Tragiczna historia miłości Ludgardy i Przemysła. Średniowieczna „bajka” bez happy endu

Tragiczna historia miłości Ludgardy i Przemysła. Średniowieczna „bajka” bez happy endu

Dodano: 
Przemysł II napadnięty w Rogoźnie przez margrabiów brandenburskich
Przemysł II napadnięty w Rogoźnie przez margrabiów brandenburskich
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, żyła księżniczka Ludgarda. Podobno była piękna. Wieść o jej urodzie sięgała daleko poza granice księstwa, w którym mieszkała. Pewnego dnia przybył do jej grodu książę Przemysł, aby prosić ją o rękę. Został przyjęty. I żyli długo i szczęśliwie?

Ludgardy nie pilnował smok, nie była też uwięziona w najwyższej wieży zamku. Dziewczyna wychowywała się na dworze swojego dziadka, księcia Barnima I Dobrego w Szczecinie. Ojciec księżniczki, meklemburski książę Henryk, przebywał w niewoli w Ziemi Świętej. Najprawdopodobniej to matka, księżna Anastazja, zdecydowała się powierzyć córkę swojemu ojcu i wychowywać ją z dala od wismarskiego dworu. Ludgarda urodziła się ok. 1260 roku, w chwili wydania za Przemysła miała więc nie więcej niż czternaście lat. Bardziej jednak, niż spory na temat daty urodzenia księżniczki, historyków interesuje jej nagła śmierć.

Książę bez chęci ożenku

Martwa Ludgarda fascynowała kronikarzy o wiele bardziej niż żywa – na temat jej śmierci znajdziemy o wiele więcej przekazów. Wzmianki dotyczące jej życia sprowadzają się do informacji o ślubie, jak na przykład ta odnotowana w „Roczniku kapituły poznańskiej”:

Roku Pańskiego 1273 szlachetny panicz Przemysł, syn zmarłego księcia Przemysła, wkroczył do Sławii, ziem księcia Barnima, aby zobaczyć pannę, córkę pewnego księcia imieniem Henryk z Wyszomierza, zrodzoną z córki księcia Barnima (i dlatego ten książę trzymał ją u siebie, ponieważ była mu bliska). A gdy ją ujrzał, spodobała mu się jej osoba. I tamże (…) w mieście Szczecinie, pojął ją za żonę.

Relacja autora kroniki brzmi jak prawdziwa bajka – książę przybywa, aby poznać piękną księżniczkę. Natychmiast przypada mu ona do gustu, biorą więc ślub. Gdyby tę romantyczną historię ekranizował Disney, w tym miejscu film z pewnością by się skończył. Dalej nastąpiły jednak wydarzenia przeznaczone dla widzów mających przynajmniej 16 lat.

Związek Ludgardy i Przemysła był przede wszystkim małżeństwem z obowiązku: przypieczętowano w ten sposób powstanie ligi, której ostrze wymierzone było w Brandenburgię. Czy rzeczywiście była to miłość od pierwszego wejrzenia? Zdecydowanie neguje to szesnastowieczny pomorski kronikarz Tomasz Kantzow. Pisze on, że Ludgardę „raili księciu jego krewni […] książę jednakże specjalnie nie miał na ożenek chęci”. Żyjącą Ludgardę można także spotkać u Długosza, jednak podobnie jak w przypadku „Rocznika” i „Pomeranii” są to wzmianki dotyczące przybycia księcia do Szczecina i ślubu.

Następne informacje o Ludgardzie to dopiero zapiski o jej śmierci. Jak zauważa Jacek Wiesiołowski, w kronikach, rocznikach czy dokumentach brakuje przekazów na temat aż dziesięciu lat pożycia małżeńskiego księżnej. Tylko raz pojawia się ona jako bezimienna księżna, kiedy na jednym z dokumentów jako świadek wymieniony jest podkomorzy jej dworu, Przedpełko. Można przypuszczać, że Ludgarda została odsunięta od życia publicznego z powodu bezpłodności: dziesięć lat bezdzietnego pożycia małżeńskiego musiało być frustrujące dla Przemysła, którego plany polityczne wykraczały poza Wielkopolskę.

„Śmierci jej nikt nie zdołał dociec, jak zaszła…”

Ludgarda zmarła w grudniu 1283 roku, w wieku około dwudziestu dwóch lat. Młodo, ale przecież nie była ona jedyną, która odeszła tak wcześnie, w podobnym wieku umarła chociażby ponad dwieście lat później Jadwiga. A jednak śmierć księżnej zafascynowała kronikarzy. Czego nie wiedzieli, to sobie dopowiedzieli. W efekcie w ciągu trzystu lat powstało wiele teorii na temat tajemniczego zgonu Ludgardy.

Najstarszy zapis o śmierci księżnej pochodzi z „Rocznika kaliskiego”, którego fragmenty weszły w skład „Roczników małopolskich”. Brygida Kürbis przypuszcza nawet, że autorem zapisków był twórca niedokończonej „Kroniki Wielkopolskiej”, który być może od lat siedemdziesiątych XIII wieku przebywał w Kaliszu. Co przekazał potomności na temat księżnej?

W tymże roku zmarła najdostojniejsza małżonka pana Przemysła księcia Wielkopolski, córka Mikołaja księcia Kaszubów, imieniem Ludgarda. Śmierci jej nikt nie zdołał dociec, jak zaszła.

Sensacyjną informacją nie jest błąd, jakoby Ludgarda była córką księcia Kaszubów (ten pojawił się nawet u Długosza). Wyobraźnię potomnych rozpaliło owo „śmierci jej nikt nie zdołał dociec, jak zaszła”. Rozwinięcie tego tajemniczego zdania przyszło ponad sto lat później, kiedy to kanonik w klasztorze w Trzemesznie podjął się próby ułożenia kolekcji kronik i roczników przedstawiających dzieje Polski. Kopiując fragmenty „Rocznika Kaliskiego”, do informacji o śmierci Ludgardy dopisał:

Z całym szacunkiem dla tego historiografa, ale my w czasach naszej młodości widzieliśmy na zamku gnieźnieńskim kaplicę pewną drewnianą, którą w narodowym języku zową kruchtą, w której były dwa wielkie kamienie na wzór kamieni młyńskich, krwią, jak mówiono, tejże pani zakrwawione. Między nimi, jak mawiano, była na miazgę starta i zgnieciona, a w kościele wielkim gnieźnieńskim pogrzebana.

Jest to jedyne źródło, które wspomina głazy jako narzędzie zbrodni. Jacek Wiesiołowski twierdzi, że opowieść o tym, jakoby żona Przemysła II została zmiażdżona przez kamienie, powstała wśród odwiedzających grób św. Wojciecha. Owe głazy miały stanowić atrakcję dla pielgrzymów. Natomiast Brygida Kürbis uważała, że w przypadku tego przekazu ktoś wziął sobie zbytnio do serca metaforę „starcia na proch”.

Jeszcze inną wersję tajemniczej śmierci dostarcza nam „Kronika Oliwska”. Choć brak w niej informacji o ślubie pary i zgonie księżnej, interesujące informacje można znaleźć w krótkiej wzmiance dotyczącej zabójstwa Przemysła II w Rogoźnie w 1296 roku. Kronikarz pisze, że rok po uzyskaniu korony królestwa Polskiego od stolicy apostolskiej król został schwytany i zabity przez „sługi Waldemara, margrabiego Brandenburgii (…) w zemście za świętobliwą Ludgardę”. Księżna miała zostać zamordowana z rozkazu Przemysła, który „w niesłusznym podejrzeniu polecił zamordować” Ludgardę. O co podejrzewał ją książę? Czym zawiniła, że została zamordowana? I dlaczego to Brandenburgia miałaby mścić się za śmierć meklemburskiej księżniczki? Tego niestety nie wyczytamy z „Kroniki Oliwskiej”.