Zaprzysiężenie 46. Prezydenta USA Joe Bidena była inna, niż te, do które w ciągu ostatnich lat oglądaliśmy. To z powodu epidemii koronawirusa i zagrożenie po ataku na Kapitol. Z tego powodu na ulicach Waszyngtonu nie było tłumów Amerykanów, a bezpieczeństwo uroczystości zapewnia ok. 25 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej.
Jednak historia Stanów Zjednoczonych pełna jest inauguracji, które różniły się swoim przebiegiem od tradycyjnych ceremonii.
Słowa przysięgi
„ Uroczyście przysięgam, iż będę wiernie pełnił urząd Prezydenta Stanów Zjednoczonych, oraz wedle najlepszej mej umiejętności, dochowam, strzec będę i bronić Konstytucji Stanów Zjednoczonych” – tak brzmią słowa przysięgi prezydenckiej, która składają prezydenci od czasów George’a Washingtona. Wielu prezydentów na koniec dodaje jeszcze słowa „tak mi dopomóż Bóg”.
Jednak w historii zdarzały się przypadki, że prezydenci musieli powtarzać swoją przysięgę. Tak było chociażby w 2009 roku, gdy Barack Obama powtórzył błąd, który w przysiędze wypowiedział Prezes Sądu Najwyższego John Glover Roberts. W takich przypadkach prezydent zwykle przysięga kolejny raz, żeby nie było wątpliwości co do poprawności złożenia przysięgi. I tak było w przypadku Obamy.
Z kolei Franklin Pearce, który z wyznania był kwakrem nie złożył przysięgi, a „ślubował”, bo temu protestanckiemu odłamowi religia zabrania składania przysięg.
Przysięga na Biblię
Prezydencka przysięga jest składana z ręka położoną na Biblii. Bywa, że jest to prywatne Pismo Święte nowego prezydenta, zdarza się, że przekazywane z pokolenia na pokolenie. Barack Obama i Donald Trump złożyli przysięgę, kładąc rękę na historycznym egzemplarzu Biblii należącym do Abrahama Lincolna.
Co ciekawe pierwszy prezydent George Washington zapomniał przynieść na ceremonię swój egzemplarz Pisma Świętego. Zamiast niego wykorzystano egzemplarz znaleziony w pobliskiej loży masońskiej, zawierający mnóstwo masońskiej symboliki.
Wyjątkowo huczna inauguracja
Zgodnie z tradycją po oficjalnej części ceremonii zaprzysiężenia prezydenta zwykle organizowany jest wystawny bal na cześć nowego prezydenta lub kilka bali w różnych częściach stolicy. Najbardziej huczna impreza w historii zdarzyła się po zaprzysiężeniu Andrew Jacksona w 1829 roku.
Jackson jako człowiek kreujący się na polityka bliskiego prostym ludziom, zwłaszcza amerykańskim traperom żyjącym w twardych warunkach amerykańskiego pogranicza otworzył drzwi Białego Domu dla wielu gości, którzy zdecydowanie nie potrafili zachować się odpowiednio co do rangi miejsca i uroczystości.
Bal szybko przemienił się w huczną imprezę, podczas której połamano wiele mebli, ukradziono srebrna zastawę i dokonano wielu innych pijackich zniszczeń. Prezydent miał uciec z Białego Domu, a goście mieli opuścić siedzibę prezydenta, dopiero, gdy służba wystawiła na trawnik przed rezydencja wannę pełną whisky.
Zaprzysiężenie na pokładzie samolotu
Pierwsza inauguracja prezydencka miała miejsce 30 kwietnia 1789 roku w Nowym Jorku, gdyż wtedy to tam urzędował ówczesny Kongres. Jednak od 1801 roku inauguracje w zdecydowanej większości miały miejsce w Waszyngtonie przed budynkiem Kongresu w obecności obywateli. Prezydencką przysięgę odbiera zwykle Prezes Sądu Najwyższego.
Jednak od tej reguły w historii zdarzały się wyjątki przy okazji sytuacji, w których urzędujący prezydent stracił życie, a jego następcę trzeba było powołać jak najszybciej. Wtedy przysięgę mógł przyjąć każdy sędzia. Do takiej sytuacji doszło 22 listopada 1963 roku, gdy zaledwie 2 godz. i 8 min po zabójstwie prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy’ego został zaprzysiężony dotychczasowy wiceprezydent Lyndon B. Johnson.
Przysięga miała miejsce na pokładzie prezydenckiego samolotu Air Force One, którym przewożono również trumnę z ciałem zamordowanego prezydenta. Przyjęła ją teksańska sędzia federalna Sarah T. Hughes. Johnson przysięgał trzymając dłoń nie na Biblii, lecz na katolickim mszale należącym do Kennedy'ego.
Obecność ustępującego prezydenta
Donald Trump jest czwartym w historii prezydentem, który celowo nie bierze udziału w ceremonii zaprzysiężenia swojego następcy. Ostatni raz taka sytuacja zdarzyła się w 1869 roku, kiedy Andrew Johnson nie pojawił się na zaprzysiężeniu prezydenta Ulyssesa Granta. Johnson był pierwszym prezydentem, którego postawiono w stan oskarżenia w ramach procedury impeachmentu.
Spór pomiędzy nim, a jego następcą był na tyle poważny, że prezydent Grant wbrew tradycji nie zaprosił ustępującego prezydenta do powozu, którym zmierzał na Kapitol. W takiej sytuacji Johnson nie zgodził się na podróż w osobnych powozach i do końca swojej prezydentury pozostał w Białym Domu omijając inaugurację Granta.
Czytaj też:
NA ŻYWO: Inauguracja prezydentury Joe Bidena