Swingjugend, czyli nieformalna opozycja w III Rzeszy. Naziści chcieli ich wysłać na front, oni chcieli tylko tańczyć

Swingjugend, czyli nieformalna opozycja w III Rzeszy. Naziści chcieli ich wysłać na front, oni chcieli tylko tańczyć

Dodano: 
„Zakaz tańca swingowego” na wystawie w Forum Humboldta w Berlinie
„Zakaz tańca swingowego” na wystawie w Forum Humboldta w Berlinie Źródło:Wikimedia Commons / CC BY-SA 4.0 / ChickSR
W pierwszych latach II wojny światowej, opór przeciwko nazizmowi przybierał w III Rzeszy zaskakująca formę. Jego narzędziem był nielegalny wówczas jazz, a system i nakazy Hitlera kontestowano tańcząc swing.

Początkowo nikt nie myślał o żadnej opozycji. Berlin z początku lat 30. był jedną z najbardziej kosmopolitycznych i liberalnych aglomeracji Europy. Miastem otwartym i tolerancyjnym zarówno pod względem politycznym, jak i obyczajowym – panowała w nim całkowita swoboda pod względem seksualnym, modowym i każdym innym. Setki klubów i kabaretów co wieczór wypełniały tłumy stałych bywalców, hulanki do świtu przeradzały się nierzadko w prawdziwe alkoholowo-narkotyczne orgie – co zresztą świetnie przedstawili twórcy popularnego serialu „Babylon Berlin”.

Swingjugend kontra Hitlerjugend

Nic też dziwnego, że kiedy do Berlina dotarł jazz, a wraz z nim roztańczona kultura swingowa – przyjęły się tu natychmiast i niemal powszechnie. Nie tylko wśród najmłodszych. Mieszkańcy tego wielkiego, wielokulturowego miasta od dawna posiadali naturalną otwartość. Nawet w okresie największych sukcesów nazizmu, kiedy jeszcze w ogóle można było na coś głosować, w swojej stolicy naziści nigdy nie otrzymali więcej niż jedną trzecią głosów. Reszta, zamiast śnic o imperialnej potędze, wolała tańczyć.

Swingujący berlińczycy nie chcieli mieć nic wspólnego z polityką, ale nazistowska polityka uparła się mieć coś wspólnego z nimi. Coraz bardziej restrykcyjne ograniczenia dotyczące rozrywek, militaryzacja życia codziennego, wreszcie, po wybuchu wojny, oficjalny zakaz słuchania zagranicznych stacji radiowych i bawienia się przy „niższym kulturowo, murzyńskim” jazzie, zamieniły tę niewinną, apolityczną i całkowicie pacyfistyczną subkulturę w autentyczny ruch oporu.

W opozycji do Hitlerjugend, na mapie III Rzeszy pojawiło się więc zjawisko Swingjugend.

Nigdy nie stworzyli zwartej organizacji, nie posiadali przywódców ani żadnej struktury, nie posiadali też programu. Były to po prostu mniejsze lub większe grupki młodych ludzi, spotykające się wyłącznie po to, by potańczyć. Wraz z zagęszczaniem się atmosfery po dojściu do władzy Adolfa Hitlera to, co było wyłącznie modą, stało się polityczną manifestacją.

Cały artykuł dostępny jest w 40/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.