Niezwykłe dzieje polskiego archiwum. Trafiło aż do Tbilisi

Niezwykłe dzieje polskiego archiwum. Trafiło aż do Tbilisi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tbilisi (fot. phototbilisi / fotolia.pl)
Historycy nawykli do faktu, że dokumenty poświadczające polskie dzieje można znaleźć w bardzo różnych miejscach na świecie. Mimo to niezwykłe jest, że obszerne, staropolskie archiwum klasztoru kamedułów z Pożajścia znalazło swoją ostateczną przystań w... Archiwum Narodowym Gruzji w Tbilisi.
Autorem tego artykułu jest Łukasz Truściński. Tekst "Z Pożajścia do Tbilisi, czyli o niezwykłych dziejach polskiego archiwum" ukazał się w serwisie Histmag.org. Materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Rzeczpospolita w czasach przedrozbiorowych utrzymywała intensywne kontakty z Gruzinami. Możnabyczekiwać, że źródła związane ze sprawami wojskowymi, handlowymi i dyplomatycznymi znajdą się zarówno w Polsce, jak i w Gruzji. Jednakże zbiór dokumentów, o którym chcę napisać, związał swoje losy z obydwoma państwami.

Włoski barok na krańcach Europy

Klasztor ojców kamedułów w Pożajściu ufundowany został w 1664 roku przez Krzysztofa Paca, kanclerza wielkiego litewskiego i potężnego magnata. Cały zespół klasztorny zaplanowany został z rozmachem, zaś kościół należący do tego kompleksu zaliczany jest do najlepszych realizacji włoskiego baroku na terenach Rzeczpospolitej. Przez cały okres staropolski Pacowie rozbudowywali klasztor, nie spotkała go też żadna poważniejsza tragedia w postaci pożaru czy zniszczeń wojennych.

Jego koniec przyszedł nagle – po upadku powstania listopadowego władze rosyjskie klasztor skasowały, podobnie zresztą jak wiele innych w XIX wieku. Na miejsce kamedułów wprowadzono mnichów prawosławnych, kościół przerobiono na cerkiew.

Co ukrywają zakonnicy w swoich archiwach?

W archiwach klasztornych z okresu staropolskiego znaleźć można głównie dokumenty o charakterze gospodarczym, administracyjnym i sądowym. W mniejszym stopniu są to archiwalia poświadczające życie duchowne mnichów, czy ich kontakty z władzami kościelnymi. Znacznie więcej jest tam dokumentów gospodarczych i sądowych, należących wcześniej do większych lub mniejszych rodzin szlacheckich. Wyjaśnić to można w bardzo łatwy sposób: w momencie, gdy zakonnicy zakupywali lub otrzymywali w darze jakiś majątek, wraz z nim przechodziło w ich posiadanie także i jego archiwum. Wszystkie te uwagi dotyczą także kamedułów z Pożajścia, dlatego też przeglądając pozostałe po nich zbiory natkniemy się wielką liczbę akt sądowych, których przedmiotem były zazwyczaj sprawy majątkowe. Znajdziemy tu też inwentarze dóbr ruchomych i nieruchomych, spisy podatkowe i czynszowe oraz wszystko to, dzięki czemu można dzisiaj poznać życie codzienne kamedułów. Dużą część z nich sporządzono w języku polskim, drugie tyle zaś w ruskim.

Jak wspomniałem wyżej, duża część archiwum kamedulskiego to papiery majątkowe rodzin szlacheckich. Można by tu wymienić szereg nazwisk. Każdego, kto nie przespał lekcji języka polskiego w szkole, zainteresuje na pewno zbiorek pozostały po rodzinie Bohatyrowiczów. Tak, dokładnie – ród szlachecki którego nazwisko jest znane większości Polaków dzięki Elizie Orzeszkowej istniał przecież w rzeczywistości i miał swoje zwykłe, codzienne sprawy. Oczywiście bez dokładnych badań nie można pokusić się o stwierdzenie, że mamy tu do czynienia z przodkami bohaterów „Nad Niemnem” w linii prostej, niemniej w najgorszym wypadku była to boczna gałąź tego rodu.

Buntowniczy mnich

Wiemy już, co mniej więcej znajduje się w poklasztornym zbiorze archiwalnym z Pożajścia, jednak nadal pozostaje otwarte pytanie w jaki sposób trafił on do stolicy Gruzji? Związane jest to z ważną dla Gruzinów postacią historyczną – Kirionem II, pierwszym katolikosem (patriarchą) samodzielnej Cerkwi gruzińskiej.

Kirion urodził się jako Gieorgij Sadzagliszwili w 1855 r. w Tbilisi (wówczas noszącym nazwę Tyflis). Z wykształcenia był teologiem. Interesowała go także historia piśmiennictwa gruzińskiego, której podobnie jak teologii, był wykładowcą. Pisał wiersze o tematyce religijnej oraz traktaty filozoficzno-teologiczne, a jako działacz społeczny przyczynił się do założenia wielu szkółek parafialnych. Istotnym wydarzeniem w jego życiu była śmierć żony i syna w 1896 r. Ta wielka osobista tragedia była przyczyną jego wstąpienia do klasztoru, gdzie przyjął imię Kirion.

Już jako mnich zaczął zbierać starogruzińskie rękopisy cerkiewne, rozrzucone po różnych monasterach i cerkwiach, często przechowywane w złych warunkach. Opisywał je, a następnie przekazywał do muzeów i bibliotek w ten sposób ratując przed zniszczeniem. W 1898 r. mianowano go biskupem, który dał się poznać jako wielki restaurator wielu bezcennych, niekiedy tysiącletnich, cerkwi gruzińskich.

Taka duża aktywność nie pozostała niezauważona także przez rosyjskich zaborców Gruzji. Uznano go za osobę niebezpieczną i kilkakrotnie przenoszono w bardzo odległe rejony. Najistotniejsze dla nas przesiedlenie nastąpiło w 1907 r. Kiriona mianowano wówczas biskupem-wikariuszem Kowna i archimandrytą (opatem) klasztoru w Pożajściu.

Z Pożajścia do Tbilisi

Na tym swoistym zesłaniu Kirion nie stracił jednak zwykłego sobie zapału. W jednym z listów pisał, że tak bardzo zainteresował się bogatym archiwum klasztoru, iż zaczął studiować język polski i polską literaturę. W innej korespondencji stwierdzał, że następcy kamedułów, a jego poprzednicy, mnisi prawosławni, niezbyt dbali zarówno o katolickie wyposażenie kościoła, jak i zbiory archiwalne. Uznał, że jedynym sposobem na uratowanie bezcennej kolekcji będzie jej wywiezienie. Kirion zabrał ją ze sobą, gdy ponownie przeniesiono go w inny rejon Rosji.

Po wielu perypetiach, między innymi bezzasadnym oskarżeniu go przez carskie władze o udział w morderstwie i zesłaniu do klasztoru o zaostrzonej regule, ostatecznie wrócił do Gruzji w 1917 r. Obrano go tam katolikosem w świeżo ustanowionej autokefalicznej Cerkwi gruzińskiej. Stanowiska nie piastował jednak długo – 27 czerwca 1918 r. został zamordowany w rezydencji pod Tbilisi. Okoliczności i przyczyny tego wydarzenia do dzisiaj nie zostały wyjaśnione.

Przez cały okres od opuszczenia Pożajścia Kirion opiekował się dokumentami kamedułów, zabranymi z tamtejszego klasztoru. Jego trud nie został zaprzepaszczony po tragicznej śmierci. Spuścizna po pierwszym katolikosie Gruzji wraz z archiwum kamedulskim znalazła swoich opiekunów, by ostatecznie trafić do zbiorów Archiwum Narodowego Gruzji w Tbilisi.

Autorem tego artykułu jest Łukasz Truściński. Tekst "Z Pożajścia do Tbilisi, czyli o niezwykłych dziejach polskiego archiwum" ukazał się w serwisie Histmag.org. Materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.