Polak nazywany „ojcem światowej elektroniki”. Dzięki jego odkryciu stworzono mikroprocesory

Polak nazywany „ojcem światowej elektroniki”. Dzięki jego odkryciu stworzono mikroprocesory

Dodano: 

Wynalazek okazał się przełomowy i rychło patenty wykupiły nie tylko niemieckie linie kolejowe, ale i liczne państwa od USA po ZSRR z uwzględnieniem takich potęg przemysłowych jak Francja, Anglia czy Czechosłowacja. Patent przyniósł Czochralskiemu olbrzymie pieniądze. Pozwoliło mu to na kolejne rozwinięcie skrzydeł.

Urastał na niekwestionowany autorytet w dziedzinie metali. Został wiceprzewodniczącym Niemieckiego Towarzystwa Metaloznawczego oraz członkiem honorowym Międzynarodowego Związku Badań Materiałoznawczych w Londynie. W tym samym czasie odrzucił niezwykle intratną ofertę samego Henry'ego Forda w Detroit.

Przyjął natomiast inną propozycję: na osobiste zaproszenie Ignacego Mościckiego wrócił do Polski i objął katedrę na Politechnice Warszawskiej, czym jednocześnie pożegnał się z karierą w niemieckim świecie naukowym. Zrezygnował z wszystkich funkcji i odrzucił kolejne bardzo obiecujące oferty. Wybrał posadę profesora na Wydziale Chemicznym Politechniki Warszawskiej, co warto powiedzieć wprost, w stosunku do Niemiec było stanowiskiem znacznie mniej eksponowanym.

Sprawa powrotu do Polski wzbudziła wiele kontrowersji. Po pierwsze, Czochralski nie zrezygnował z niemieckiego obywatelstwa. Po drugie, jako przyjaciel prezydenta, mógł liczyć na specjalne traktowanie – dla niego utworzono Katedrę Metalurgii i Materiałoznawstwa, posiadającą najnowsze sprzęty i współpracującą stale z MSW.

Zawiść wzbudzał również jego majątek: Czochralskiego stać było na kupienie willi w centrum Warszawy, a liczne patenty przynosiły pieniądze, które kuły w oczy. Należy jednak przyznać, że nie trzymał pieniędzy dla siebie – fundował stypendia, otworzył salon literacki, udzielał się społecznie i kolekcjonował sztukę.

Spór o polskość

Zaczęły pojawiać się plotki, że przyjazd do Polski był związany z jego współpracą z polskim wywiadem. W 1934 roku jego kolega akademicki i antagonista, były minister robót publicznych Witold Broniewski, oskarżył go o sprzedawanie wojsku trefnego stopu co miało być elementem sabotażu na rzecz Niemiec. Słynny „metal B” zamiast być objawianiem miał być bublem.

Rozpoczęła się walka na salach sądowych. Czochralski i Broniewski nawzajem zaczęli obrzucać się oskarżeniami i posądzeniami o antypolskość i działania na szkodę kraju. Sądowy konflikt stał się przyczynkiem do rozważań nad tym, czy Czochralski na pewno jest Polakiem – cały czas posiadał jeszcze obywatelstwo niemieckie, którego zrzeczenie się blokował Berlin. Pojawiły się tez plotki o domniemanym szpiegostwie metalurga na rzecz Niemiec.

Świadkami uczciwości Czochralskiego byli między innymi prezydent Mościcki i minister oświaty Wojciech Świętosławski. Sąd stwierdził, że Broniewski zniesławił Czochralskiego, skazał go na dwa miesiące więzienia w zawieszeniu i 500 złotych grzywny. Zła atmosfera jednak cały czas otaczała wybitnego chemika.

Zarazem stało się jasne, że Czochralski ściśle współpracuje z polskim wywiadem. Pracował już całkowicie jawnie na rzecz MSW. Prace te przerwała II wojna światowa.

Konspirator

W 1939 roku Jan Czochralski cały czas posiadał niemieckie obywatelstwo. Za zgodą konspiracyjnych władz Politechniki postanowił odtworzyć oficjalnie Zakład Badań Materiałów. Pozornie miał on pracować na rzecz Wermachtu, w rzeczywistości był jedną z placówek współpracujących z AK. Wykorzystywano go na wiele sposobów, zarówno jako miejsce zatrudniania działaczy państwa podziemnego, jak i do wytwarzania broni czy sabotażu produkcji na rzecz Niemiec.

Jako niemiecki obywatel Czochralski starał się ratować z rąk Gestapo jak największą liczbę rodaków, cały czas działał też jego salonik literacki, pomagający głodującym artystom. Nie brał udziału w Powstaniu Warszawskim, udało mu się jednak wywieźć z miasta cenną aparaturę, ratując ją tym samym przed zniszczeniem.

Po drugiej wojnie światowej zaczęły się jednak kłopoty. Nowa władza komunistyczna odkryła w nim niemieckiego agenta. Więziono go między innymi w Piotrkowie Trybunalskim. Ostatecznie go uniewinniono, nie został jednak przyjęty do grona pedagogów. Wrócił do rodzinnej Kcyni, gdzie próbował założyć małą fabryczkę. Zmarł 22 kwietnia 1953 roku na atak serca po tym, jak do jego drzwi zapukali funkcjonariusze UB.

Autorem tekstu Jan Czochralski – tytan chemii jest Paweł Rzewuski. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Poznańscy naukowcy zbadają świat e-sportu