscenizowała swoją śmierć i przeliczyła się. Kula z pistoletu była prawdziwa.

O piątej nad ranem 1 lipca 1890 roku Aleksander Michajłowicz Bartenjew, kornet grodzieńskiego pułku huzarów lejb-gwardii wchodzi chwiejnym krokiem do kwatery rotmistrza Lubaczowa w warszawskich Łazienkach. Opadając na krzesło wyznaje: – jestem nikczemnikiem, zabiłem Manię.

Trochę potrwa, nim przełożony domyśli się, że chodzi o bardzo znaną aktorkę teatru Rozmaitości Marię Wisnowską, z którą Bartenjew miał schadzkę w jej sekretnym buduarze przy ulicy Nowogrodzkiej 14.

Lubaczow niezwłocznie jedzie pod ten adres. W ciemnym – okna są zabite deskami – pokoju, od sufitu do podłogi wyłożonym tureckimi tkaninami, znajduje na otomanie piękną kobietę. Nie żyje. Na odsłoniętej piersi – Wisnowska jest w samej bieliźnie – widać ranę od postrzału rewolwerowego. Ręka aktorki dotyka biletu wizytowego Aleksandra Bartenjewa, zapisanego na odwrocie.

Rotmistrz czyta: „Człowiek ten postąpił sprawiedliwie zabijając mnie… Żal mi życia i teatru. Matko moja biedna, nieszczęśliwa, przebaczenia nie błagam, umieram bowiem nie z własnej woli. Matko, zobaczymy się tam na górze. Czuję to w ostatniej chwili. Nie igra się z miłością”

Wezwani policjanci znajdują za otomaną ponad 40 kawałków porwanych kartek. Pracowicie je posklejano.

Oto ich treść: „Człowiek ten grozi mi śmiercią swoją. Przyszłam żywa. … Żywą mnie nie wypuści”.

Ostatnia godzina moja wybiła. Boże! Nie opuszczaj mnie! Śmierć następuje wbrew mej woli”.

Na podłodze leżą też liściki od huzara Bartenjewa: „Kochani rodzice. Wybaczcie mi. Dosyć tych mąk. Doniosą wam o moich długach. Zapłaćcie.. Nie jesteśmy winni – ani ja, ani ona. Kochający was niegodny syn”. Do dowódcy: „Pochowaj mnie pan po chrześcijańsku, nie jak zabójcę, czy samobójcę”. Do jenerała Dymitra Palicyna prezesa Teatrów Warszawskich: „Cóż, nie będziesz więcej jej miał”.

Kurier Poranny jako pierwszy podaje wiadomość o śmierci 30-letniej aktorki. Pod mieszkaniem artystki gromadzi się tłum jej wielbicieli i gapiów.

***

W kolejnym numerze Kuriera Porannego pojawia się obszerny życiorys Marii Wisnowskiej. Autorem artykułu jest redaktor naczelny Feliks Fryze, dobry znajomy artystki.

Pisze, że dostatnie życie córki warszawskiego kupca skończyło się wraz przedwczesną śmiercią ojca. Maria, którą pociągała scena, musiała radzić sobie sama. Kiedy skończyła 16 lat, w poszukiwaniu aktorskiego szczęścia wyjechała do Lwowa.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...