Kałuże krwi nie wysychały w upalnym, lipcowym słońcu. 25 lat od masakry w Srebrenicy

Kałuże krwi nie wysychały w upalnym, lipcowym słońcu. 25 lat od masakry w Srebrenicy

Dodano: 

Nie tylko cywile znajdowali się w Srebrenicy. Bośniacy nie wierzyli do końca w możliwości Holendrów i rozmieścili w rejonie strefy swoją 28 Dywizję Piechoty Górskiej. Okazało się to być kiepskim posunięciem z dwóch przyczyn. Po pierwsze, dało Serbom podstawę do oskarżanie Bośni i Hercegowiny o złamanie konwencji genewskiej, konkretnie Artykułu 60, poświęconego wprowadzeniu wojsk do strefy zdemilitaryzowanej. Gra byłaby może warta świeczki i pogwałcenie to okazałoby się na dłuższą metę korzystne, gdyby nie stan 28 Dywizji. A prezentowała się ona nie lepiej, niż chronieni cywile: bez zaopatrzenia, amunicji i mundurów, zdemoralizowana, niewyćwiczona, z łańcuchem dowodzenia znajdującym się w rozsypce i dużymi brakami uzbrojenia (niektórzy z żołnierzy byli uzbrojeni w... strzelby myśliwskie). Nie przedstawiała ona żadnej siły bojowej.

Podejmowane próby ewakuacji okazały się głęboko niewystarczające. Po pierwsze, nie było możliwości zapewnienia im transportu. Po drugie, znajdujące się pod kontrolą Serbów drogi były dla konwojów niemal nieprzejezdne. Po trzecie, rząd bośniacki nie wspierał prób ewakuacji, argumentując to niechęcią do przyzwolenia na wysiedlenia rdzennej ludności z terytorium Bośni. Wydaje się prawdopodobne, że nie sądzono, że Serbowie posuną się do czystki etnicznej. Koniec końców, w efekcie ludność cywilna mogła tylko podejmować próby przedostania się na własną rękę do bazy ONZ w Tuzli. Niektórym nawet się to udawało…

Szturm

6 lipca 1995 roku oddziały serbskie rozpoczęły operację Криваја '95 (Krivaja’95). Liczący ok. 4500 żołnierzy korpus „Drina“, dowodzony przez generała majora Milenkę Živanovićia, rozpoczął ostrzał Srebrenicy i rozciągającego się dookoła niej obozu dla uchodźców. Żołnierze 28 Dywizji Piechoty Górskiej próbowali stawić opór, byli jednak bez szans: Serbowie mieli miażdżącą przewagę, a do tego Holendrzy jeszcze przed wybuchem walk skonfiskowali broń żołnierzom Bośni i Hercegowiny w ramach ponownej demilitaryzacji strefy chronionej. Bośniakom pozostało jedynie wycofać się pod ogniem, próbując chronić uciekających w stronę miasteczka cywili. Holendrzy z kolei nie podjęli żadnych działań, poddając się bez walki nacierającym Serbom. Do niewoli trafiło 15 „Błękitnych Hełmów”, reszta zaś wycofała się do swojej bazy w znajdującym się pod Srebrenicą Potočari. Zdesperowani Bośniacy sami zaczęli brać do niewoli Holendrów w rozpaczliwej próbie zmuszenia ich do walki. Charakterystyczne zdarzenie miało miejsce jednego z pierwszych dni ostrzału: zaraz po pierwszych salwach holenderski transporter opancerzony YPR-765 zawrócił i zaczął uciekać, mimo wołań bośniackich cywili błagających o obronę. Jeden z żołnierzy 28 Dywizji, rozjuszony postępowaniem sił ONZ, wrzucił do środka granat ręczny, zbijając kierowcę. Pierwsze działania DUTCHBAT podjął dopiero 10 lipca, gdy wezwał na pomoc samoloty NATO, odwołał je jednak już po dwóch nalotach, gdy Serbowie zagrozili egzekucją holenderskich jeńców.