Koniecpolski prowadził tymczasem dalej swoje natarcie. Jazda, atakując ze skrzydeł, przełamała w końcu opór rajtarii szwedzkiej. Herman Wrangel, idący z taborem i artylerią do Sztumu, rzucił jeszcze do walki swoje kompanie jazdy, ale nie zmieniły one obrazu sytuacji. Hetman polski i wódź cesarski odnieśli zatem sukces. Nie zdołali jednak całkowicie zniszczyć żywej siły nieprzyjaciela – całkowicie nienaruszona pozostała szwedzka piechota idąca głównym traktem. Ze względu na opóźniony marsz piechoty cesarskiej, zmęczenie i zapadającą noc, sprzymierzeni musieli również zrezygnować z bezpośredniego oblężenia Sztumu.
Bitwa pod Trzcianą toczyła się „od samego południa aż do samej nocy (…) z łaski bożej szczęśliwie między naszą a jego [Gustawa Adolfa] jazdą, ponieważ piechota nadążyć nie mogła” (S. Koniecpolski do Zygmunta III, Nowa Wieś 28 czerwca 1629 roku, [w:] Pamiętniki o Koniecpolskich…, s. 156). Starcie było długie. Nie dziwi więc, że zarówno polscy, jak i cesarscy kawalerzyści byli wyczerpani. Jeden z żołnierzy Koniecpolskiego chwalił jazdę sojuszników, że „nastąpiwszy mężnie się z niemi potykali i tak pomieszali, że nasi odwrót uczyniwszy, aż za Straszewo nieprzyjaciela parli, i po trzykroć z nimi czynili, a potem aż pod sam Sztum na nim jechali” (J. Zawadzki do J. Zadzika…, s. 158).
Straty
Zdaniem hetmana Koniecpolskiego po stronie szwedzkiej „legło siła trupa nieprzyjacielskiego na placu, jest do sta znacznych więźniów”. Zawadzki precyzował, że zginęło nie więcej jak 500 rajtarów, „a najwięcej oficerów i ludzi zacnych”. Jego zdaniem wzięto do niewoli około 100 jeńców. Piasecki twierdził, że jeńców było 200, „po większej części starszyzny”. Łupem sprzymierzonych padło „dział dziesiątek skórzanych (…), kornetów [chorągwi] dziesięć wziętych”. Informacje te potwierdza również Zawadzki. Pas od rapiera króla szwedzkiego oraz kapelusz, który spadł mu z głowy, podarowano królewiczowi Władysławowi. Udało się też pochwycić wiele koni oraz trochę kosztowności.
W polskich opracowaniach zazwyczaj padają stwierdzenia, że poległo 1200–1500 rajtarów, a liczba jeńców sięgała 400. Liczby te nie znajdują jednak potwierdzenia w źródłach, również szwedzkich. Ciekawe porównanie rolli popisowych armii szwedzkiej w Prusach w okresie przed i po bitwie zrobił Paradowski, który zauważył, że stany etatowe regimentów rajtarskich obniżyły się o 700 koni. Jednakże w liczbie tej byli również ranni, dezerterzy oraz jeńcy. To oznacza, że faktyczna liczba zabitych była niższa. Ilu więc zginęło Szwedów, a ilu trafiło do niewoli? Wydaje się, że na polu bitwy legło nie więcej jak 500–600 rajtarów, a około 200, w tym 100 znacznych znalazło się w rękach sprzymierzonych. Szwedzi stracili zatem od 600 do 800 żołnierzy razem z piechotą, czyli nie więcej niż 15% stanu etatowego (faktycznie więc więcej). Wydaje się, że relacja króla szwedzkiego o utracie 700 ludzi nie była specjalnie zaniżona. Porażka Gustawa Adolfa była dotkliwa. Król szwedzki dał się pobić w polu, ale zachował zimną krew i schronił większą część wojska w pobliskim Sztumie.
Wojska sprzymierzonych nie poniosły dotkliwych strat. Koniecpolski skarżył się tylko, że „koni siła bardzo pobitych, siła postrzelonych”. Zabitych i rannych nie było więcej niż 150.
Podsumowanie
Bitwa pod Trzcianą udowodniła skuteczność polskiej jazdy w starciu ze szwedzkimi rajtarami. Pokazała również, jak duży problem sprawia Szwedom walka w otwartym polu, bez wsparcia ognia piechoty i dział. Koniecpolski wykazał się dużą energią i zdecydowaniem. Wyruszając z obozu komunikiem, zaskoczył maszerującego nieprzyjaciela i zniósł jego kolejne rzuty. Pobicie Gustawa Adolfa, przysporzyło polskiemu hetmanowi wiele popularności. W końcu z wodzów europejskich tylko on i Wallenstein byli w stanie pokonać Lwa Północy w polu.
W liście do szlachty poznańskiej i kaliskiej hetman Koniecpolski chwalił swoich żołnierzy, że pomimo trudów służby i braku gotowości nowych zaciągów „nic na ochocie, posłuszeństwie im nie schodziło, czego znacznym dokumentem jest przeszłej wiosny pod Sztumem victoria”. O sukcesie nie zapomniał również wspomnieć w legacji na sejmiki przed drugim sejmem 1629 roku Zygmunt III. Szlachta nie podzielała jednak tego entuzjazmu. Możliwość rozłożenia wojsk cesarskich na leża zimowe w dobrach szlacheckich wywołała sprzeciw, a nawet chęć zwołania pospolitego ruszenia. Na jesiennym sejmie warszawskim pojawiły się wprawdzie głosy domagające się kontynuowania wojny, ale kanclerz Zadzik lakonicznie je odrzucił, stwierdzając, że możliwość odwetu nie ucieknie.
Po trzciańskiej klęsce Szwedzi zamknęli się w twierdzach i miastach. Wojska królewsko-cesarskie próbowały bez powodzenia zdobyć Malbork i Sztum. Przybycie do Prus Zygmunta III niewiele zmieniło. Coraz częściej dochodziło też do nieporozumień i kłótni między wojskiem koronnym a cesarskim. Arnim odmawiał prowadzenia działań wojennych na terytorium Prus Książęcych, nie chcąc drażnić elektora Jerzego Wilhelma Hohenzollerna, którego był poddanym. Pod wpływem państw Zachodnich przystąpiono więc do rokowań rozejmowych ze Szwecją, które zaowocowały traktatem w Starym Targu (Altmarku) podpisanym 26 września.
Szwecja wychodziła zwycięsko ze zmagań z Rzeczpospolitą. Bitwa pod Trzcianą była istotnym i barwnym ich epizodem. Zmusiła Szwedów do zamknięcia się w miastach i twierdzach, pozwalając wojsku koronnemu na opanowanie terenu i części szlaków komunikacyjnych w Prusach. Jednakże wobec niemocy wojsk sprzymierzonych przy prowadzeniu oblężeń, nie zmieniła ona rezultatu wojny.
Artykuł zatytułowany „Lew Północy” ucieka przed husarią: bitwa pod Trzcianą (27 czerwca 1629) napisał Maciej Adam Pieńkowski. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.
Czytaj też:
Rocznica zapomnianej bitwy, która dała Polakom moskiewski tron
