– Ludzie byli tam gazowani, zabijani strzałem w szyję, pozostawiani na śmierć głodową. Nie było takiego sposobu zabijania, którego nie użyto w obozie Stutthof – opowiadał Andreas Bredel, prokurator.
– Nie chodzi o to, aby zamknąć 94-latka za kratami, by cierpiał. Chodzi o to, aby sprawiedliwości stało się zadość chociaż w najmniejszym stopniu – tłumaczył Onur Ozata, prawnik ocalałej z Holocaustu.
Rehbogen odpowiada przed sądem dla nieletnich, ponieważ w czasie swojej służby w nazistowskim obozie miał niespełna 21 lat. Rozpoczął ją w 1942 r., gdy miał 18 lat. Z tego powodu, maksymalny wymiar kary, jaki mu grozi to 10 lat więzienia.
Ocenia się, że w obozie Stutthof blisko 65 tysięcy więźniów zginęło w wyniku chorób, ciężkiej pracy, fizycznego maltretowania oraz niedożywienia.
94-letni Johann Rehbogen przyznaje się do tego, że był strażnikiem w obozie, jednak twierdzi, że nie był świadomy zabójstw i nie uczestniczył w nich. Mężczyzna obecnie mieszka w gminie Borken w pobliżu granicy z Holandią. Z uwagi na jego wiek czynności procesowe są prowadzone maksymalnie przez dwie godziny dziennie i nie więcej niż dwa razy w tygodniu.
Czytaj też:
W fabryce w Kwidzynie szczepią pracowników przeciw odrze. W sumie ponad tysiąc osób