Tak jak unikał Stefan Kisielewski nazywania kogokolwiek wrogiem, tak z łatwością określał ludzi mianem swoich przyjaciół. Okazuje się, że na około 250 osób, o jakich opowiada w swoim „Abecadle Kisiela”, ponad 20 nazywa wprost swoimi przyjaciółmi, a w „Dziennikach” też kilka tak określa. Nie ma się czemu dziwić, bo był Kisielewski przyjaźnie nastawiony do ludzi, rozumiał słabości, wybaczał im okresy „błędów i wypaczeń”. Zresztą lubił spotkania towarzyskie, lubił werbalne prowokacje i przekomarzanie się. A to są okoliczności służące nawiązywaniu bliskich znajomości, które z czasem nabierają cech przyjaźni. Może zbyt łatwo rodziły się w nim uczucia przyjacielskie, ale musiał mieć wewnętrzną potrzebę wyławiania spośród znajomych takich osób, które wyznawały system wartości bliski jemu i takiż styl życia. Takich, które umiały krytycznie patrzeć na rzeczywistość i nie ulegały zbiorowym emocjom, jakie nadawały ton atmosferze lat 80., a właśnie w ich drugiej połowie powstawało „Abecadło Kisiela”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.