Bitwa pod Czarnobylem. Zapomniane zwycięstwo polskiej marynarki

Bitwa pod Czarnobylem. Zapomniane zwycięstwo polskiej marynarki

Dodano: 
Motorówki Flotylli Pińskiej na Prypeci w 1928 roku
Motorówki Flotylli Pińskiej na Prypeci w 1928 roku Źródło:Narodowe Archiwum Cyfrowe / domena publiczna
27 kwietnia 1920 r. rozegrała się największa bitwa polskiej floty od czasów zwycięstwa pod Oliwą 300 lat wcześniej. Największa, choć wzięło w niej udział zaledwie kilka niewielkich motorówek, a walczono nie na morzu, lecz na wodach Prypeci, nieopodal Czarnobyla.
Autor: Wojciech Lada

Dochodziła godz. 10.00, kiedy w powietrze wzbił się słup ognia, dymu i wody, a drobne odłamki eksplodującej kanonierki szarpały odległe nawet o kilkadziesiąt metrów jednostki. Nie było już kogo ratować. Pocisk trafił w skład amunicji, powodując eksplozję kotła – ani z łodzi, ani jej załogi nie zostało niemal nic. To zaś, co być może jednak zostało, w ciągu kilku sekund pochłonął nurt Prypeci.

Bitwa pod Czarnobylem. Polska flotylla gromi bolszewików

Marynarze z towarzyszących kanonierce jednostek po chwili paniki zakręcili sterami i rozpoczęli odwrót. W tym samym momencie, na pokładzie sprawcy całego zdarzenia – niezgrabnej plątaninie blachy, drewna, piasku i drutu, oficjalnie noszącej nazwę „Pancerny 1” – zapanowała euforia. Prowadzący ogień z czubka pobliskiej sosny por. Stanisław Hryniewiecki zeskoczył z drzewa i rozkazał wszczęcie pościgu. Ale nie było to konieczne. W tej samej niemal chwili jego zastępca, ppor. Robert Oszek, wskoczył na drewnianą konstrukcję pokrywającą komin i samorzutnie przejął naprowadzanie dział.

Statek ruszył. Oszek wykrzykiwał koordynaty, „przy tym trochę przebierał nogami, bo dym gorący” – jak wspominał jeden z marynarzy, ppor. Karol Taube. Nogi nogami, ale Oszek oko miał doskonałe. Po chwili jeden z pocisków trafił w drugą kanonierkę, zaś parę minut później w kolejną. Rosjanie – z nimi to bowiem walczono – dali sobie w tym momencie spokój z ostrzałem, wzięli dwa uszkodzone statki na hol i pełną parą ruszyli w stronę Dniepru.

„Pancerny 1” usiłował jeszcze chwilę ich gonić, ale w tym przypadku nie miał szans. Nie dość, że był powolny z natury, to jeszcze teraz intensywny ostrzał, jaki prowadził od dwóch już godzin, naruszył jego konstrukcję i statek zaczął nabierać wody. Dalszy pościg nie miał sensu, i tak by zatonął – sam z siebie lub poszatkowany przez kilkanaście bolszewickich jednostek operujących w tym momencie na Dnieprze.

I tak cudem było, że podjął i wygrał tę bitwę. Rosjanie mieli parokrotną przewagę ognia – 13 armat przeciwko trzem – nie wspominając już o tym, że po ich stronie walczyło pięć okrętów, po polskiej zaś jeden plus niewielka motorówka.

Por. Hryniewiecki nakazał powrót do Czarnobyla, który dwie godziny wcześniej znalazł się w polskich rękach. Dzięki akcji „Pancernego 1” był w nich na razie bezpieczny – teraz w polskich rękach znalazła się bowiem również Prypeć.