Raginis kontra Guderian, czyli polskie Termopile. 80 lat temu miała miejsce heroiczna obrona Wizny

Raginis kontra Guderian, czyli polskie Termopile. 80 lat temu miała miejsce heroiczna obrona Wizny

Dodano: 

Ten urodzony w Chełmnie, leżącym ok. 40 km na północ od Torunia, teoretyk i praktyk wojskowości był twórcą teorii blitzkriegu, przez co na stałe wpisał się na karty historii jako jeden z najwybitniejszych znawców swojego rzemiosła. Guderian mógł swoje wojskowe przemyślenia sprawdzić na frontach II wojny światowej. Podczas trwania blisko sześcioletniego konfliktu jego czołgi, wsparte piechotą i lotnictwem, okazały się nieocenione w różnych bitwach i potyczkach. Podczas kampanii polskiej 1939 r., mając początkowo w składzie swojego Armeekorps: 2. i 20 Zmotoryzowaną Dywizję Piechoty (DPZmot), 3. Dywizję Pancerną (DPanc) z czołgami Panzerkampfwagen III i IV na wyposażeniu, a także jednostki dyspozycyjne, m.in. szkolny baon rozpoznawczy Döberitz-Krampnitz, wykonał bardzo szybko swoje zadania, 8 września przekroczył Wisłę w Gniewie na Pomorzu i znalazł się na obszarze Prus Wschodnich.

Tego samego dnia wieczorem Guderian stawił się na odprawie u dowódcy Grupy Armii „Północ” Generalobersta Fedora von Bocka. Tam dowiedział się, że dowództwo Grupy planowało podporządkować jego oddział 3. Armii. Guderian nie zgodził się z tą koncepcją. Uważałem - napisał kilka lat po wojnie - że ścisłe związanie mego korpusu z armią składającą się z piechoty jest sprzeczne z charakterem mego rodzaju wojsk. Przywidywałem, że uniemożliwi mi to wyzyskanie szybkości mych zmotoryzowanych dywizji i że wskutek naszego wolnego tempa posuwania się siły polskie zgromadzone wokół Warszawy uzyskają możność wycofania się na wschód i przegrupowania na wschodnim brzegu Bugu do dalszego oporu. Ponadto Guderian zaproponował, aby XIX Armeekorps skierować przez Wiznę w kierunku Brześcia. Jego argumenty trafiły do dowództwa Grupy Armii „Północ”, które jeszcze tego samego dnia, kilkadziesiąt minut przed północą nakazało, aby 9 września siły Guderiana najpierw przekroczyły Narew w rejonie Wizny, a następnie rzekę Bug i kierowały się na Siedlce i Mordy.

Rozlana Narew w rejonie Strękowej Góry

Preludium

Pierwsze niewielkie walki pod Wizną rozpoczęły się w godzinach popołudniowych 7 września. Wówczas to z kierunku miejscowości Jedwabne podszedł do pozycji tej niemiecki szkolny dywizjon rozpoznawczy Hansa Cramera, wchodzący w skład 10. DPanc. i rozbił pluton zwiadowców konnych 135. pp. Zadaniem dywizjonu było uchwycenie mostu na Narwi, który jednak Polacy zdążyli wysadzić w powietrze. Wobec powyższych Niemcy nie atakowali polskiego odcinka obrony, tylko zdobyli wioskę Wizna, czekając na przybycie większych sił. Te zaś zaczęły pojawiać się nad ranem 8 września. Były to jednostki 10. DPanc., podporządkowanej wówczas dowództwu 3. Armii. Jej zadaniem było wtenczas natarcie na Łomżę, zdecydowano się jednak nie zdobywać miasta od czoła. W nocy z 7 na 8 września niemieckie dowództwo stwierdziło, iż łatwiej jej będzie obejść miasto bokiem, właśnie przez Wiznę, i skierować siły pancerne w kierunku na Ostrów Mazowiecką.

W tamtym czasie Polacy schowani już w swoich bunkrach i okopach odparli dwa nieprzyjacielskie zwiady. Ponadto o coraz większych ilościach żołnierzy niemieckich powiadomiono dowódcę SGO „N” gen. Młota-Fijałkowskiego. Ten jednak, podobnie jak Sztab Naczelnego Wodza, zlekceważyli otrzymane meldunki.

Od rana 8 września Niemcy prowadzili na odcinku rozpoznanie, ponadto artyleria niemiecka zajmowała wybrane stanowiska i próbowała wstrzelić się w polskie pozycje. Po południu, gdy większość dział była już ustawiona w odpowiednich punktach, rozpoczęto regularny ostrzał fortyfikacji obronnych. Armaty por. Stanisława Brykalskiego, który dowodził artylerią w „Wiźnie” odpowiadały rzadko i bardzo niecelnie. Po jednym z ataków artyleryjskich, już po zapadnięciu zmroku, nie wytrzymała załoga lekkich schronów bojowych, najbardziej na zachód wysuniętych fortyfikacji „Wizny”, w nieładzie opuszczając swoje stanowiska. W kolejnych godzinach Raginis wysłał do Sulina zwiadowców, którzy podeszli bardzo blisko opuszczonych bunkrów i stwierdzili, że Niemcy rozpoczęli budowę mostu pontonowego przez Narew.

8 września polską załogę „Wizny” odwiedził ppłk Tabaczyński. Dowódca obiecał kpt. Raginisowi, iż po 10 września wzmocni jego wątłe siły I baonem 135. pp. Po wyjeździe z „Wizny” Tabaczyński rozmawiał z dowódcą Grupy Operacyjnej „Grodno” gen. bryg. Józefem Wilczyńskim-Olszyną. Ten ostatni rozkazał podpułkownikowi, zgodnie z wytycznymi Naczelnego Wodza, wycofanie załóg z „Augustowa”, „Ossowa” oraz „Wizny” i przetransportowanie ich do Białegostoku, skąd miały udać się do Małopolski Wschodniej. Podpułkownik stanowczo zaprotestował. Oznajmił Wilczyńskiemu-Olszynie, że Niemcy w ciągu najbliższych godzin będą chcieli złamać polską obronę, ponadto argumentował, iż opuszczenie odcinka „Wizna” przez załogę otworzy niemieckim oddziałom pancernym drogę do Białegostoku. Tym samym siły nieprzyjaciela, wykorzystując szybkość swoich pojazdów, mogłyby znaleźć się w mieście jeszcze przed żołnierzami polskimi. Wilczyński-Olszyna zrozumiał racje Tabaczyńskiego i postanowił pozostawić załogę w „Wiźnie”, jednocześnie wycofując obsadę odcinka „Osowiec”.