Dziwna wojna polsko-rosyjska

Dziwna wojna polsko-rosyjska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sejm przygotowuje spóźnioną ustawę w związku z rocznicą 17 września 1939 r. Spóźnioną być może nawet o 70 lat. Nikt do dzisiaj nie wyjaśnił oficjalnie, co tak naprawdę wydarzyło się 17 września. Czy to była wojna z Rosją? Czy, jak chcą Rosjanie, a także Ukraińcy i Białorusini, było to tylko wyzwolenie Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, dokonane po rozpadzie państwa polskiego?

Dla nas wszystko jest jasne i proste. Agresja sowiecka była niczym innym jak „nożem w plecy". Wbitym Polakom w momencie bohaterskiej, nieustępliwej walki z Niemcami. I był to nie tylko zdradziecki cios w plecy, ale także cios śmiertelny, który pogrzebał Polskę. Po latach coraz więcej zwolenników znajduje pogląd, że w drugiej połowie września niemiecki impet wyraźnie słabł i nieużyte jeszcze w walce ogromne polskie siły zgromadzone przez naczelnego wodza na tzw. przedmościu rumuńskim mogły odwrócić losy tej kampanii. Podobnie coraz popularniejsze staje się przekonanie, że brak pomocy naszych sojuszników spowodowany był właśnie sowiecką agresją. Ergo, gdyby nie było 17 września, historia świata i II wojny światowej potoczyłaby się innymi torami.

Jeśli mieliśmy do czynienia z oczywistą sowiecką agresją ponad 600 tys. bojców Armii Czerwonej, ponad 3 tys. samolotów, prawie 5 tys. czołgów i tyluż dział artyleryjskich i moździerzy, to dlaczego nikt nie ogłosił stanu wojny? Nie ogłosiła wojny strona sowiecka. W nocie przekazanej stronie polskiej, a następnie kolportowanej w prasie całego świata Rosjanie stwierdzają jedynie, że „wojna polsko-niemiecka ujawniła wewnętrzne bankructwo państwa polskiego. W ciągudziesięciu dni operacji wojennych Polska utraciła wszystkie swoje rejony przemysłowe i centra kulturalne. Warszawa przestała istnieć jako stolica Polski. Rząd Polski się rozpadł i nie przejawia oznak życia. Oznacza to, że państwo polskie i jego rząd faktycznie przestały istnieć (...). W obliczu takiej sytuacji rząd sowiecki wydał zarządzenie (...) przekroczenia granicy i wzięcia pod ochronę życia i mienia mieszkańców Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi".

W dokumentach strony polskiej również nie ma słowa o wojnie. Co więcej, w równie głośnej, co niepojętej tzw. ogólnej dyrektywie z 17 września 1939 r. naczelny wódz rozkazywał: „Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony albo próby rozbrojenia oddziałów". Jak ujawniono w „Białej księdze” opracowanej przez Wiktora Sukiennickiego w projekcie tego rozkazu znalazło się skreślone później zdanie: „Charakter wystąpienia sowieckiego wyjaśnia się na drodze dyplomatycznej”. A więc i strona polska w wydarzeniach 17 września nie dopatrzyła się stanu wojny. To fakty o kapitalnym znaczeniu dla rozumienia tego, co się wówczas wydarzyło.

Oto bowiem zarówno polski rząd, jak i polskie naczelne dowództwo rozumiało agresję sowiecką jako strategiczną chęć ograniczenia obszaru niemieckiej okupacji Polski. Jako zamysł odsunięcia niemieckiej granicy o 300-350 kilometrów na zachód. I być może dopiero w tym momencie do marszałka Śmigłego dotarło, dlaczego Ribbentrop z Mokotowem zawarli pakt o nieagresji. Państwa, które z sobą nie sąsiadowały, zawarły układ antycypujący dziejący się właśnie rozbiór Polski. Teraz dopiero dramatyczna rzeczywistość stała się zrozumiała.

Nam, Polakom, może się to podobać albo nie, ale w tych dniach rzeczywiście państwo polskie i rząd polski nie istniały. Od 6 września aż do przekroczenia granicy, czyli 18 września, nikt nie rządził i nie rozkazywał. Naczelny wódz nie panował nad sytuacją. Napisałem to kiedyś i powtórzę dzisiaj: państwo właśnie opuszczało Polskę. Zaleszczycką szosą. Zostawał naród. Niebawem wspaniałe państwo polskie odrodziło się w podziemiu. Niebawem rząd polski i polska armia powstały we Francji. Ale 17 września nie działały. Tego dnia kampania wrześniowa była całkowicie przegrana. Nie istniał żaden front. Broniło się kilka bohaterskich gniazd oporu z Warszawą, Modlinem, Helem. Walczyłokilka wielkich jednostek – o honor, a już nie o zwycięstwo. Nasze przekonanie, że wojska niemieckie traciły impet, nie ma nic wspólnego z prawdą. One po prostu w myśl tajnych układów Ribbentropa z Mołotowem wyhamowywały, by nie przeszkadzać Sowietom, które szykowały swoją wojnę. Być może rację mają ci historycy, którzy utrzymują, że należało ogłosić światu fakt sowieckiej agresji i wojny. Byłby to niewątpliwy głos państwa, które Sowieci uznali za już nieistniejące.

Być może taki głos zmusiłby naszych angielskich i francuskich sojuszników (na co podobno liczył Hitler) do wypowiedzenia wojny Rosji Sowieckiej. Być może fakt wypowiedzenia przez Polskę wojny Sowietom zmieniłby status Polaków na kresach, którzy, jakpisze Vladimir Beshanov w znakomitym „Czerwonym Blitzkriegu", „okazali się być byłymi mieszkańcami byłego państwa, nie mającymi absolutnie żadnych praw. Być może wzięci do niewoli żołnierze i oficerowie w sytuacji prawnej wypowiedzenia wojny byliby jeńcami wojennymi, a nie zwykłymi antysowietami i bandytami”. Wobec niewypowiedzenia wojny Sowietom przez stronę polską także Francjai Wielka Brytania ograniczyły się jedynie do formalnych protestów. „Wprowadzając swoje siły zbrojne na terytorium państwa znajdującego się w danej chwili w stanie wojny po stronie Francji i bez zgody tego państwa, rząd sowiecki podejmuje działania, które mało mają wspólnego z pojęciem neutralności” – napisali Francuzi w nocie skierowanej do Moskwy. Rząd brytyjski ogłosił, że „kategorycznie nie zgadza się ze stwierdzeniem, jakoby państwo polskie i jego rząd faktycznie przestały istnieć”. Jednocześnie jednak na posiedzeniu gabinetu przypomniano, że brytyjskie gwarancje dla Polski dotyczą wyłącznie niemieckiej agresji. I tyle.

Nam, Polakom, trudno zrozumieć rosyjskie racje. Trudno je zrozumieć, pamiętając o Katyniu, zsyłkach, polskiej drodze przez Kołymę, przez gułag. Ale przecież są jakieśrosyjskie racje. Mówią, że to Polska spowodowała ich polityczną izolację w Europie, że stała na drodze systemu bezpieczeństwa w Europie. Przypominają, na podstawie dokumentów francuskich, że kiedy Francuzi zwrócili się do Polaków z pytaniem, „jako sojusznicy mamy podstawy prosić o sprecyzowanie, w jaki sposób chcą oni (Polacy) bez pomocy Rosjan zorganizować opór zbrojny w wypadku możliwej agresji niemieckiej", 19 sierpnia 1939 r. otrzymali od ministra Becka odpowiedź: „To dla nas sprawa zasad. Nie mamy umowy wojskowej z ZSRR i nie mamy życzenia jej mieć!”.

Rosjanie mówią: Polacy zarzucają nam, że w nocie Mołotowa z 17 września 1939 r. napisaliśmy, iż „państwo polskie i jego rząd przestało istnieć". To prawda, tak napisaliśmy, a ściślej przepisaliśmy z polskiej noty ministra Becka z 1936 r., gdy sprzeciwiając się wprowadzeniu międzynarodowych sankcji wobec Włochów za zajęcie Abisynii, napisał, że Abisynia „jako państwo przestała istnieć”. Zarzucają nam wbicie noża w plecy 17 września, a czymże innym było polskie wkroczenie na Zaolzie w październiku 1938 r. ze znanym uzasadnieniem ministra Becka: „Republikę Czechosłowacką uważamy za twór sztuczny (…) sprzeczny z rzeczywistymi potrzebami i prawami narodów Środkowej Europy”. Notabene – przypominają Rosjanie, gdy w dniach Monachium Hitler anektował Sudety, a my, Rosjanie, rozpoczęliśmy ostrzegawcze manewry wojskowe, natychmiast strona polska rozpoczęła paralelne manewry na Wołyniu, stając na straży niemieckich aneksji. To prawda, mówią Rosjanie, Stalin zajął zachodnią Ukrainę i zachodnią Białoruś, ale nie znajdziecie w Rosji jednego człowieka, który by go za to potępił. Bo każdy rozumie, że gdyby nie zajął i nie przesunął linii przyszłego frontu o kilkaset kilometrów, nie byłoby dziś być może Rosji, ale nie byłoby też Polski. Po wielkich obchodach 70-lecia wybuchu wojny na Westerplatte zauważono w jednej z brytyjskich gazet, że Polacy i Rosjanie rozmawiają o wojnie przez zaciśnięte zęby, ale przecież rozmawiają. Pytanie, czy przez zaciśnięte zęby można też się porozumieć. Dlatego tak ciekawe jest, co też Sejm RP zapisze w uchwale upamiętniającej 17 września 1939 r. Czy wojnę, której nigdy nie wypowiedziano, czy pokój, na który po 70 latach czekają zmęczone narody.

Więcej możesz przeczytać w 38/2009 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.