Henryk IV i Canossa. Czy naprawdę chodziło o inwestyturę?

Henryk IV i Canossa. Czy naprawdę chodziło o inwestyturę?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Henryk IV przedstawiony na jednej ze średniowiecznych rycin (fot. domena publiczna) 
Na pytanie: „po co Henryk IV udał się do Canossy?” zwykle pada szybka odpowiedź: chodziło o inwestyturę. Czy aby na pewno?
Autorem tego artykułu jest Grzegorz Dumała. Tekst „Canossa i spór o inwestyturę, którego nie było" ukazał się w serwisie Histmag.org. Materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Ciąg faktów, które doprowadziły do spektaklu rozegranego pod Canossą, można by nazwać serią niefortunnych zdarzeń, gdyby nie to, że pod pozorem bezładnej gry ludzkich ambicji i namiętności krył się proces, który musiał w końcu doprowadzić do zwarcia. Na dłuższą metę nie dałoby się pogodzić ambicji reformującego się papiestwa i potężnego cesarstwa. Konflikt między regnum a sacerdotium był nieunikniony.

Nikt jednak świadomie do niego nie dążył. Wysiłki podjęte przez Kościół gdzieś w połowie XI wieku miały uzdrowić samą organizację. Reforma rozpoczęta w burgundzkim klasztorze w Cluny, odbywała się pod hasłem powrotu do reguły nadanej przez świętego Benedykta. Nie widziano nic złego w pieczy sprawowanej nad mniszymi zgromadzeniami przez świeckich – nie o życie doczesne toczyła się gra, lecz o transcendencję. Podobnie w Rzymie: zmiany wprowadzane od połowy XI wieku przez papieży i ich otoczenie nie były wymierzone w laików. Ostrze reformy skierowano w stronę dwóch robaków toczących Kościół: symonii i nikolaizmu, a więc kupczenia godnościami kościelnymi i łamania celibatu. U świeckich szukano pomocy w tym dziele. Nie chodziło jeszcze o władzę nad światem, nikt nie ścierał kopii, walcząc o inwestyturę. Kościół musiał się wzmocnić od środka. Koniec mógł być wszak bliski.

Inwestytura

Samo objęcie władzy biskupiej było długim, składającym się z wielu etapów procesem. Teoretycznie wyboru biskupa dokonywał lud i kler diecezji, faktycznie ten pierwszy stracił znaczenie już w starożytności, a rola kleru również zmalała. W IX-X wieku ukształtowała się formuła, która godziła wszystkich zainteresowanych. Największy wpływ na wybór kandydata miał świecki władca sprawujący pieczę nad biskupstwem, który w swym wyborze kierował się opinią kleru i możnych. Następnie wręczał on elektowi miecz i pastorał (symbole władzy biskupiej), a ten składał mu przysięgę lenną. Analogiczna ceremonia odbywała się w katedrze, gdzie duchowny przyjmował święcenia, a metropolita powtarzał wcześniejszy gest i wręczał nowo wybranemu biskupowi miecz i pastorał.

Dla wielu ludzi Kościoła podważanie tego zwyczaju było nie do pomyślenia. Powszechna była opinia, że poprzez koronację, uważaną za jeden z sakramentów, król stawał się co najmniej równy kapłanom, wobec czego miał prawo dysponować nie tylko dobrami doczesnymi, lecz i duchowymi. Poza tym biskup otrzymywał wraz z urzędem posiadłości ziemskie (często ogromne), z których król mógł żądać kontyngentów, zatem hołd lenny był konieczny. W czysto politycznym interesie władcy leżało także obsadzenie diecezji „swoimi” ludźmi.

Nie wszyscy jednak myśleli w ten sam sposób. Za reformą stało wielu wybitnych intelektualistów. Wśród nich największe znaczenie mieli Piotr Damiani i Humbert z Moyenmoutier. Drugi z nich był radykalniejszy, lecz to Piotr Damiani wskazywał kierunek wysiłków reformatorskich i to jego idee były realizowane – również po jego śmierci. Hasła Humberta poszły w zapomnienie, choć to on w swym traktacie Adversus Simoniacos jako pierwszy stwierdził jasno: świeccy nie mogą mieszać się do elekcji biskupich i opackich! Pewnie nie przypadkiem publikacja jego dzieła zbiegła się ze śmiercią cesarza Henryka III.

Narastanie napięcia

25 stycznia 1077 roku syn Henryka III, Henryk IV, klęczał na mrozie u bram Canossy, rozpaczliwie prosząc o wstawiennictwo swego ojca chrzestnego Hugona z Cluny i panią zamku Matyldę Toskańską. Jeszcze rok wcześniej nie przypuszczał, że znajdzie się w takiej sytuacji. Jego ród, kreujący cesarza na ziemskiego Chrystusa, był przejęty kwestią reformy Kościoła i gorąco ją wspierał, nakazując podległym sobie opatom wprowadzać w klasztorach kluniackie zwyczaje. On sam żył w zgodzie z duchownymi swego królestwa, a najwięksi z nich należeli do jego ścisłego otoczenia. Również stosunki z papiestwem wydawały się ułożone.

Sytuacja uległa zmianie wraz z objęciem Tronu Piotrowego przez mnicha Hildebranda, który przyjął imię Grzegorza VII. Nowy papież nadal widział we władcach pomocników w dziele reformy, jednak już w zupełnie innej pozycji. Grzegorz VII konsekwentnie trzymał się idei, że Kościół, a więc i papież, stoi ponad królestwami ziemskimi. To wtedy jedną ze swych młodości przeżywała tak zwana Donacja Konstantyna – dokument (jak się później okazało falsyfikat), w którym cesarz Konstantyn Wielki przekazywał władzę nad Zachodem papieżowi. Grzegorz subtelnie, lecz w sensie symbolicznym radykalnie zmienił swój stosunek do królów niemieckich. Henryka IV nazywał zaledwie królem Niemiec (rex teutonicorum), a nie Rzymian (rex romanorum), do którego to tytułu przywykł i on, i jego przodkowie. Jasny wykład myśli politycznej Grzegorza zawiera zwięzły dokument Dictatus papae, stanowiący krótką notkę skierowaną do kardynała Deusdedita, który przygotowywał kolekcję prawa kanonicznego. Papież stwierdzał tam wprost: papież ma prawo złożyć cesarza z urzędu. Wciąż nie było jednak mowy o inwestyturze.

Był rok 1075, napięcie wciąż wzrastało. Król pokonał Sasów i poczuł się rzeczywistym władcą świata. Wkroczył do Italii, w Mediolanie powołał nowego arcybiskupa, podobnie uczynił między innymi w Fermo i Spoleto. 8 grudnia papież napisał list, w którym żaląc się, pytał Henryka, jak mógł on postąpić w ten sposób, nie konsultując się z nim wcześniej. Grzegorz nie miał pretensji o mianowanie nowych biskupów, lecz o to, że wybrano akurat tych i to bez konsultacji ze Stolicą Apostolską, która znajdowała się wszak niedaleko. Różnica wydawałoby się niewielka, lecz z prawnego i praktycznego punktu widzenia była olbrzymia.

Trzęsienie ziemi

Od współczesnego tym wydarzeniom kronikarza Lamberta z Hersfeldu wiemy, że biskup Rzymu domagał się (grożąc w razie sprzeciwu anatemą!), aby król stawił się na sądzie papieskim w Wiecznym Mieście. Czemu Grzegorz VII zdecydował się na tak radykalny krok? Liczył zapewne, że powiedzie mu się tak jak w przypadku króla Francji, który nieco wcześniej ugiął się pod podobną groźbą. Władca niemiecki to była jednak zupełnie inna skała.

W styczniu 1076 król zebrał wiernych sobie wasali, wśród których prym wiedli parowie duchowni. Niemieccy biskupi nie byli przychylnie nastawieni do Grzegorza VII, bowiem nie podobały im się jego centralizacyjne zapędy. Wspólnie z królem wystosowali do papieża list, w którym odrzucili jego zwierzchnictwo, gdyż jego wybór nie był zgodny z zasadami wprowadzonymi w 1059 roku, według których kolejnych następców świętego Piotra miało wybierać kolegium kardynałów. Wielki reformator zlekceważył jedną z największych zdobyczy ruch odnowy Kościoła.
Na wieść o postanowieniach z Wormacji Grzegorz VII odwdzięczył się Henrykowi podobnym gestem – w dokumencie stylizowanym na modlitwę do świętego Piotra rzucił na niego niemieckiego króla klątwę. Europa zatrzęsła się w posadach. Dwie osoby, które nią rządziły, wzajemnie się zdetronizowały.

Epilog

Nawet w akcie ekskomuniki Grzegorz VII ani słowem nie wspomniał o inwestyturze. Wkrótce los odwrócił się od Henryka, opuścili go jego zwolennicy, a on sam musiał udać się do Canossy, gdzie w worze pokutnym, klęcząc na śniegu, prosił papieża o wybaczenie. Mimo zniesienia ekskomuniki, Niemcy ogarnęła wojna domowa trwająca do 1080 roku. Dopiero w okresie przewagi antykróla Grzegorz VII poparł tego rywala Henryka IV i w kolejnym rzuconym na niego akcie ekskomuniki po raz pierwszy odwołał się do kwestii inwestytury duchownych przez osoby świeckie. Cztery lata od początku konfliktu, który ponoć od zarania miał być „sporem o inwestyturę”! To nawet w historii średniowiecza, liczonej w stuleciach, długi czas.

Autorem tego artykułu jest Grzegorz Dumała. Tekst „Canossa i spór o inwestyturę, którego nie było" ukazał się w serwisie Histmag.org. Materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.