Zamach na Hitlera w Wilczym Szańcu. „Walkiria” miała umożliwić puczystom objęcie władzy w Niemczech

Zamach na Hitlera w Wilczym Szańcu. „Walkiria” miała umożliwić puczystom objęcie władzy w Niemczech

Dodano: 

Operacja „Walkiria”

Pułkownik i jego wspólnik wylądowali na lotnisku Rangsdorf pod Berlinem. Haeften zatelefonował z lotniska do kwatery głównej spisku na Bendlerstrasse (gdzie znajdowało się dowództwo Armii Rezerwowej) przekazując wiadomość o śmierci Hitlera. Po kilku godzinach zwłoki telefon pobudził w końcu spiskowców do działania – gen. Olbricht zamierzał wdrożyć plan „Walkiria”. Przewidywał on mobilizację Armii Rezerwowej i obsadzenie kluczowych stanowisk dowodzenia i cywilnych.

Jednak plan musiał uprzednio podpisać dowódca armii – gen. Friedrich Fromm. Wiedział on o istnieniu spisku, lecz nigdy nie opowiedział się jednoznacznie po któreś ze stron. Olbricht poinformował Fromma o dokonanym zamachu, ale ten mając w pamięci wydarzenia z 15 lipca kazał połączyć się z „Wilczym Szańcem” (kwatera główna była nieosiągalna tylko przez kilka minut).

Z dowódcą armii rozmawiał sam Keitel, który wyraźnie poinformował go, iż Hitler żyje. W takiej sytuacji Fromm odmówił podpisania rozkazów rozpoczęcia „Walkiri”, ale w tym samym czasie szef sztabu Olbrichta, płk. Albrecht Mertz von Quirnheim, rozesłał już telegram do regionalnych dowódców z następującą treścią: Führer, Adolf Hitler, nie żyje.

Fromma zastąpił na stanowisku generał Erich Hoepner, w początkowym okresie wojny jeden z głównych dowódców niemieckich wojsk pancernych, zwolniony przez Hitlera po klęsce ataku na Rosję. Na Bendlerstrasse zaczęli się zbierać spiskowcy, wśród nich m.in. gen. Beck. Przybyło także wzmocnienie złożone z młodych oficerów i osób cywilnych. Wśród przybyłych kilku należało do „Kręgu z Krzyżowej”, z którym opozycja wojskowa od kilku lat utrzymywała kontakty.

Niemniej jednak wśród spiskowców zaczął panować coraz większy chaos. Największe błędy popełniono w dziedzinie łączności: nie podjęto żadnych kroków, aby zniszczyć aparaturę radiową w „Wilczym Szańcu”, a w samym Berlinie nie przejęto kontroli nad rozgłośniami radiowymi. Geniusz propagandy, Joseph Goebbels, wciąż pozostawał na wolności.

Spiskowcy nie mieli opracowanego „planu B”, wszystko obracało się wokół jednej przesłanki: o pewnej śmierci Hitlera. Gdy śmierć wodza poddana została w wątpliwość, plan zaczął się kruszyć.

Tymczasem w Wilczym Szańcu Hitler nie odwołał zaplanowanej na 14:30 wizyty Mussoliniego. Z gościem przywitał się lewą ręka, bo prawa została ranna w czasie eksplozji, po czym oprowadził Duce po zniszczonym drewnianym baraku. W Kwaterze Głównej Führera zorientowano się, że zamach nie zawęża się jedynie do osoby Hitlera i jest wstępem do planowanego od dawna przewrotu.

Keitel natychmiast wykorzystał łączność do wydania rozporządzeń o ignorowaniu wiadomości z centrali spiskowców. Rozkazał wysyłać do wszystkich okręgów wiadomości, iż Hitler żyje.

Klęska

Po godzinie 18:00 Radio Rzeszy kilka razy wydało komunikat informujący o dokonaniu zamachu na Führera, z którego wyszedł on cało. Dlaczego nie zajęli rozgłośni i głosili najniedorzeczniejsze kłamstwa? Nawet mojego telefonu nie wyłączyli. […] Co za dyletanci! – powiedział o spiskowcach Goebbels.

Gwoździem do trumny zamachu stało się wysłanie majora Ernsta Remera aby obsadził dzielnicę rządową. Do godziny 18:30 udało mu się to – otoczono nawet goebbelsowskie Ministerstwo Propagandy. Jednak chwilę potem major odwołał blokadę po tym, jak za pośrednictwem Goebbelsa, który połączył się telefonicznie z „Wilczym Szańcem”, mógł usłyszeć w słuchawce znajomy głos Führera.

Bunt się załamał. Na Bendelstrasse wybuchła niezgoda: wyżsi oficerowie nie przyjmowali już rozkazów od konspiratorów. Po godzinie 21:00 w budynku padły strzały, ranny w ramie został sam Stauffenberg. Fromm został „uwolniony” i teraz on z kolei aresztował spiskowców, a wśród nich Becka, Olbrichta, von Quirnheima, von Haeftena i Stauffenberga.

Beck poprosił o pozostawienie mu swojej broni, aby sam na sobie mógł wykonać wyrok – nie zdołał się jednak zabić, ranią się ciężko. Fromm w imieniu Führera przeprowadził sąd wojenny skazując aresztowanych na karę śmierci. Kilkugodzinny następca Fromma, gen. Hoepner, został chwilowo oszczędzony. Stauffenberg usiłował całą winę wziąć na siebie tłumacząc, że wszystkie działania wykonywane były tylko z jego rozkazów.

Bezskutecznie. Wczesnym rankiem 21 lipca 1944 roku na dziedzińcu budynku przy Bendlerstrasse zostali rozstrzelani Olbricht, Stauffenberg, von Quirnheim i chcący zasłonić sobą swojego dowódcę Haeften. Nastąpiła fala aresztowań, a 7 sierpnia rozpoczęły się procesy pokazowe przed Sądem Ludowym w Berlinie.

Artykuł zatytułowany Zamach na Hitlera 20 lipca 1944 roku: jak przebiegała operacja „Walkiria”? napisała Karolina Dudzic. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Konferencja poczdamska. Ostatnie spotkanie „wielkiej trójki” było inne niż poprzednie