Królowa Polski, która została zamordowana we Włoszech. Uchodziła za bezwzględną i okrutną

Królowa Polski, która została zamordowana we Włoszech. Uchodziła za bezwzględną i okrutną

Dodano: 

Nie można jej wszak odmówić politycznych talentów czy dalekosiężnej wizji nie tylko w polityce krajowej, ale i zagranicznej. Może właśnie to do tak bardzo irytowało szlachtę, która często nie rozumiała jej zamiarów. Ponadto królowa wydawał się być mądrzejsza od wielu przedstawicieli staropolskich elit. Crisostomo Colonna, jeden z jej pierwszych nauczycieli, pisał:

księżniczka Bona jest bardzo uczona, okazuje sangwiniczne usposobienie, wzrostu średniego, ani za chuda, ani za tęga, bardzo łagodna, umie na pamięć cztery księgi Wergiliusza, liczne listy Cycerona, epigramaty różne, dużo dzieł włoskich, a także poezję Petrarki, pisze i wysławia się w sposób niezwykle uczony.

Z włoskiego dworu wyniosła też renesansowy ideał kobiety czynnie biorącej udział w polityce. Białogłowy te zwano virago, podkreślając ich męską naturę ukrytą w powabnym damskim ciele. Nauczyciel przyszłej królowej, Antoni Ferraris zwany Galateo, oficjalnie głosił prawo kobiet do dominowania nad mężczyznami, a w swoich naukach posługiwał się zapewne przykładem ciotki Bony, walecznej Katarzyny Sforzy, żony Hieronima Riarii. Dziedziczka Bari mogła też oglądać rządy swojej matki Izabelli, która charakteryzowała się niezwykłą aktywnością, odwagą i niezależnością. Wychowana w kulcie silnych kobiet, żona Zygmunta Starego wprowadziła na polski dwór zwyczaje niespotykane. Choć o wtrącanie się w politykę oskarżano już Sonkę, małżonkę Jagiełły, to nie czyniła ona tego tak jawnie jak Bona, dla której koronacja oznaczała zyskanie realnej władzy, a nie tylko formalne ozdobienie godnością królewską.

Swoją politykę prowadziła królowa z niezwykłym rozmachem, budując śmiałe sojusze i wpływając na decyzje króla. Szereg nominacji na wyższe urzędy wybrańcy zawdzięczali jej osobistemu wstawiennictwu lub przynajmniej akceptacji. Tym samym Bona stawała się kozłem ofiarnym winnym niepowodzeń i zawiedzionych ambicji pojedynczych możnych. Stąd też wzięły się kąśliwie wiersze Krzyckiego, zawiedzionego brakiem oczekiwanego awansu. Dopiero osadzenie go na diecezji przemyskiej zaczęło zbliżać go do Bony, czyniąc zeń wręcz jej stronnika. Podobnych postaci mogło być zresztą więcej. Chęć ogrzania się w blasku majestatu była przecież ogromna, a królowa zaczęła uchodzić za zbędnego pośrednika pomiędzy elitami, a królem. Celem samym w sobie stawało się więc skompromitowanie jej osoby w oczach opinii publicznej i zrzucanie winy za wszelkie niepowodzenia, jakie spotykały Królestwo.

Jednak to nie polityka nominacyjna wzbudzała największe kontrowersje. Niechęć do królowej spowodowana była w dużej mierze jej działaniami ekonomicznymi. Program odbudowy domeny monarszej szkodzić zaczął interesom wielu możnych, którzy na fundamencie nie zawsze legalnie dzierżonych dóbr budowali potęgę swoich rodów. Choć Bona pozyskiwała dobra w dużej mierze poprzez wykup, atakowano ją, że je „wydziera” i zawłaszcza. Na Litwie wielkie kontrowersje wzbudził dyskutowany na sejmie wileńskim w 1528 roku projekt egzekucji dóbr, który uderzał w majątki wielkich rodzin litewskich. Nie mniej gromów spadło na Bonę po rozpoczęciu pomiary włócznej. Komasacja gruntów, ich wymierzenie i wyznaczenie granic domeny królewskiej przy wcześniejszym bałaganie panującym w tym względzie na Litwie, musiały przynieść falę negatywnych komentarzy, zwłaszcza ze strony osób, które na tym nieporządku korzystały. Stąd wziął się ciągnący się przez lata konflikt Bony z Radziwiłłami, Gasztołdami i Sapiehami. Był on na tyle silny, że w pogodził ze sobą dwie pierwsze z wymienionych rodzin, które jeszcze na początku XVI wieku toczyły ze sobą bezwzględną wojnę.

W obliczu programu gospodarczego królowej zadziwiające jest, że nie zdołała do siebie przekonać rzesz średniej szlachty, która w latach 50. wystąpi z podobnymi postulatami. Na brak poparcia dla Sforzy z tej strony wpłynęła jej własna postawa. Podchodziła ona do szlachty nieufnie, uważając, że mas rycerskich nie da się na dłuższą metę kontrolować.

Dużo większe zaufanie miała do pojedynczych możnych, z których mogła zbudować stabilne stronnictwo spajane wdzięcznością za awanse i przychylność króla. Nie pomogła też Bonie sprawa elekcji Zygmunta Augusta vivente rege, która uznawana była w kręgach szlacheckich za znaczące nadużycie prawa (niezależnie od faktu, że uratowało to Królestwo przed znacznym kryzysem ustrojowym po śmierci Zygmunta Starego w 1548 roku). Zdawano sobie też sprawę, że polityka windykacyjna królowej dąży do budowy majątku królewskiego, którego wizja daleko odbiegała od tego, co wynikać będzie z programu ruchu średnioszlacheckiego. Według niego skarb królewski miał być przede wszystkim skarbem państwa, który funkcjonować miał w wąskich ramach prawa.

Królowa traktowała dobra królewskie jako obszar prywatnego gospodarowania, którego owoce miały być pożytkowane przez królów według ich osobistego uznania. Oczywiście nie chodziło tutaj o wyłączenie dochodów z majątków królewskich z pokrywania wydatków państwowych, lecz raczej o pozbawianie kontroli nad nimi jakichkolwiek instytucji szlacheckich. To rzecz jasna nie mogło się podobać szlachcie. Jak słusznie zauważa także Maria Bogucka, na komasacji gruntów tracili również przedstawiciele drobnej szlachty, którzy często dzierżawili dobra od możnych w formie podzastawów.

Na opinii o Bonie zaważyło także zaangażowanie w politykę zewnętrzną. Była zdecydowanym wrogiem Habsburgów, co oczywiście napędzało propagandę prohabsburskiego stronnictwa w Koronie. Niechęć królowej była spowodowana może nie tyle niechęcią wobec Niemców (co bardzo podkreślał Pociecha), ale świadomością, że dynastia ta jest głównym rywalem Jagiellonów w tej części Europy. Za ideami rządzącymi polityką zagraniczną Bony stało więc głównie dobro rodziny królewskiej, która w opinii Sforzy zasługiwała na o wiele więcej niż realnie posiadała. Tak tłumaczyć można również zabiegi o inkorporację Mazowsza i większą integrację Prus Królewskich z Koroną.

Tego drugiego zamiaru nie dało się zrealizować wobec oporu Zygmunta Starego, sukces w pierwszej sprawie rzucił na Bonę cień oskarżeń o trucicielstwo. Choć były one prawdopodobnie bałamutne, to w oczach elit, które korzystały na niezależności Mazowsza, były doskonałym odwetem za skuteczne działania królowej w sprawie włączenia tego obszaru w granice królestwa. Niechętny Bonie był także Albrecht Hohenzollern, który – słusznie zresztą – widział w niej osobę krytycznie podchodzącą do pomysłu utworzenia Prus Książęcych i aktywnego udziału byłego wielkiego mistrza w polskiej polityce.

Negatywny obraz królowej Bony budowany był więc nie tyle na podstawie jej realnych przywar, lecz raczej wskutek reakcji na jej działania, które nie zawsze musiały się podobać i wzbudzać powszechny aplauz. Nie rozumiano jej zapału, a wręcz traktowano go jako wyjście poza rolę kobiety w społeczeństwie. Łatwo było ubierać partykularne interesy w slogany o złej królowej i wysyłać w przestrzeń publiczną paszkwile, które dyskredytowały jej osobę. Oczywiście Bona dawała ku temu niejednokrotnie powód, wybuchając wściekłością czy wykazując się zbyt dużą ekspansywnością. Choć historiografia ją rehabilituje, w świadomości Polaków jeszcze przez lata pozostanie polską Lady Makbet.

Autorem tekstu Bona Sforza – smok z Wawelu zasłużył na niesławę? jest Sebastian Adamkiewicz Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Dziś rocznica koronacji siostrzeńca Kazimierza Wielkiego. Niedługo później władca wyjechał na Węgry