4 czerwca 1989 r. Solidarność zdobyła wszystko, na co pozwalały ustalenia Okrągłego Stołu

4 czerwca 1989 r. Solidarność zdobyła wszystko, na co pozwalały ustalenia Okrągłego Stołu

Dodano: 

Na uwagę w całej kampanii zasługuje przykład Henryka Stokłosy, który jako pierwszy w Polsce użył środków marketingowych znanych już wcześniej w krajach zachodnich. Twórca fabryki utylizacji odpadów rolno-spożywczych z chwilą podjęcia decyzji o kandydowaniu sformował sztab, którego celem było pokazanie największej i najgłośniejszej kampanii, jakiej w PRL-u nie widziano. Prezentował się z hasłem, że „w Polsce nawet z gówna można osiągnąć sukces i miliony”. Udostępniał fabrykę dla zwiedzających gości, zapewniając im jedzenie, napoje i inne atrakcje. Z każdym ściskał dłonie, rozdawał wyborcze reklamy.

Oplakatował też swój okręg wyborczy ponad pięcioma tysiącami materiałów ze swoją podobizną i hasłami: „Nie z koalicji, nie z opozycji” czy „Jestem wiejski chłopak, poniosę was głos do Senatu”. Licznie organizował festyny wyborcze, gdzie można było zdobyć cenne nagrody. Podczas jednego wiecu, który urządzono na stadionie w Pile, zjawiło się blisko 50 tysięcy ludzi, słysząc o tym, że będzie darmowe piwo i kiełbaski. Na swoją kampanię przeznaczył ówczesnych 100 milionów ówczesnych złotych, dzięki temu jako jedyny pokonał kandydata Komitetu Obywatelskiego i uzyskał mandat w Senacie, w którym nieprzerwanie zasiadał do 2005 roku.

Wybory 4 czerwca 1989 r.: wyniki

Nim odbyły się wybory 4 czerwca 1989 roku, to na posiedzeniu KC PZPR gen. Wojciech Jaruzelski ocenił, że zdobycie 51-60 %. miejsc w Senacie będzie wynikiem dobrym, a 41-49% uzna za rezultat zły. Jeszcze wcześniej Aleksander Kwaśniewski, Mieczysław Rakowski, Jerzy Urban i Aleksander Borowicz założyli się o ostateczne rezultaty. Kwaśniewski przewidywał, że opozycja zdobędzie 78 miejsc w Sejmie, zaś Rakowski uważał, że kandydaci niezależni startujący do Senatu maksymalnie mogą liczyć na 38 mandatów. Najcelniej „strzelał” Borowicz, który uważał, że opozycja zgarnie 120 mandatów sejmowych i 69 foteli w Senacie.

Rzeczywiste wyniki były zdecydowanie odmienne i w najczarniejszych snach władza komunistyczna nie przewidywała, że będą one oznaczyć koniec PRL-u. Do urn pofatygowało się 62,4% uprawnionych do głosowania. Aż 10 z 27 milionów dorosłych obywateli nie uwierzyło, że wybory mogą cokolwiek zmienić w ich życiu. Co ciekawe, w ciągu ostatnich 30 lat nie było jednak dotychczas wyższej frekwencji w wyborach parlamentarnych. Również może ciekawić fakt, że jedynie 40,7% księży diecezjalnych i zakonnych brało udział w głosowaniu. Ze 105 biskupów tylko 35 zagłosowało w wyborach.

Najwyższą frekwencję zanotowano na Pomorzu Gdańskim oraz w Małopolsce i Wielkopolsce, a rekordowy udział był w następujących województwach: rzeszowskim (71,52%), leszczyńskim (70,62%) i pilskim (70,20%). Najmniejszym zainteresowaniem głosowanie cieszyło się w Polsce centralnej oraz północno-wschodniej. Tutaj nisko wypadło łódzkie (53,28%), radomskie (55,51%), skierniewickie (56,63%).

Wyniki pierwszej tury stanowiły ogromny sukces Komitetu Obywatelskiego. Kandydaci „drużyny Lecha” otrzymali 160 ze 161 możliwych miejsc do zdobycia w Sejmie. Na uzyskanie brakującego miejsca, kandydat „Solidarności” Andrzej Wybrański miał szansę w drugie turze. W wyborach do Senatu reprezentanci KO zdobyli 92 mandaty, a o 8 pozostałych miejsc można było powalczyć jeszcze w drugiej turze.

Najwyższe poparcie Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie otrzymał w województwach Polski południowo-wschodniej (rzeszowskim, nowosądeckim, przemyskim) oraz na Dolnym Śląsku. Najgorzej było w województwach północno-zachodnich: pilskim, bydgoskim, słupskim. Za ciekawostkę może uchodzić fakt, że w tzw. zamkniętych komisjach wyborczych jak więzienia, milicja, wojsko większą liczbę głosów otrzymali kandydaci „Solidarności”, a nie ludzie obozu władzy.

Koalicję rządową do Senatu poparło 17% wyborców, jednak w ostatecznym rozrachunku PZPR i jej satelici nie uzyskali ani jednego mandatu. Natomiast wymaganą większość głosów w wyborach do Sejmu uzyskała tylko trójka: Teresa Liszcz, Marian Orzechowski i Władysław Czerwiński, którzy otrzymali nieformalne poparcie „Solidarności”.

Natomiast pozostałych 296 miejsc miało zostać obsadzone w drugiej turze. Koalicja najlepiej wypadła w Polsce zachodniej i północno-zachodniej (koszalińskie, zielonogórskie). Najbardziej dotkliwy dla władz był upadek listy krajowej. Z 35 kandydatów tylko Mikołaj Kozakiewicz i Adam Zieliński uzyskali odpowiednią liczbę głosów. Według obowiązującej ordynacji oznaczało to, iż pozostałe mandaty nie zostaną obsadzone.

Mimo sukcesu uzyskanego przez „Solidarność” nie było entuzjazmu, a zwycięski triumfalizm tonowano na łamach „Gazety Wyborczej”. Również kierownictwo Komitetu Obywatelskiego wydało komunikat, aby nie organizować żadnych demonstracji z okazji zwycięstwa, a w broszurkach czy ulotkach zakazano używania sformułowań typu „precz z komuną”. Ten ugodowy ton reprezentowany przez Komitet Obywatelski miał wynikać jakoby z obawy przed konfrontacyjnym zachowaniem aparatu rządowo-partyjnego.

6 czerwca doszło do spotkania głównych przedstawicieli PZPR z kierownictwem Komitetu Obywatelskiego. Postawa Kiszczaka czy Cioska była na nim agresywna i prowokacyjna, co jeszcze bardziej ułatwiło przywódcom „Solidarności” decyzję o przyjęciu ugodowej linii wobec władzy. Tym samym Komitet Obywatelski wyraził zgodę na zmianę ordynacji wyborczej, umożliwiające obsadzenie 33 mandatów z listy krajowej.

Mimo, że było to ewidentne naginanie prawa, ustanowiono, iż o brakujące miejsca w Sejmie mogą ubiegać się jedynie nowi kandydaci. Przed drugą turą, „Solidarność” zachęcała do poparcia niektórych kandydatów koalicji, jak Marcin Święcicki, Waldemar Pawlak, Tadeusz Fiszbach czy Wiesława Ziółkowska.

Druga tura wyborów, która odbyła się 18 czerwca 1989 roku została jednak zbojkotowana przez polskie społeczeństwo i do urn poszło jedynie 25% uprawnionych. Był to kolejny sygnał braku akceptacji dla władzy. Natomiast Solidarność zdobyła brakujący mandat do Sejmu oraz 7 z 8 miejsc w Senacie. Ten ostatni przypadł Henrykowi Stokłosie, który wygrał z Piotrem Baumgartem.

Autorem tekstu Wybory 4 czerwca 1989 r. Komunizm upada od głosów w urnie jest Maciej Gach. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Wałęsa opublikował wiersz o Wałęsie. „Lechu. Tyś walczył dla idei”