Romans stulecia zakończony śmiercią. Zabójca Marii Wisniowskiej po latach wrócił pod jej dom

Dodano:
Maria Wisniowska Źródło: Wikimedia Commons / domena publiczna
Czy carski huzar, zabójca słynnej warszawskiej diwy Marii Wisniwskiej, wrócił pod jej dom po siedmiu latach katorgi na Sybirze? Wiele na to wskazuje.

O zabójstwie Marii Wisniowskiej przez Aleksandra Bartenjewa i początku jego procesu przeczytasz w pierwszej części artykułu.


– Nie taję przed wami panowie sędziowie – oskarżyciel zaczyna od osobistego wyznania – że odczuwam pewną trwogę, rozpoczynając oskarżenie w tak głośnej sprawie, którą zainteresowano się nie tylko w Warszawie, ale i za granicą. Trwoga jest tym większa, że kapryśna opinia publiczna zwala cały ciężar winy to na Aleksandra Bartenjewa, to znowu obrzuca błotem nieboszczkę, rozsiewając nieprawdopodobne plotki.

Prokurator czuje się w obowiązku przedstawić całą prawdę o życiu Marii Wisnowskiej. Zwłaszcza uczuciowym. Dzieli je na kilka etapów. Pierwszy, to czas zdobywania warszawskiej sceny przez młodziutką, ale zdeterminowaną dziewczynę, zranioną w swej kobiecości niefortunnym romansem we Lwowie.

Etap drugi – Rok 1887. Wisnowska, będąc już sławną aktorką, wyjeżdża z przedsiębiorcą Klobasą do Włoch. Wraca odmieniona. To już nie jest sentymentalne dziewczę, ale kobieta nazbyt swobodna w obejściu.

Jest i etap trzeci. Zmienia się jej stosunek do mężczyzn, którzy są potrzebni przede wszystkim jako adoratorzy, klakierzy. Artystka wszystko podporządkowuje sławie. Bardzo pilnuje, aby jej intymne życie nie wychodziło poza buduar. Nawet osobisty pamiętnik nie zawiera takich informacji. Jest pisany z myślą o upublicznieniu go. Są tam głównie uczone cytaty – poczynając od Sofoklesa, a kończąc na strofach Musseta. Tylko gdzieniegdzie wśród filozoficznych sentencji zawieruszy się naiwne wyznanie: „Jakżebym chciała umrzeć ubrana w biel, wśród kwiatów, przy dźwiękach cichej muzyki”. Albo: „Wszystkim się zdaje, że mnie znają, jakże się mylą. (…) Niektórzy śmieją się w moim towarzystwie, inni płaczą, a czy jest taki, który by duszę moją przeniknął, zrozumiał pragnienie prawdziwej namiętności?”

– Z taką to kobietą zapoznał się w 1889 roku Aleksander Bartenjew – prokurator kończy charakterystykę poszkodowanej. – Oskarżony miał 21 lat, w mundurze z szablą przy boku podoba się pannom. Nie pojmował swej służby, jako obowiązku wobec społeczeństwa. Głównym celem jego życia było wino, kobiety i śpiew. Względy znanej aktorki dały jego życiu nowy impuls. Zwłaszcza od pewnego kwietniowego wieczoru, kiedy to, jak twierdzi, został jej kochankiem.

Czy rzeczywiście do tego doszło? Wielu świadków temu zaprzecza. Wszak ci rzekomi kochankowie cały czas byli ze sobą per pan, pani. A Bartenjew miał minę, jak twierdził świadek Michałowski, nienasyconego erotycznie.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...