Facebook blokuje wpis dotyczący niemieckich zbrodni na polskich dzieciach. IPN: To kolejny raz
Instytut Pamięci Narodowej poinformował w komunikacie, że 6 lutego 2021 roku Facebook zablokował angielskojęzyczne konto IPN. Powodem miał być post sprzed siedmiu miesięcy dotyczący niemieckich planów germanizacji polskich dzieci.
„ Przypomnijmy, że w czasie II wojny światowej tylko w tzw. Aktion Zamosc Niemcy odebrali rodzicom 30 tysięcy dzieci wywożąc je do obozów (w tym do specjalnego obozu w Łodzi) i fabryk na terenie Niemiec. Oddawano je także niemieckim rodzinom do germanizacji. Zbrodnia ta, jedna z najokrutniejszych w czasie II wojny światowej była sądzona podczas procesu norymberskiego. Symbolem tej akcji m.in. są losy Czesławy Kwoki, która wysiedlona z Zamojszczyzny trafiła do Auschwitz, gdzie została zabita zastrzykiem z fenolu. Miała 14 lat” –czytamy w komunikacie.
W zablokowanym poście IPN pisał o niemieckich planach germanizacji dzieci, odnosząc się do autentycznych dokumentów. „ Mimo zgłoszenia o zweryfikowanie decyzji, konto jest zablokowane od sobotniego przedpołudnia” – dodano.
IPN podkreśla, że „protestuje przeciwko cenzurowaniu informacji dotyczących niemieckich zbrodni podczas II wojny światowej”.
Zablokowany post IPN
IPN w swoim komunikacie przytoczył treść usuniętego wpisu:
Datowany na 15 maja 1940 r., „Einige Gedanken über die Behandlung der Fremdenvölker im Osten” („Kilka myśli o traktowaniu obcoplemieńców na Wschodzie””) Heinricha Himmlera to dokument który mrozi krew w żyłach – zwłaszcza tam, gdzie traktuje o dzieciach.
Jest to w gruncie rzeczy instrukcja porywacza, zainspirowana teoriami Walthera Darrégo, ministra Rzeszy ds. Żywności i Rolnictwa, którego ideologia rasowa „Blut und Boden” [„Krew i gleba”] położyła podwaliny pod program denacjonalizacji.
W latach 1940-1945 III Rzesza wywiozła z podbitych ziem setki tysięcy nieletnich, traktując ich jak produkty i stosując rygorystyczne procedury kontroli jakości. Niemcy poszukiwali materiału nadającego się do germanizacji, a dzieci uznane za zdatne ze względu na „dobrą krew” odbierano rodzinom i kierowano do specjalnych obozów, gdzie poddawano je selekcji. Zakwalifikowane do programu przechodziły tam wstępną germanizację zanim wysłano je do niemieckich rodzin.
„Produkty” niespełniające wymagań znikały w obozach koncentracyjnych lub były ponownie wykorzystywane do eksperymentów „medycznych”.
W sumie, na 200 tysięcy polskich dzieci, po wojnie odnalazło się tylko 30 tysięcy. Reszta zniknęła – ich ciała zostały usunięte z powierzchni ziemi, lub też tożsamość wymazana z ich własnej albo cudzej pamięci.
Autor instrukcji porywacza, Heinrich Himmler, obawiał się, że wykorzenione dzieci mogą zostać odrzucone przez społeczeństwo niemieckie – w związku z czym zalecił poddanie ich procedurze w bardzo młodym wieku i przy zachowaniu tajemnicy, by mogły się w to społeczeństwo wtopić i w nim rozpłynąć.
Niepotrzebnie się martwił: rozpłynęły się.
Wcześniej zablokowano promocję filmu IPN. Miała mieć charakter polityczny
W komunikacie przypomniano też, że w połowie stycznia Facebook zablokował możliwość zagranicznej promocji filmu IPN o niemieckim obozie w Łodzi, do którego trafiło około 3000 dzieci. Film dokumentalny przedstawia wstrząsającą historię niemieckiego obozu pracy dla polskich dzieci znajdującego się przy ul. Przemysłowej w Łodzi.
Łódzki IPN przekonywał w styczniu, że film przekazuje wyłącznie fakty o samym obozie. Jednak Facebook zablokował jego promocje, gdyż uznano, że to kampania polityczna.
Aktualizacja 9.02
Po publikacji tekstu skontaktował się z nami przedstawiciel Facebooka. Spółka poinformowała, że blokada nastąpiła w wyniku pomyłki.
Dostęp do strony Instytutu Pamięci Narodowej na Facebooku został ograniczony w wyniku błędu naszych zautomatyzowanych narzędzi i został już przywrócony. Bardzo przepraszamy za wszelkie niedogodności – czytamy w komentarzu przysłanym przez Biuro prasowe Facebooka.
Facebook tłumaczy, że dostęp do strony został błędnie ograniczony przez zautomatyzowane narzędzia, które przypadkowo i błędnie oceniły treści opublikowane na stronie, w tym post o Heinrichu Himmlerze, stwierdzając, że naruszają one politykę dotyczącą Niebezpiecznych osób i organizacji.
„Nasz zespół dokładnie sprawdził te treści i potwierdził, że nie naruszają one naszych zasad, a treści i dostęp do strony zostały przywrócone. Każdego tygodnia badamy miliony treści i czasami - tak jak w tym przypadku - zdarza nam się popełniać błędy. Bardzo przepraszamy za wszelkie niedogodności”– czytamy w przysłanym oświadczeniu.