Bruno D. miał 17 lat, kiedy rozpoczął służbę w obozie koncentracyjnym Stutthof pod Gdańskiem. Powiedział, że wstąpił do SS, paramilitarnego skrzydła partii nazistowskiej Adolfa Hitlera, ponieważ miał słabe serce i był zdolny tylko do „służby garnizonowej”.
Hamburscy prokuratorzy oskarżają go o pomoc i podżeganie do 5230 przypadków morderstw podczas prawie dziewięciu miesięcy spędzonych na służbie w wieży strażniczej obozu koncentracyjnego pod koniec drugiej wojny światowej. Mężczyzna w trakcie dobrowolnego przesłuchania miał przyznać, że widział ludzi zabieranych do komór gazowych w celu ich zamordowania.
– Czułem się źle z powodu tych ludzi. Nie wiedziałem, dlaczego tam byli. Wiedziałem, że byli Żydami, którzy nie popełnili żadnego przestępstwa– powiedział Bruno D. w czasie przesłuchania. – Co by pomogło gdybym wtedy odszedł? Po prostu znaleźliby kogoś innego na moje miejsce – dodał.
Niemieccy prokuratorzy walczą z czasem, żeby oskarżyć i skazać pozostałe przy życiu osoby, które brały udział w nazistowskich zbrodniach. Tylko garstka z nich wciąż żyje, a wiele jest w bardzo złym stanie zdrowia z powodu swojego wieku.
Czytaj też:
Zmarł Oskar Groening. „Księgowy z Auschwitz” miał 96 lat