U JAK UROK
„Zaznaczam, że piszę o sobie rzadko, ale za to z miłością, w tym zaś jubileuszowym felietonie postanowiłem pisać wyłącznie o sobie” – oznajmia Kisiel. W felietonie „Piętnastolecie”, opublikowanym w 1960 r., chce podsumować ostatnie 15 lat twórczości na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Stefan Kisielewski przedstawia się jako „religijny wolnomyśliciel”, „dogmatyczny liberał”, „heretyk na ambonie”. Uroczo uwodzi czytelnika. Przede wszystkim humorem. Ma w sobie coś ze Stańczyka. Nadwornego błazna ostatnich Jagiellonów, znanego z ostrego dowcipu, ciętych ripost, teatru i kabaretu. Jednocześnie Stańczyk był osobą wykształconą, znającą języki, zorientowaną w polityce. Błazen okazał się mędrcem. Podobny los błazna mędrca spotkał Kisiela. W drugiej połowie XX w. sytuacja Polski była zupełnie inna niż w czasach Jagiellonów. Polska po drugiej wojnie światowej popadła w uzależnienie od Związku Radzieckiego. Kisielewskiemu polityczny realizm podpowiadał, że ta niekorzystna sytuacja może trwać sto-dwieście lat. Ta myśl o wielopokoleniowym zniewoleniu przerażała go.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.