Marcowy wieczór 1944 r., Gorłówka na Donbasie, okolice kopalni Nr 19-20. Nieopodal budynku administracji drewniana tancbuda tupie, krzyczy i podskakuje, aż kołysze się żarówka przy wejściu. Z bliska przez niezasłonięte okna widać tłum wymieszanych w tańcu ciał i można wyłowić coś na kształt muzyki, tłumionej przez wrzaski i stukot na deskach. Przez uchylone drzwi uderza fala gorąca, woniejącego podrzędną perfumą i potem.
Dziesiątki głów pląsają w rytm amerykańskiego szlagieru, który w czasie II w.ś. miał w ZSRR wielki renesans. I z ryczącego gramofonu płynie fokstrot oraz wyśpiewywane przez Leonida Utiosowa „Baron won der Pszik, / Pokuszać russkij szpik / Dawno sobirałsia / I miecztał”....
Przesuwają się pary i w tańcu wirują... kobiety z kobietami. W chusteczkach na głowie, z rozpuszczonymi włosami, warkocze furkają jak bicze. Kręcą się spódnice, podskakują nogi odziane w spodnie. Większość pląsa boso i z rzadka tylko mignie czółenko. Za to wyraźnie widać – choć światło z kilku żarówek, pozasłanianych prowizorycznymi osłonami z bibuły to rozbłyska, to przygasa – że każda, jak jedna ma piękny makijaż.
Oczy jak w czarno-białych filmach, w których aktorki grały egipskie królowe czy postaci z bogatą rolą dramatyczną, obwiedzione grubą kreską. U wszystkich, jak u jednej rozwarte w uśmiechu usta i te hipnotyzujące, uwypuklone spojrzenia. W ZSRR kobiety się tak nie malowały, ale zaraz, zaraz, czekajcie, czy to na pewno make-up? Zdradźmy sekret – to permanentna kreska szachcioreczek.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.