Lądowanie w Normandii i pływające czołgi. Czym były dziwadła Hobarta?

Lądowanie w Normandii i pływające czołgi. Czym były dziwadła Hobarta?

Dodano: 

Kolejnym wytłumaczeniem miała być amerykańska niechęć do włączania do swojego łańcucha logistycznego pojazdów o obcej konstrukcji, wymagających innych części zamiennych czy smarów niż pojazdy używane do tej pory przez armię amerykańską. To wytłumaczenie również ma słaby punkt. Od lutego 1944 roku toczono prace nad zainstalowaniem bombardy Blackera na czołgach typu Sherman. Prace nie zakończyły się sukcesem nie dlatego, że takie połączenie było niemożliwe technicznie, lecz z braku woli decydentów. Gdyby Amerykanie wyrazili taką wolę, mogli dysponować w Normandii Shermanami uzbrojonymi w Bombardy albo Petardy.

Wozy z 13/18 Royal Hussars (fot. G. Laws, ze zbiorów Imperial War Museum)

Jak wiemy, Amerykanie nie skorzystali z żadnej z opcji. Niektórzy autorzy twierdzą, iż stało się tak z powodu zgłaszania różnych wymagań przez siły pancerne, saperów, wydział uzbrojenia etc., co w rezultacie doprowadziło do niemożności ustalenia jednolitego stanowiska w tej sprawie i, co za tym idzie, wyboru nowego sprzętu. Niezależnie od przyczyn powyższego stanu rzeczy, rezultatem okazał się brak AVRE (w tej czy innej postaci) w składzie amerykańskich sił desantowych w Normandii.

Desant

Pierwszym elementem operacji Overlord było zrzucenie amerykańskich przewodników (Pathfinders) nad półwyspem Cotentin, dziesięć minut po północy 6 czerwca 1944 roku. Od tego momentu zatrzymanie inwazji bez poniesienia strat było już niemożliwe. W przeciągu dalszych godzin na Normandię zrzucono trzy dywizje powietrzno-desantowe mające za zadanie izolację terenu głównego lądowania i uniemożliwienie Niemcom dostarczenia posiłków. Los spadochroniarzy zależał jednak od powodzenia desantu morskiego.

O godzinie 05.10 krążownik Orion rozpoczął ostrzał celów na plaży Gold. Dwadzieścia minut później rozpoczęło się przygotowanie ogniowe przed lądowaniem w sektorze brytyjsko-kanadyjskim, a po upływie kolejnych dwudziestu minut pierwsze pociski spadły na plaże w sektorze amerykańskim. Równocześnie z ostrzałem z morza rozpoczęło się bombardowanie lotnicze. Niestety, duża część alianckich pocisków spadła zbyt daleko od swoich celów, co sprawiło, że na lądujące oddziały miał spaść grad kul z niezniszczonych niemieckich stanowisk.

Sherman Crab przystosowany do brodzenia (fot. J. Mapham, ze zbiorów Imperial War Museum)

W pierwszej fali natarcia miały znajdować się czołgi DD. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Do dnia dzisiejszego wozy te kojarzone są z tragiczną w skutkach akcją 741 Batalionu Pancernego, desantującego się na odcinku 1 Dywizji Piechoty na plaży Omaha. Prawie wszystkie czołgi DD z tej jednostki poszły na dno, co przyczyniło się do powstania mitu o nieskuteczności tych pojazdów jako takich. Warto więc, moim zdaniem, poświęcić kilka słów tej jednostce i jej udziałowi w operacji Overlord.

Strenue et Audactor - Mozolnie i Dzielnie (zawołanie 741 Batalionu)

741 Batalion wystawił dwie kompanie czołgów pływających: kompanię B, mająca dotrzeć na plażę Easy Red, i kompanię C, która miała lądować na odcinku Fox Green. Łącznie były to 32 (inne źródła – 34) czołgi DD. Plan zakładał zjazd czołgów z pojazdów desantowych do wody w odległości 4572 metrów od plaży. Morze było bardzo wzburzone, lecz mimo to podjęto decyzję o wodowaniu. Dowódcy kompanii uznali, że efekt pojawienia się czołgów na plaży prosto z morza jest wart ryzyka. Z niewiadomych powodów (nieprawidłowa ocena odległości na skutek zasłonięcia brzegu przez eksplozje?), czołgi wysłano do akcji w odległości 5486 metrów od brzegu, czyli prawie kilometr przed wybranym punktem rozpoczęcia „mokrej” części podróży. Co więcej, niektóre LCT nie zajęły odpowiednich pozycji przed opuszczeniem ramp. Zmusiło to czołgi DD do manewrowania i wystawienia swych burt na wysokie fale, do czego nie były przystosowane. Niestety, po raz kolejny w tym dniu 741 Batalion opuściło szczęście.

Na wschód od plaży Omaha, w pobliżu Arromanches-Les-Bains i Asnelles, znajdują się tzw. skały Calvados. Od czasu do czasu, przy odpowiedniej kombinacji wiatru i przypływu, skały te doprowadzały do powstania krótkich i wysokich fal. Na nieszczęście dla członków kompanii B i C z 741 Batalionu, takie warunki zaistniały 6 czerwca 1944 roku. Jak określono to w oficjalnym raporcie, „warunki wodne w rejonie OMAHA były cięższe niż jakiekolwiek inne, w których użyto czołgów DD”.

Zwodowane zbyt daleko od brzegu i w złym miejscu, załogi musiały zmagać się z niespodziewanie wysokimi falami. Fartuchy nie wytrzymywały naporu wody, co prowadziło do zalania silników. Do brzegu dotarły zaledwie dwie maszyny, kierowane przez ludzi z pewnym doświadczeniem morskim. Reszta, z wyjątkiem trzech czołgów wysadzonych bezpośrednio na plaży, zatonęła. Wszystkie ocalałe pojazdy pochodziły z kompanii B. Większość pancerniaków z zatopionych pojazdów uratowała się dzięki kamizelkom ratunkowym.

Efekt pozostawienia Shermana na kilka dni w normandzkim piasku

Jak wskazały powojenne badania, a także oficjalne raporty, nie wszystkie czołgi poszły na dno od razu po zjechaniu do wody. Niektóre dotarły na odległość kilometra od brzegu. Co więcej, załogi części wozów zdążyły nadać przez radio informację o warunkach panujących na morzu i ich wpływie na czołgi DD. Być może, gdyby maszyny zwodowano w planowanej odległości i zakładanym miejscu, niektóre z nich dopłynęłyby do brzegu mimo niesprzyjających warunków. Niezależnie jednak od tych domniemań wypada stwierdzić, że za zagładę dwóch kompanii 741 Batalionu Pancernego odpowiadały błędy ludzkie i pech, a nie wadliwość czołgów DD czy stan morza jako taki.

Jak radziły sobie inne jednostki?

Na plaży Sword na 32 zwodowane wozy z 13/18 Queen Mary's Own Hussars, do brzegu dotarło aż 29, jednak przybyły na plażę 10 minut po AVRE i innych pojazdach dostarczonych w konwencjonalny sposób. Co ciekawe, wodowanie rozpoczęto z przewidzianej w planach odległości. 5 czołgów wysadzono bezpośrednio na brzeg, a jeden nie zdołał zjechać z LCT ze względu na uszkodzenie rampy i wrócił do Wielkiej Brytanii. Rejs Shermanów z tej jednostki, rozpoczęty praktycznie w podręcznikowy sposób, może być przykładem prawidłowego wykorzystania czołgów DD w Normandii. Nie obyło się przy tym bez utrudnień. Z powodu silnych fal, czołgi poruszały się zbyt wolno, przed co dogoniły je barki desantowe. W powstałym zamieszaniu jeden z DD został staranowany przez jeden z LCT (wiozący inne pojazdy na plażę) i zatopiony. Kiedy pancerniacy dopływali już do brzegu, spadł na nich grad rakiet wystrzelonych z barek LCT (Rocket). Na szczęście obyło się bez ofiar i czołgi DD mogły bez dalszych utrudnień ze strony aliantów przystąpić do walki na brzegu.