Chciałem kogoś zabić

Chciałem kogoś zabić

Dodano: 

Dziennikarskie fantazje

Uzasadnieniu orzeczenia SN przysłuchiwało się wielu dziennikarzy. Oskarżonego nie dowieziono, ale podczas rozprawy telewizyjne kamery raz po raz były kierowane na ławę dla publiczności, gdzie patrzyła nieruchomo przed siebie starsza kobieta w białym berecie. To matka Samuela N. Podczas przerwy od tłumu na korytarzu odgradzali ją mąż i adwokat. Tym razem skutecznie, co nie udało się w sądzie apelacyjnym, gdzie matce oskarżonego puściły nerwy.

Trudno się dziwić. W dniu rozprawy w mutacji gazety ogólnopolskiej ukazał się reportaż o atmosferze w domu rodzinnym mordercy małej Kamili. Dziennikarz zebrał informacje od anonimowych mieszkańców Kamiennej Góry i na podstawie tak wątpliwego źródła, nie rozmawiając z rodzicami Samuela N., napisał, że matka, emerytowana nauczycielka, terroryzowała go psychicznie. Niezaspokojona w ambicjach, aby jej synowie byli we wszystkim najlepsi, wprowadziła w domu ostry rygor. A ojciec bił. W domu podobno wisiało pięć pasów z różnych materiałów i różnej grubości. W zależności od tego, jaką ocenę syn przyniósł ze szkoły, odpowiednim pasem wymierzano mu karę. „Ludzie mówią również” – napisał dziennikarz – „że w mieszkaniu N. do sufitu był przyczepiony sznur. Taka mała szubienica do psychicznego terroryzowania dzieci”.

Jeden z sąsiadów miał powiedzieć reporterowi, że w rodzinie ciągle wybuchały kłótnie, które słychać było na ulicy. Potem się godzili, równie hałaśliwie. Matkę Samuela ktoś określił jako wrzeszczącego potwora. – „Większość pytanych osób przypisuje jej winę za to, co się stało przed księgarnią” – orzekł dziennikarz – „ale moi informatorzy chcą pozostać anonimowi, boją się ewentualnej zemsty ze strony rodziny N”.. „Nikt na tym świecie nie rodzi się, żeby zabijać drugą osobę”, powtarza za anonimowym rozmówcą reporter poczytnej gazety, rozeźlony, gdyż pani N. nie chciała z nim rozmawiać. „Ten chłopak został źle wychowany. Trzeba również oskarżyć matkę”.

Słowa, które mogą zabić. Ani w aktach śledczych, ani w sądowych nie ma żadnych informacji wskazujących, że w rodzinie N. działo się coś złego. Samuel i jego brat dobrze się uczyli, ukończyli studia. Jeden fizykoterapię, drugi medycynę. Podczas 40-dniowej obserwacji oskarżonego w szpitalu psychiatrycznym biegli przeprowadzili z nim wiele wywiadów, poddali go testom psychologicznym. Nigdy nie usłyszeli zwierzeń o straszeniu go szubienicą czy pasach do bicia. To były wymysły przypadkowych osób.

Artykuł został opublikowany w 10/2018 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.