Z amerykańskiego frontu do reklamy. Skąd wziął się współczesny wizerunek św. Mikołaja?

Z amerykańskiego frontu do reklamy. Skąd wziął się współczesny wizerunek św. Mikołaja?

Dodano: 

Przedstawione w pierwszej części dramatu postaci tym razem stają naprzeciw siebie jako świadkowie obrony i oskarżenia. Przykładowo Shyrock (Żyd prowadzący sklep z zabawkami) skarży się, że otrzymał od żony Mikołaja tylko pusty worek pozbawiony pieniędzy, jakie mogłaby przeznaczyć na zakup podarunków. Z kolei pochodząca z nizin społecznych matka wskazuje, że jej córeczka nie otrzymała bucików, mimo że poprzednie są już do wyrzucenia. Wuj Sam jednak z tego przesłuchania wychodzi obronną ręką i przedstawia sądowi gwizdek oraz harmonijkę ustną, jakie otrzymały dzieciaki.

Żeby podtrzymać emocje czytelnika, autorki nie dają podpowiedzi, czyje racje przeważą. Ostatecznie przewodniczący ławy przysięgłych stwierdza, że Pani Mikołajowa jest niewinna, czemu sprzeciwili się pozostali członkowie ławy, krzyczący że wcześniej uzgodniono inni wyrok. Sędzia jednak to stanowisko akceptuje i puszcza żonę św. Mikołaja wolno, a wszyscy zgromadzeni na sali odśpiewują kolędę przy opadającej kurtynie. Jak widać, nawet w trudnych czasach wojny Wuj Sam doprowadził do zwycięstwa sprawiedliwości...

Wsparcie na plakatach

Wyjątkowość propagandy I wojny światowej polegała między innymi na tym, że o wiele więcej treści próbowano przekazać społeczeństwu za pomocą środków wizualnych. W przypadku świętego Mikołaja i wielkiej wojny warto zwrócić uwagę na dwie prace. Pierwszą wykonał w 1917 roku Albert Hencke, który stworzył familiarne przedstawienie świętego otoczonego wieńcem wiciokrzewu z kapeluszem Wuja Sama pełnym pudełek.

Tytuł „Podziel się Świętami z żołnierzem” dopełnia kierowana do widza zachęta do stania się członkiem funduszu zbierającego środki na prezenty dla żołnierzy amerykańskich po drugiej stronie Atlantyku. Amerykański zmysł handlowy także znalazł w tej pracy swój wyraz – w dolnej partii pochwalono przedsiębiorców za ich szczodrość, dzięki czemu można było wysłać dwa prezenty w cenie jednego.

Sposób przedstawiania świętego Mikołaja jest więc na wskroś przesycony tym, jak wizualizowano Wuja Sama. Różniły ich nieco odmienna broda i oczywiście kolor stroju, zaś łączył wigor i uśmiech pomimo zaawansowanego już wieku. Do tego dołączano także amerykańską młodzież, przede wszystkim skautów, co szczególnie widoczne jest na powstałym między styczniem 1918 a styczniem 1919 roku plakacie „Wesołych Świąt. Pokój. Twój prezent dla narodu”.

Rozsiadający się chłopiec nie spoczywał jednak na kolanach świętego Mikołaja, lecz podtrzymywany był przez Wuja Sama w analogicznym, prawie militarnym stroju. Z kolei na ramionach personifikacji Ameryki opierał swe ręce święty Mikołaj, nadając tym samym rysunkowi specyficznego znaczenia. Wuj Sam, korzystając z aury dobrotliwości świętego Mikołaja, stał się pośrednikiem pomiędzy nim a chłopcem, którego działania zostają docenione, gdyż miał zapewne swój „drobny udział” (słynne „do your bit”) w zwycięstwie nad wrogiem.

Propagandowy plakat amerykańskiej armii z I Wojny Światowej. „Wesołych świąt! Pokój, twój prezent dla narodu”

Tło w postaci wieńców i tarczy z flagą Stanów Zjednoczonych uzupełnia całe, dość prozaiczne, przesłanie: pokój jest najlepszym podarunkiem, jaki można sobie wymarzyć. By jednak ten prezent otrzymać, należało realizować zalecenia organów propagandowych, jak choćby odpowiedzialny za tę pracę Wydział Edukacyjny Administracji Żywności. Przez cały okres wojny koncentrował się on przede wszystkim na wykazywaniu zalet ograniczenia konsumpcji i tym samym umożliwienia przekazania wysokokalorycznej żywności bardziej potrzebującym jej żołnierzom.

Wynikało to z faktu, że postacie Wuja Sama i skautów były w Stanach powszechnie wykorzystywane, by pokazać, jak wiele uczynić mogą dla państwa młodzi chłopcy i dziewczynki, zwłaszcza wywierając presję na rodzicach marnotrawiących jedzenie czy też wspierając ich podczas prac polowych.

Z obecnej perspektywy, święty Mikołaj w swym w pełni komercyjnym ujęciu jest symbolem szaleństwa zakupów w okresie przedświątecznym. Jego amerykańska wersja rozprzestrzeniła się po świecie, stając się zarazem symbolem bardziej świeckiej formy obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia. Z tym problemem próbowano zmierzyć się już w 1930 roku w jednym z numerów pisma dla chłopców „Boy’s Life”, w którym zwrócono uwagę na znaczne odmienności czerwonego brodacza od dostojnego biskupa z przewieszonym paliuszem.

Autor wysunął aktualne do dziś wnioski, że „Santa Claus” stał się tak rozpoznawalną i kosmopolityczną postacią jak Tomek Sawyer, Faust czy Robinson Crusoe. Wieszczył „kultowi” świętego Mikołaja świetlaną przyszłość (i żywotność niczym u mającego holenderskie korzenie prezydenta Roosevelta), zwracając uwagę, że akurat ta postać nie powinna wywoływać religijnych sporów, a nawet przynależy ona również do Żydów i praktykujących inne wyznania.

I to przewidywanie w pełni się spełniło, gdy dziś nieco zgarbiony starszy mężczyzna w karminowym płaszczyku daje radość prawie trzeciej części ludności świata.

Autorem tekstu Święty Mikołaj na amerykańskim froncie jest Georgi Gruew. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Pod choinką czy w skarpecie? Poznaj historię tradycji świątecznych prezentów w Polsce i na świecie
Czytaj też:
155 lat temu urodził się Józef Piłsudski. Kto wypowiedział te słowa: Marszałek, czy współcześni politycy?