„Osmanową potęgę i żelazem zniósł, i radą zdrową”. Bitwa, dzięki której Polacy odparli turecki najazd

„Osmanową potęgę i żelazem zniósł, i radą zdrową”. Bitwa, dzięki której Polacy odparli turecki najazd

Dodano: 

8 kwietnia sułtan z wielkim przepychem wyruszył ze stolicy. W lipcu Turcy zgromadzili pod Adrianopolem przeszło 100 000 armię oraz 80 dział, w tym kilkadziesiąt burzących. Wysłali posła do króla polskiego, wstrzymując się tymczasowo z marszem na północ. Sytuacja sułtana nie była korzystna, bowiem nadal niespokojnie było na granicy z Persją, a lennicy tureccy sprzeciwiali się nowej wojnie. Szczególnie istotny był brak zgody chana krymskiego. Tatarzy byli zadowoleni z działań polsko-litewskich wymierzonych w Rosję, brali nawet udział w najeździe na ziemie moskiewskie i woleli utrzymać pokojowe stosunki z Rzeczpospolitą. Turcy nie byli pewni również hospodarów. Krążyły wieści, że planują oni nawet bunt w oparciu o Polskę. W końcu dotarły do sułtana wieści o polskich przygotowaniach do nowej wojny oraz podpisaniu w Polanowie pokoju z Rosją. Turcy obawiali się także dużej wyprawy morskiej Kozaków na Stambuł oraz lądowej na Mołdawię. Wiadomości te ostudziły zapał sułtana, niemniej demonstracyjnie przesunął on w sierpniu nad Dunaj 20 000 żołnierzy. W Rzeczypospolitej działania te traktowano poważne.

Władysław IV zwołał na czerwiec sejmiki. Przyszły sejm musiał uchwalić nowe podatki na spodziewaną wojnę z Turcją. Szlachta rozumiała te problemy. Sejmiki koronne jeszcze w kwietniu podjęły szereg uchwał o powołaniu żołnierza powiatowego do wsparcia kwarcianych. O zaciągach powiatowych zdecydowały województwa krakowskie, lubelskie, sandomierskie, wołyńskie oraz kijowskie. W sumie wystawiły one 2480 jazdy oraz 500 piechoty, oddając oddziały pod zwierzchność hetmana. Województwo ruskie postanowiło ruszyć na wojnę pospolitym ruszeniem. Sejmik wiszeński wyraziły przy tym zgodę na nowe podatki, domagając się jednak lepszego wydatkowania pieniędzy poprzez kontrolę aparatu skarbowego oraz bezwzględnego karania chorągwi, które rabują mieszkańców Korony. Sejmiki mazowieckie prosiły dodatkowo, aby nałożyć większe obciążenia finansowe na dzierżawców królewszyzn, w końcu polecono nie zapominać o obciążeniu Litwy. Wszystkie sejmiki koronne wyraziły zgodę na nowe podatki.

Jeszcze w czasie trwania komisji wojskowej we Lwowie przedstawiono ciekawy, chociaż umiarkowany projekt refom wojskowych. Postulowano między innymi przeniesienie skarbu kwarcianego do Baru, obciążanie stanu duchownego wojska na leża rozkładaniem w dobrach kościelnych, powołanie urzędu prowiant magistra i wydawania hiberny w pieniądzu. Projekt ten, jak wynika z laudów, nie był znany szlachcie na sejmikach, trudno natomiast stwierdzić, czy dyskutowano nad nim podczas obrad sejmowych, które rozpoczęły się w lipcu. Część z tych postulatów spełniono po roku 1648.

Na sejmie warszawskim udzielono audiencji poselstwu tureckiemu, nie wierzono jednak w pokojowe zamiary Wysokiej Porty. Stany sejmujące podjęły w związku tym decyzję o koekwacji podatków, która miał dać w Koronie i Litwie około 2 milionów złotych. Kwoty te nie były wystarczające. Jak zgodnie podkreślają historycy, możliwości finansowe Rzeczypospolitej były wówczas ograniczone nieurodzajem oraz grabieżami wojska, „gdzie głodny żołnierzy z Moskwy powracający następował”. Ponadto dano zgodę na pospolite ruszenie, wyznaczono komisarzy do paktowania z Turkami i zabroniono Koniecpolskiemu wyprawiania się do Mołdawii.

Władysław IV wyjechał z Warszawy 13 września, wydając trzy tygodnie wcześniej drugie wici na pospolite ruszenie. Król dotarł do Lwowa wraz z królewiczami Janem Kazimierzem oraz Aleksandrem na czele gwardii przybocznej złożonej z kilku chorągwi jazdy (husarskiej, kozackiej, rajtarskiej) i regimentu piechoty (pod Reinholdem Rosenem), gdzie miała się zebrać rada wojenna.

Na wieść o przygotowaniach Rzeczypospolitej do wojny, pozbawiony wsparcia ordy krymskiej Sułtan wstrzymał się z rozpoczęciem działań wojennych, nakazując podpisanie porozumienia. Istotnie siły, jakie zgromadziła Korona w obozie pod Kamieńcem, były imponujące.

Już w połowie 1634 roku Koniecpolskiemu udało się powiększyć liczbę kwarcianych do 6 tys. porcji i wypłacić żołd za poprzedni rok służby. Duży regiment piechoty (1000 porcji) przyprowadził Fryderyk Denhoff, do obozu wojsk koronnych dotarły wojska powiatowe, w końcu ściągnęły także ze wschodu kolejne regimenty piechoty oraz chorągwie. W sumie zmobilizowano około 26 000 żołnierzy zaciężnych, w tym 12 500 piechoty z dragonią, oraz 19 000 nadwornych (głównie magnatów kresowych). Ściągnięto również 16 000 Kozaków Zaporoskich z zamieram wyprawienia ich na morze oraz do Mołdawii. Wprawdzie skarb zalegał z wypłatą żołdu (w 1633 roku żołnierze otrzymali 200 tys. zł, do końca 1634 pozostał dług w wysokości 66 tys. zł)61, ale żądni łupów wojacy nie odmówili udziału w kampanii. Łącznie wystawiono więc przeszło 60 000 wojska, które mogło zostać wsparte pospolitym ruszeniem.

19 sierpnia pod Kamieńcem Podolskim hetman Koniecpolski oraz poseł turecki Sahin Aga podpisali porozumienie. Pięć dni później Murad IV, udowadniając swoją chęć zawarcia pokoju, rozkazał ściąć Abazy paszę. Warunki umowy polsko-tureckiej nie różniły się w zasadzie od traktatu chocimskiego. We wrześniu polski poseł Zieliński został przyjęty przez sułtana, który 26 września podpisał wszystkie punktu porozumienia, w tym zastrzeżenie, że na tronach hospodarskich będą zasiadać książęta zgodnie z wolą polskiego króla.

Energiczny Władysław IV początkowo rozczarował się informacją o podpisaniu układu, wierzył bowiem zapewne w możliwość pokonania wrogów chrześcijaństwa. Później jednak zmienił zdanie. 27 października wyjechał ze Lwowa i rozpoczął przygotowania do wojny ze Szwecją. Polacy, nie ufając Turkom, zdecydowali się na opuszczenie obozu pod Kamieńcem dopiero w listopadzie. Regimenty oraz chorągwie „wojska podolskiego” rozłożono następnie na leża zimowe, głównie w województwach południowo-wschodnich, skąd miały zostać skierowane w kolejnym roku do Prus.

„Sam Mars zdumiony patrzał, jak Osmanową / Potęgę i żelazem zniósł, i radą zdrową”

Okres bezkrólewia, jaki nastał w Rzeczypospolitej w 1632 roku został wykorzystany przez sąsiadów do realizacji własnych celów. Turcy podjęli działania zbrojne, licząc, że zaangażowane w konflikt z Rosją państwo polsko-litewskie nie będzie w stanie prowadzić wojny na dwóch frontach. Polakom udało się jednak zgromadzić na czas odpowiednio liczną armię i odeprzeć Turków spod Kamieńca Podolskiego. W kolejnym roku szczęśliwie zakończona wojna z Rosją pozwoliła z kolei wystawić potężne wojska na Podolu i tym samym zniechęcić Stambuł do rozpoczęcia nowej, tym razem walnej ofensywy.

Instytucje państwa doby interregnum działały sprawnie, udowadniający tym samym, że szlachta i elity polityczne potrafiły szybko i sprawnie wybrać nowego króla oraz podjąć odpowiednie uchwały skarbowo-wojskowe.

Polskie dowództwo wojskowe wykazało się dużym doświadczeniem oraz dobrą współpracą. Armia koronna, operując na dwóch odległych teatrach działań wojennych (pamiętajmy, że w linii prostej Smoleńsk dzieli od Kamieńca 800 kilometrów), dowiodła swojej wartości. Niewątpliwie sukcesy wojsk Rzeczypospolitej w latach 1632–1634 w wojnach z Rosją i Turcją umocniły jej pozycję w Europie.

Autorem tekstu „Jak Osmanową potęgę żelazem zniósł”. Najazd Abazy paszy i bitwa pod Kamieńcem Podolskim (Paniowcami) jest Maciej Adam Pieńkowski. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Od widma klęski do wielkiego zwycięstwa. Zapomniana wiktoria polskich wojsk pod wodzą Jana III Sobieskiego