Praski biskup, który wpłynął na losy Polski. Po męczeńskiej śmierci stał się pierwszym polskim patronem

Praski biskup, który wpłynął na losy Polski. Po męczeńskiej śmierci stał się pierwszym polskim patronem

Dodano: 

Duże znaczenie nie tylko z perspektywy religijnej etyki czy moralności, ale także bieżącej polityki miało zainteresowanie biskupa Wojciecha procederem handlu niewolnikami. Praga była ówcześnie jednym z ważniejszych centrów, w których Żydzi zajmowali się sprzedażą słowiańskich niewolników, głównie na chłonne rynki bliskowschodnie. Postawa Wojciecha, wobec tego zjawiska była bardzo krytyczna, co na tle wcześniejszych praktyk Kościoła stanowiło wyraźną zmianę ideologiczną. Wówczas lokalne duchowieństwo zaczęło odnosić się do handlu niewolnikami z wyraźną wrogością.

Ikoniczna jest scena zwizualizowana na Drzwiach Gnieźnieńskich, gdzie biskup Wojciech krytykuje Bolesława II Pobożnego za handel chrześcijańskimi niewolnikami. Podkreślić tu należy fakt tożsamości religijnej – nie tyle samo zjawisko handlu niewolnikami było przedmiotem krytyki ze strony praskiego biskupa, co fakt, że dokonywali tego nie-chrześcijanie.

Skomplikowana sytuacja polityczna i ścisłe związki polityki z Kościołem stały u podstaw konfliktu biskupa Wojciecha z Bolesławem II. W kiepskich relacjach księcia z Wojciechem, a także w pogorszeniu stosunków czesko-niemieckich, badacze dopatrują się przyczyn opuszczenia Pragi i wyprawy Wojciecha do Rzymu. Warto jednak zaznaczyć, że nieco inaczej interpretują ten fakt żywoty, które podkreślają niepowodzenie prób reformacji i zmian społecznych, które proponował Wojciech.

W Rzymie biskup Wojciech został przyjęty przez papieża Jana XV, który zasugerował mu udanie się do miejsca, w którym mógłby oddać się spokojnej refleksji. Początkowo postanowił odbyć pielgrzymkę do Jerozolimy, jednak plany te porzucił. Dotarł do klasztoru na Monte Cassino, gdzie poczuł, że jego pozycja jest wykorzystywana przez braci zakonnych. Ostatecznie, za radą Nila z Rossano, udał się do klasztoru świętych Bonifacego i Aleksego na Awentynie. Tam, stosując się do reguły św. Benedykta, w pokornej modlitwie odnalazł spokój i uporządkował myśli. Jego pobyt na Awentynie trwał dwa lata.

Z inicjatywy Bolesława otrzymał Wojciech od swojego zwierzchnika Willigisa wezwanie do powrotu do Pragi. Sam papież Jan XV warunkował zgodę na powrót Wojciecha do Pragi w następujący sposób:

Damy go pod warunkiem: jeśli będą mu posłuszni, niech go zatrzymają. Jeśli zaś nie zechcą zaniechać zwykłej swej nieprawości, niech ten nasz przyjaciel unika obcowania ze złymi

Druga kadencja biskupa Wojciecha w Pradze dawała mu silniejszą pozycję do realizowania własnych pomysłów. Do jego niewątpliwych sukcesów należało utworzenie klasztoru benedyktynów w Brzewnowie, udana inicjatywa budowy nowych kościołów i zgoda Bolesława II na pobieranie przez kościół dziesięcin. Wojciechowi udało się też unieważniać małżeństwa zawarte między członkami tej samej rodziny.

Mimo początkowego powodzenia we wprowadzaniu reform, badacze wskazują na dalsze nieporozumienia z księciem Bolesławem, a także lekceważenie nauk przez wiernych. Duże znaczenie dla dalszych losów Wojciecha w Pradze mógł mieć incydent, podczas którego doszło do naruszenia azylu kościelnego. Niewierna żona jednego z możnych, znalazła schronienie w klasztorze mniszek św. Jerzego. Mimo tego, że biskup stanął w jej obronie, została ona z klasztoru wyciągnięta siłą i zamordowana.

Wojciech w atmosferze rozczarowania i żalu po raz drugi opuścił Pragę, ponownie docierając do Rzymu. Pobyt tam miał dość zbliżony charakter – Wojciech skupiał się na modlitwie i rozważaniach nad religią. Tym razem nie powrócił jednak do Czech (gdzie pod jego nieobecność wymordowano niemal całą jego rodzinę). W rozmowach coraz częściej pojawiał się wątek działalności misyjnej. Między czerwcem a listopadem 996 roku Wojciech podróżował po Niemczech i Francji. Wróciwszy na dwór cesarza Ottona znał już swoje dalsze plany. Była to droga misyjna.

Misjonarz Wojciech na dworze Bolesława Chrobrego

Teoretycznie biskup Wojciech brał pod uwagę możliwość ponownego stawienia się w Pradze. Wysłał tam nawet zapytanie o możliwość powrotu, jednak zgodnie z przewidywaniami otrzymał odpowiedź odmowną. Jego droga nie wiodła bezpośrednio na tereny pruskie, gdzie zginął śmiercią męczeńską. Początkowo udał się z Bawarii na Węgry, gdzie założył klasztor i przez pewien czas przebywał. W wyniku nieznanego badaczom wydarzenia Wojciech w sposób nagły opuścił ten kraj, skąd w marcu 977 roku udał się na dwór Bolesława Chrobrego.

W Gnieźnie biskup misyjny Wojciech spotkał nie tylko przyszłego króla Polski – Bolesława, ale także swego brata – Sobiesława, któremu wsparcia po zdradzieckim wymordowaniu jego braci udzielił Chrobry. Możemy przypuszczać, że obaj mieli jakiś wpływ na decyzję dotyczącą kierunku i charakteru wyprawy misyjnej. To właśnie tam Wojciech zdecydował o wyprawie na tereny Prus. Jan Kanapariusz, benedyktyński mnich, autor Żywotu pierwszego św. Wojciecha opisał to w takich słowach:

„(…) zaczął rozważać, z kim najpierw, a z kim potem należy walczyć, czy ma się udać do Luciców, którzy żyją z łupienia chrześcijan i krzywdy biednych ludzi, czy w granice Prusów, których bogiem brzuch i chciwość sprzęgnięte są ze śmiercią. Gdy tak się wahał, wydała mu się lepsza myśl, żeby pójść zwalczać bożków i bałwany Prusów, gdyż ta kraina była bliższa i wspomnianemu księciu znana”. [Żywot I, cyt. za: G. Labuda 2000, s. 182]

Badacze przekonująco tłumaczą wybór kierunku misji konfliktem, jaki toczył się na terenach zajmowanych przez Wieletów (Luciców). W obliczu takiej sytuacji politycznej Wojciech podjął decyzję o wyruszeniu na ziemie Prusów. Gerard Labuda słusznie podkreśla brak właściwego przygotowania do takiej misji – choćby językowego. Można zastanawiać się też nad brakiem odpowiedniej znajomości obyczajów i kultury społeczności pruskich. Dodając do tego rezygnację Wojciecha z drużyny zbrojnej, można przypuszczać, że jego misja pruska musiała się zakończyć tragicznie.

Misja pruska świętego Wojciecha

Pierwszy przystanek świętego Wojciecha w drodze do Prus miał miejsce na rubieżach państwa Chrobrego – w Gdańsku. Tam dopłynął on Wisłą, wraz z trzydziestoosobową załogą zbrojnych. W Gdańsku spędził prawdopodobnie kilka dni. W tym czasie udzielał chrztu i odprawił uroczystą mszę, po której wyruszył – już bez załogi wojów – by chrzcić Prusów. W podróż, łodzią podarowaną przez Chrobrego, udał się wraz z bratem Radzimem Gaudentym i księdzem Boguszą-Benedyktem.

Tuż po przybyciu na tereny pruskie rozpoczęła się seria niepowodzeń. Niezwłocznie po dopłynięciu na miejsce misjonarze zostali przetransportowani do jednej z osad, w której zebrali się okoliczni mieszkańcy. Wojciech wyjaśnił im cel swojego przybycia i starał się przekonać do przyjęcia chrztu. Jego wystąpienie zostało jednak odebrane krytycznie.

Po naradzie Prusowie zażądali wycofania się misjonarzy, pod groźbą pozbawienia przyjezdnych życia. Warto zwrócić uwagę, że odpowiedź na wezwanie do przyjęcia chrztu miała charakter narady, a nie gwałtownego i spontanicznego ataku ze strony tłumu. Badacze podkreślają, że świadczy to o tym, że wśród pruskich elit mogło dojść do jakiegoś rozłamu, a część zebranych musiała być przychylna idei religii chrześcijańskiej.

Misjonarze zostali odesłani i przez pięć dni przebywali w „pewnej wiosce”. Źródła nie precyzują, gdzie owa wioska się znajdowała. Przyjąć należy, że biskup wraz z towarzyszami nie byli tam w żaden sposób niepokojeni, więc raczej było to poza Prusami. Stanisław Mielczarski słusznie zwrócił uwagę, że misja miała miejsce na pograniczu polsko-pruskim, więc pewnie była to jakaś osada pod władaniem Bolesława Chrobrego.

23 kwietnia misjonarze zdecydowali się jednak powrócić na tereny pruskie, które pokonywali już drogą lądową. Podczas odpoczynku zostali napadnięci. Wszystkich trzech pojmano i skrępowano, ale tylko biskup Wojciech został zamordowany. Ścięto mu głowę, a za ciało oczekiwano ogromnego okupu. Z takim żądaniem wolno puszczono Radzima i Boguszę, którzy do Gniezna wrócili z tragicznymi wieściami.

Warto jeszcze na chwilę wrócić do terenów, gdzie rozegrały się te dramatyczne wydarzenia. Nieprecyzyjne źródła historyczne nie dały odpowiedzi na pytanie, gdzie dokładnie prowadził swoją misję biskup Wojciech. Wyjaśnień dostarczyły badania archeologiczne, które pozwoliły odrzucić koncepcję wskazującą na Półwysep Sambijski, a przyjąć interpretację, że były to tereny późniejszej „Pomezanii”. Jako miejsce odpoczynku misjonarzy i męczeńskiej śmierci świętego Wojciecha wskazuje się konkretnie Święty Gaj, identyfikowany z grodziskiem w Kwietniewie (Cholinum).

Jak święty Wojciech wpłynął na losy państwa Bolesława Chrobrego?

Bolesław Chrobry na wieść o tragicznych losach misji i żądanym przez Prusów okupie za ciało Wojciecha, zdecydował się na wykupienie głowy i ciała biskupa. Przekazał tyle złota, ile ważyły zwłoki. Umożliwiło to powrót ciała biskupa do Gniezna. Tak zostało to opisane w Pasji z Tegernsee:

„Kiedy zaś wspomniany Bolesław dowiedział się od wysłanych naprzód gońców, że nadchodzą święte zwłoki, wyszedł im naprzeciw z niekończącym się orszakiem, z należnym uszanowaniem nakazał je przewieźć do miasta i złożyć z wielką czcią w bazylice, którą mąż świętej pamięci Mieszko zbudował dla Pana”. [Pasja z Tegernsee, cyt. za Labuda 2000, s. 224]

Były to działania o wielkich dla losów Polski i samego Chrobrego skutkach. Wykupienie ciała, a także utworzenie arcybiskupstwa św. Wojciecha w Gnieźnie, pozwoliły Chrobremu na osiągnięcie bardzo wymiernych korzyści politycznych. Najpierw miała miejsce kanonizacja biskupa Wojciecha, potem jego brat Gaudenty otrzymał papieską nominację na arcybiskupa, by ostatecznie zostać arcybiskupem gnieźnieńskim.

Działania te pozwoliły na utworzenie w Gnieźnie kościelnej metropolii. Jej podstawy określono podczas pielgrzymki cesarza Ottona III do Gniezna. Wówczas też wyraźnie wzrosła pozycja Chrobrego na ówczesnej arenie politycznej – został on symbolicznie uznany za równego partnera, co wymownie wyraził Otton nakładając mu na głowę własny diadem (czego w żadnym wypadku nie należy odczytywać jako aktu koronacji, a jedynie jako zgodę na rozpoczęcie stosownych starań).

Polityczny wymiar działań Bolesława Chrobrego należy uznać za sukces. Najlepiej świadczy o tym komentarz nieprzychylnego mu merseburskiego biskupa Thietmara: „Niechaj Bóg wybaczy cesarzowi, że czyniąc trybutariusza panem, wyniósł go tak wysoko”.

Rzeczywiście, pozycja polskiego księcia wzrosła wówczas bezdyskusyjnie. Oprócz włączenia Bolesława w grono najsilniejszych ówczesnych przywódców politycznych i uczynienia z niego ważnego sojusznika Cesarstwa, Otto przyznał Chrobremu prawo do nadawania stanowisk kościelnych. Wszystko to decydowało o ogromnym wzroście znaczenia i uzyskaniu suwerenności państwa Piastów. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wcześniejsze wsparcie przez Chrobrego misji św. Wojciecha, a także późniejsze sprowadzenie jego ciała do Gniezna i starania o utworzenie arcybiskupstwa gnieźnieńskiego pod patronatem zmarłego biskupa.

Święty Wojciech przetrwał w polskiej tożsamości i kulturze do dzisiaj. Bez wątpienia można uznać go za jedną z najważniejszych postaci historycznych dla losów średniowiecznej Polski, choć echa jego działalności głośno wybrzmiewały także w kolejnych stuleciach.


Bibliografia:
  • Jan Kanapariusz, Sancti Adalberti Pragensis episcopi et martyris vita prior.
  • Pasio Sancti Adalberti martiris.
  • Janusz Hochleitner, Misja św. Wojciecha. Próba usystematyzowania przyczyn i uwarunkowań, „Studia Elbląskie”, t. 3, 2001, s. 29-41.
  • Jadwiga Karwasińska, Święty Wojciech, Warszawa 1996.
  • Gerard Labuda, Święty Wojciech. Biskup-męczennik. Patron Polski, Czech i Węgier, Wrocław 2000.
  • Roman Michałowski, Święty Wojciech – biskup reformator w Europie X wieku, Warszawa 2014.
  • Stanisław Mielczarski, Działalność misyjna Wojciecha i Ottona, „Studia Gdańskie”, t. IX, 1993, s. 61-74.
  • Przemysław Urbańczyk, Archeologia o misji św. Wojciecha do Prusów, [w:] „Pogranicze polsko-pruskie w czasach św. Wojciecha”, (red.) M. F. Jagodziński, Elbląg 1999, s. 119-127.

Autorem tekstu Święty Wojciech – praski biskup, który wpłynął na losy Polski jest Jakub Jagodziński. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Pisanka czy Wielkanoc: Co było pierwsze? Przedchrześcijańskie korzenie świątecznego symbolu