Kat Powstania Warszawskiego zamiast zawisnąć po wojnie na szubienicy, zasiadł w fotelu burmistrza

Kat Powstania Warszawskiego zamiast zawisnąć po wojnie na szubienicy, zasiadł w fotelu burmistrza

Dodano: 
Heinz Reinefahrt jako oficer Waffen SS oraz szanowany obywatel po zakończeniu wojny.
Heinz Reinefahrt jako oficer Waffen SS oraz szanowany obywatel po zakończeniu wojny. Źródło:wikipedia.org, politische-bildung.sh
Na grobie zmarłego w 1979 r. Heinza Reinefartha wyryto Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego z Liśćmi Dębu. To upamiętnienia odznaczenia, które Reinefarth otrzymał za stłumienie Powstania Warszawskiego, w tym rzeź Woli. Jak to możliwe, że taki zbrodniarz nie został po wojnie skazany na śmierć?

SS-Gruppenführer (generał porucznik) Heinz Reinefarth był jednym z katów Powstania Warszawskiego. Podległe mu oddziały były odpowiedzialne za masowe zbrodnie, tj. mordowanie cywilów, jeńców wojennych i rannych w powstańczych szpitalach.

„Strzelili każdemu dziecku w głowę z rewolweru”

To właśnie Reinefahrt dowodził rzezią Woli, czyli przeprowadzoną w dniach 5-7 sierpnia 1944 r. eksterminacją mieszkańców tej warszawskiej dzielnicy. Stanowiła ona największą, jednorazową masakrę ludności cywilnej, dokonaną w Europie w czasie II wojny światowej.

Siepacze Reinefartha szli od budynku do budynku, wypędzali na zewnątrz wszystkich mieszkańców, a następnie ich rozstrzeliwali. Wiek i płeć ofiar nie miały żadnego znaczenia. Ginęli wszyscy, od niemowląt po starców.

– Zostałam zabrana do fabryki „Ursus” [która znajdowała się wówczas przy ul. Wolskiej 55 – red.] z trojgiem dzieci. Strzelili każdemu dziecku w głowę z rewolweru. Byłam w zaawansowanej ciąży. Leżałam pośród ciał przez trzy dni w kałuży krwi – wspominała po wojnie Wanda Lurie, która przeżyła postrzał w głowę.

„Mam więcej jeńców niż amunicji”

Kto nie zginął od kuli, gdyż udało mu się ukryć w trakcie wypędzania osób obecnych w budynku, zginął w płomieniach albo w wyniku eksplozji. Po przeszukaniu budynku, Niemcy wrzucali do wnętrza granaty, a następnie podpalali go.

Stosunek Reinefartha do wyznaczonego mu „zadania” dobitnie oddaje następujący cytat. – Co mam robić z cywilami? Mam więcej jeńców niż amunicji – meldował 5 sierpnia Reinefahrth w rozmowie ze swoim przełożonym, dowódcą 9 Armii gen. Nikolausem von Vormannem.

Odznaczenie za śmierć dziesiątek tysięcy bezbronnych ludzi

Dokładnej liczby ofiar rzezi Woli nie poznamy już nigdy. Najnowsze szacunki historyków wskazują, że Niemcy wymordowali od 38 a 65 tys. cywilów. Główną przyczyną rozbieżności jest fakt, że zwłoki pomordowanych były palone na ulicach i podwórzach przez specjalnie utworzoną w tym celu grupę palaczy, zwaną Verbrennungskommando (pol. komando kremacyjne).

Po zakończeniu eksterminacji na Woli, Reinefahrt i podległe mu oddziały zostały skierowane do spacyfikowania powstańców na Starówce, Powiślu i Czernikowie.

30 września – a więc tuż przed kapitulacją Powstania Warszawskiego, która nastąpiła 2 października – Adolf Hitler uhonorował zbrodniarza za „zasługi” w stolicy Polski Krzyżem Rycerskim Krzyża Żelaznego z Liśćmi Dębu, czyli najwyższym odznaczeniem wojskowym III Rzeszy II klasy (dzieliło się na V klas).

Amerykanie odmówili Polakom wydania zbrodniarza

Reinefahrt przeżył wojnę. W maju 1945 r. przebywał na zachodzie Niemiec, gdzie trafił do amerykańskiej niewoli. Pozostawał w niej przez trzy lata.

Przez ten okres kilkakrotnie przewieziono go do Norymbergi, gdzie znajdowała się siedziba Międzynarodowego Trybunału Wojskowego, powołanego przez aliantów do osądzenia niemieckich zbrodniarzy. Kat Powstania Warszawskiego pojawiał się tam jednak wyłącznie w charakterze świadka.