Szeroko zakrojone badania obejmują obszar blisko 40 km kw. i potrwają kilka lat. Rozpoczęły się w marcu br. Już teraz naukowcy mogą pochwalić się odkryciem ponad 600 zabytków metalowych.
– Udało nam się podjąć współpracę ze stowarzyszeniem, w którym działają detektoryści – poszukiwacze skarbów. Liczba zaangażowanych w przedsięwzięcie osób oraz badana powierzchnia wyróżnia nas na tle innych, podobnych projektów w Polsce – powiedział PAP pomysłodawca projektu, dr Andrzej Kowalczyk z Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. Największą grupę zabytków stanowią monety, w tym średniowieczne. Dużo jest też guzików, okuć metalowych, kabłączków skroniowych (średniowiecznych ozdób głowy) oraz ołowianych kuli muszkietowych – poinformował archeolog.
Jak przypomniał w rozmowie z PAP dyrektor Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy, prof. Andrzej M. Wyrwa odbywające się badania są istotne z tego względu, że odbywają się w sąsiedztwie wyspy Ostrów Lednicki, gdzie znajdują się najstarsze relikty architektoniczne związane z początkami państwa Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Wyraził nadzieję, że badania wzbogacą obraz dziejów tego ważnego dla rozwoju Polski miejsca.
– Nie da się ukryć, że robimy najprzyjemniejszą część tej pracy, przynajmniej dla nas, bo archeolodzy zajmują się dokumentacją, ewidencją – tymi rzeczami, które już do końca nas tak nie pasjonują – powiedział PAP prezes stowarzyszenia Wielkopolska Grupa Eksploracyjno – Historyczna "Gniazdo", Krystian Sobkowiak. Dodał, że w szeregach kierowanej przez niego organizacji są m.in. nauczyciele, bibliotekarka i przedsiębiorcy. Nie są to zatem osoby, jak często się sądzi o detektortystach – związane z półświatkiem przestępczym.
Archeolodzy nie kryją zadowolenia ze współpracy z detektorystami. Zdaniem Kowalczyka dysponują oni bardzo zaawansowanym sprzętem i umiejętnościami, których z reguły brakuje naukowcom. – Z kolei detektoryści uczestniczą w badaniach zgodnie z prawem, a dzięki kontaktowi z badaczami mogą poszerzyć wiedzę – dodaje Kowalczyk.
W badania zaangażowani są naukowcy z Instytutu Archeologii UAM w Poznaniu. Znajdowane zabytki trafiają do zaawansowanej komputerowej bazy danych przygotowanej przez Lidię Żuk i Mikołaja Kostyrko. Każdy z detektorystów wyposażony jest w czasie poszukiwań w odbiornik GPS, dzięki czemu archeolodzy mogą bardzo dokładnie prześledzić pochodzenie zabytków i trasę, którą ci pokonują. "W teren zawsze udajemy się wspólnie i na bieżąco inwentaryzujemy odkrywane zabytki" – mówi.
– Podjęliśmy się tak szeroko zakrojonych prac z tego względu, że w tym rejonie od lat bardzo aktywni są poszukiwacze skarbów, którzy działają nielegalnie, na własną rękę – mówi Kowalczyk. Zabytkom zagraża też działalność rolnicza – maszyny coraz bardziej zagłębiają się w ziemię.