Organizował napady na pociągi i zamachy na ludzi cara. Słynny bojowiec PPS został skazany na śmierć

Organizował napady na pociągi i zamachy na ludzi cara. Słynny bojowiec PPS został skazany na śmierć

Dodano: 
Józef Mirecki, ps. Montwiłł, działacz PPS i Organizacji Bojowej PPS
Józef Mirecki, ps. Montwiłł, działacz PPS i Organizacji Bojowej PPS Źródło: Wikimedia Commons / domena publiczna
Tuż po ogłoszeniu wyroku oficer carskiej żandarmerii opowiadał wyprowadzanemu z Cytadeli skazańcowi w szczegółach, jak długo kat zakłada stryczek i co się potem zdarzy. 29-letni bojowiec PPS Józef Mirecki pseudonim Montwiłł dostał karę śmierci za rzucenie pod Łapami dynamitu w pociąg z wołyńskim pułkiem leibgwardii, znanym w Warszawie z okrucieństwa. To on stał również za przeprowadzeniem w Łodzi „krwawej środy” 15 sierpnia 1906 roku.

Przystojny, małomówny. Jeśli musiał się odezwać, jego zdania były krótkie jak trzask ładowanego pistoletu. Już po jego śmierci wdowa Maria w liście do historyka Władysława Pobóg-Malinowskiego zwierzyła się, że po raz pierwszy zobaczyła Mireckiego w roku 1906 na zebraniu bojowców. Była szeregowym członkiem PPS. „Uderzyła mnie od razu powaga i pogoda w jego spojrzeniu. Miał wielki wpływ na ludzi. Ale nie spieszył się z podejściem do nich. Paroma słowami potrafił zburzyć całe rozumowanie, które wydało mu się niesłuszne, nielogiczne i wyprowadzić zgnębioną duszę na zupełnie inne tory”.

W jego słowniku nie istniał czasownik: boję się. Mawiał, że to nie przystoi bojowcowi. Może się najwyżej obawiać.

W stosunku do dziewczyny, którą wybrał na żonę, potrafił być sentymentalny. Z więzienia wysłał Marii szarotkę urwaną kilka miesięcy wcześniej w Zakopanem. Dołączona była do niej karteczka z dopiskiem: „Od katorżnika”... Kiedy wyszedł na wolność i przysięgli sobie dozgonną miłość, uznał, że niepotrzebny jest im ślub kościelny. Zamiast tego podarował Marii ukochaną książkę „Monsalwat” Górskiego. Na pierwszej stronie była dedykacja: „Mojej najukochańszej żonie” J. M. A pod okładką zasuszony bukiecik bratków... Potem z każdej akcji bojowej przywoził jej na pamiątkę kilka kwiatów, lub grudkę ziemi.

Józef Mirecki ps. Montwiłł. „Na spacerach lubił patrzeć w niebo”

„Kiedy już uważaliśmy siebie za małżeństwo, wspomina Maria Montwiłł-Mirecka – mąż zapytał, czy znam jego nazwisko – dotąd nazywałam go Bronisławem, taki nosił pseudonim. Miałam tę młodzieńczą ambicję, aby nie wypaść na wścibską. W partyjnych stosunkach obwiązywała zasada – nie obciążać pamięci niekoniecznymi wiadomościami. Józek był z tego rad”.