Kulty cargo, czyli modlitwa o towary. Niezwykłe wierzenia ludności wysp Oceanii
To obraz wierzeń, które ukształtowały się między druga połową XIX a połową XX wieku. Kulty cargo mogłyby się wydawać zabawne. W końcu – jak dobry dowcip – bazują na nieporozumieniu, pomyłce. Mogłyby, gdyby nie prowadziły do smutnej refleksji nad tragedią kolonializmu, za którą idzie ułomność cywilizacji, kruchość kultur i fałszywa nadzieja dla rdzennych ludności. W tym wypadku doszło także do powstawania nowych wierzeń, choć z pewnością nie było to intencją stacjonujących na Fidżi czy Nowych Hebrydach Brytyjczyków i Francuzów.
Upraszczając tę historię, mieszkańcy niewielkich wysp położonych w Oceanii, widząc statki i samoloty zaopatrujące białych w potrzebne im towary, wywnioskowali, że przybywają one do portów i lotnisk za sprawą bogów lub nieżyjących już przodków. Kolonizatorów zaś uznali za pośredników i postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, czyli przekonać nadnaturalne siły, by ładunki (cargo) zamiast do przybyszów, trafiały bezpośrednio do nich.
Kulty cargo: modlitwa o ładunki
Pojawienie się w Melanezji nowych ruchów religijnych, było wynikiem splotu różnych okoliczności. Po pierwsze trzeba pamiętać, że mowa o społecznościach odizolowanych od cywilizacji zachodniej, które prezentowały szczególny sposób postrzegania rzeczywistości, związany z myśleniem magicznym i określonym porządkiem świata, podyktowanym tamtejszą kosmologią.
Ujmując rzecz inaczej – całokształt wierzeń i tradycji wśród tradycyjnych społeczności Oceanii, determinował ich postrzeganie świata i zachodzących w nim zmian. Wiara ta zakłada wpływ bogów na rzeczywistość ludzi (zwłaszcza ich dobrobyt materialny), ale też możliwość wpływania człowieka na działania sił nadprzyrodzonych. W tym można dopatrywać się mechanizmu, który stał za narodzinami nowych wierzeń.