Na mocy uchwały sejmu RP rok 2016 jest rokiem Cichociemnych. Z tej okazji PWPW przygotowało i wydało specjalny dokument, jakim jest okolicznościowy „Paszport Cichociemnego”. Wydrukowano go w nakładzie 100 egzemplarzy. PWPW włączyła się również w produkcję szeregu audycji o charakterze edukacyjnym, przypominających historie Cichociemnych.
„Dobierać należy ludzi o twardym, nieugiętym charakterze, dzielnych, zdecydowanych, ideowych, umiejących w sposób bezwzględny dochować tajemnicy, zdolnych do odegrania roli emisariuszy politycznych i wojskowych” – pisał w ściśle tajnym piśmie generał dywizji Władysław Sikorski 28 listopada 1939 roku. Aleksander Tarnawski ps. „Upłaz” został uznany za jedną z takich osób. Do służby w kraju zgłosił się we wrześniu 1943 roku. Wcześniej służył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie - zarówno we Francji, jak i Wielkiej Brytanii. Został wyszkolony na terenie Szkocji i Anglii przez brytyjskich komandosów, a następnie zrzucony do Polski w kwietni 1944 roku. Był czterokrotnie odznaczony Krzyżem Walecznym.
– Uznawałem zasadę, że nigdy o sobie nic nie mówiłem. Nawet gdy szedłem na emeryturę niektóry ludzie w zakładzie, w którym pracowałem, nic nie wiedzieli o mojej przeszłości – przyznał Aleksander Tarnawski podczas konferencji prasowej, tłumacząc w jaki sposób przetrwał okres represji komunistycznych. – Radzę państwu, choć żyjemy obecnie w innych warunkach, jak najmniej o sobie mówić, gdyż to się zawsze opłaca – dodał ze śmiechem.
Kapitan (awansowany do tego stopnia w 2015 roku - red.) powtórzył skok na spadochronie w 2014 roku w 70. rocznicę misji do Polski w towarzystwie żołnierzy GROM-u. Miał wtedy 93 lata. "Skok bojowy, ten w czterdziestym czwartym, wykonałem z wysokości stu kilkudziesięciu, może dwustu metrów – szybko, w ciemnościach, w napięciu i skupieniu, nic z tego nie pamiętam – a ten teraz z dwóch i pół kilometra i w środku dnia. To jest różnica. Była piękna pogoda, świetna widoczność. O czym myślałem? Nie myślałem. Jak już się skoczy i spadochron się otworzy, to wiadomo, że wszystko w porządku i można się napawać chwilą, bez żadnego snucia piętrowych refleksji” – tak Tarnawski opisał swój skok w książce "Ostatni".