Szewc poprowadził warszawiaków do walki z Rosjanami. Dziś rocznica insurekcji warszawskiej

Szewc poprowadził warszawiaków do walki z Rosjanami. Dziś rocznica insurekcji warszawskiej

Dodano: 
Pomnik Jana Kilińskiego w Warszawie
Pomnik Jana Kilińskiego w Warszawie Źródło:Wikimedia Commons / CC BY-SA 3.0 / Jolanta Dyr
Pomnik Jana Kilińskiego znajduje się przy murach warszawskiego Starego Miasta. Jego postać kroczy naprzód, z szablą wzniesioną ku górze. Patrzy w kierunku pałacu Morsztynów, w którym w momencie wybuchu insurekcji warszawskiej znajdowała się siedziba ambasadora rosyjskiego. Kiliński dowodził szturmem mieszkańców Starego Miasta na rezydencję 17 kwietnia 1794 r.

Jan Kiliński, szewc, zamieszkały przy ulicy Szeroki Dunaj 5, należał do spisku, który miał doprowadzić do wybuchu powstania. Udało mu się przekonać starszyznę cechową, rzemieślników i czeladników, by - niezależnie od wojsk Kościuszki - samodzielnie oswobodzić Warszawę. Zadanie było trudne, gdyż garnizon rosyjski liczył 7,5 tys. żołnierzy, a regularne oddziały polskie tylko 3,5 tys.

Rankiem 17 kwietnia 1794 roku uzbrojony w Arsenale lud warszawski zaatakował wojska ochraniające rosyjskiego ambasadora Igelströma. Jego siedzibą był właśnie pałac Morsztynów.

Insurekcja warszawska w czasie insurekcji kościuszkowskiej

Walki wokół pałacu i na ulicy Miodowej trwały cały dzień. Gdy skończyła się amunicja, do luf miały podobno powędrować guziki i kamienie. W innych miejscach Warszawy powstańcy także święcili triumfy. Regiment Działyńczyków rozbił Rosjan pod kościołem św. Krzyża. Odsiecz idąca na pomoc ambasadorowi została powstrzymana przez powstańców utrzymujących pozycje za murem Ogrodu Saskiego.

Następnego dnia Igelström nakazał odwrót. Rosjanom udało się ujść z Warszawy ulicą Miodową w kierunku Żoliborza. Miasto - największy ośrodek przemysłowy i węzeł komunikacyjny - zostało wolne w rękach powstańców.

Autorem tekstu Wybuch insurekcji w Warszawie jest KM. Artykuł został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Pan Wołodyjowski to postać, która istniała w rzeczywistości. Oto prawdziwe „przygody pana Jerzego”