Hetery, czyli starożytne kurtyzany. Kim były luksusowe greckie kobiety do towarzystwa

Hetery, czyli starożytne kurtyzany. Kim były luksusowe greckie kobiety do towarzystwa

Dodano: 

Przedstawienia z ubranymi heterami, stylizowanymi wyraźnie na szanowane obywatelki, nie są jedynymi malowidłami, które ukazują nam życie i zajęcia tych kobiet. Naczynia, których używano podczas sympozjonu, zdobione były często przedstawieniami z udziałem heter. Nie potrzeba nawet specjalistycznej wiedzy, by móc pokusić się o ułożenie naczyń tak, aby pokazywały nam kolejność zdarzeń mających miejsce na sympozjonach. Mamy więc takie, na których widać ubrane kobiety usługujące mężczyznom leżącym na łożach. Część z nich przysiada na nich skromnie, część nosi dzbany z winem, a jeszcze inne grają na instrumentach lub zaczynają tańczyć. Kolejna grupa naczyń to następne sceny sympozjonu. Zabawy stają się coraz odważniejsze, tancerki i flecistki zaczynają zrzucać ubrania, część towarzystwa zdecydowanie bardziej zajęta jest już sobą nawzajem niż jedzeniem czy piciem. Następne sceny to już zapewne końcówka sympozjonu, gdzieś widać wymiotującego mężczyznę, w innej tancerki są już zupełnie nagie rozpalając do granic możliwości otaczających je towarzyszy. Część z naczyń ukazuje coś, co dziś nazwalibyśmy czystą pornografią. Co ciekawe, ceramika o której mowa datowana jest na koniec VI i początek V w p.n.e. i dotyczy okresu zaledwie trzydziestu lat. Jest to wczesne malarstwo czerwonofigurowe, które potem zmienia swoją dekorację na nieco bardziej subtelną. Nie do końca wiadomo czy to, co ukazano na ceramice tego okresu, jest wiernym oddaniem rzeczywistości. Nie możemy też z całą pewnością powiedzieć, dlaczego po tym czasie tego typu dekoracje zaczynają zanikać. Czy była to wina rodzącej się demokracji, nowych nurtów w filozofii czy może najzwyczajniej w świecie tak wyuzdane sceny znudziły się i przestały zaskakiwać? Tego tak do końca nie wiemy, nie oznacza to jednak kompletnego braku obecności heter na sympozjonach późniejszego okresu.

Pierwsza poświadczona obecność hetery na tej imprezie pochodzi z Koryntu z I poł. VI w p.n.e., ale nie jest ukazywana na ceramice. Nie ma więc powodów przypuszczać, że po zanikaniu scen erotycznych zniknęły również hetery. W późniejszym okresie w scenach z sympozjonów widzimy zwykle już jedną lub dwie hetery, ale są one ubrane i zazwyczaj grają na jakimś instrumencie. Czy mężczyźni korzystali później w pełni z ich usług? Tego z całą pewnością nie wiemy.

Niektóre z pań gromadziły znaczny majątek. Stać było je nie tylko na bogate stroje czy służbę, ale także na swojego rodzaju ekstrawagancje, o których pomarzyć mogły zaledwie szanowane obywatelki Aten: hetery urządzały swoje sympozjony (i nie chodzi tu o tzw „babskie wieczory” z lampką wina). Zwykle była to suto zakrapiana alkoholem impreza z mieszanym towarzystwem, w którego skład wchodzili często kochankowie heter. Istnieje ceramika poświadczającą taki stan rzeczy – sceny ukazują kobiety leżące na łożach, pijące wino i grające w różne gry. Są to niemal lustrzane odbicia męskich sympozjonów, lecz tu urządzają je kobiety. Ceramika z takimi przedstawieniami była prawdopodobnie zamawiana przez same hetery bądź ich klientów. Oba sympozjony łączy jedno: urządzać je mogła tylko osoba posiadająca wiele pieniędzy, był to bowiem spory wydatek. To tylko potwierdza przypuszczenia, że przynajmniej niektóre z heter gromadziły znaczny majątek.

Koniec dnia dla motyla

Życie barwnego motyla jest krótkie. Podobnie było z popularnością heter, która gasła wraz ze zmierzchem ich urody. Profesja, którą się parały, nie była łatwym kawałkiem chleba. Trwale odciskała swe piętno na ich ciałach, a zapewne także i na psychice. Nie wszystkie przechodziły na „emeryturę” z pełną sakiewką. Część z nich kończyła w podrzędnych burdelach, gdzie sprzedawały swe ciało komu popadnie za marne grosze, czekając końca dnia. Te bogatsze, we własnych domostwach, „przyuczały” do zawodu swe córki, a nawet wnuczki, które niejako były skazane na ten sam zawód co rodzicielka. Jeszcze inne prowadziły własne domy publiczne zamieniając się w stręczycielki. Mało która jednak osiąga takie bogactwo jakie Herodot przypisywał Radopis, która miała ufundować spiżowe rożny dla świątyni w Delfach, mające ją kosztować 1/10 majątku. Nie każda mogła być też tak jak Fryne, która podobno zaproponowała, że odbuduje z własnej kieszeni Teby Beockie, pod warunkiem, że zostanie to uwiecznione napisem świadczącym o tym, że zrobiła to ona. Była to raczej anegdota mająca wyśmiać aspiracje przedsiębiorczej hetery, niemniej jednak daje nam pojęcie o tym, jak znaczne majątki mogły gromadzić.

Czy jednak za bogactwem szedł szacunek u współczesnych? Czy pieniądze mogły zapewnić nagle poważanie? Nie. Prostytutka zawsze pozostawała prostytutką. Nie było ważne jak wiele wystawi posągów na agorze, ile złoży zwierząt w ofierze czy jakie budowle ufunduje dla poleis. Wszystko to raczej było jedynie prztyczkiem w nos zarozumiałego ateńskiego obywatela, czymś w stylu „mnie stać, a ciebie nie”. Szacunku to jednak nie zapewniło.

Hetery pozostały w pamięci potomnych jako swoistego rodzaju wizja artystyczna późniejszych niż one same pisarzy. Fascynowały i fascynują, wzbudzając skrajne emocje. Czasem ich postać zdaje się być bliższa, jak Fryne, która jest nie tylko imieniem z kart źródeł starożytnych ale i twarzą, którą poznajemy dzięki Afrodycie Knidyjskiej, albowiem to rysy hetery posłużyły Praksytelesowi do oddania piękna bogini. Częściej jednak są tylko imieniem powtarzanym przez wieki, jak Radopis czy Neera. To wszystko to tylko pojedyncze imiona na przestrzeni wieków, a ile za nimi kryje się tych zapomnianych, bezimiennych motyli?

Autorem tekstu Greckie hetery: starożytne luksusowe prostytutki jest Agnieszka Ostrowska. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0

Czytaj też:
Harem był nie tylko przybytkiem rozkoszy. Jak wyglądało życie żon i konkubin sułtana?