Prawdziwa historia El Chapo. Jak handlarz pomarańczami stał się narkotykowym baronem?

Prawdziwa historia El Chapo. Jak handlarz pomarańczami stał się narkotykowym baronem?

Dodano: 

„El Chapo” stał się także bohaterem książek, a nawet seriali o ogólnoświatowym zasięgu. Na jego cześć powstały tzw. narcocorridas, przaśne „ballady”, wychwalające bossów karteli narkotykowych. Według słów jednej z takich piosenek „El Chapo” był potężniejszy niż prezydent Meksyku. Co ciekawe, poparcie dla Guzmána wyrażali nawet duchowni.

Pastor z miejscowości, z której pochodzi „El Chapo” wypowiadał się o nim jako o dobrym człowieku, który nie grozi i nie zastrasza. Takie opinie o działalności członków karteli narkotykowych nie są całkiem odosobnione. Bandyci dbają o swój PR, od czasu do czasu wspierając lokalne społeczności.

Czemu „el Chapo” zawdzięczał taką popularność? Przemocy? Propagandowej pomocy, którą niósł lokalnym społecznościom? A może po prostu bogactwu? Sprawiał przecież wrażenie spełnionego człowieka, który zrealizował swoje sny o władzy i pieniądzach. Prawdopodobnie to wszystkie te czynniki po trochu sprawiły, że bandyta cieszył się ogromną sławą.

Joaquín Guzmán został ostatecznie ujęty w 2016 roku, a rok później Meksyk wyraził zgodę na jego ekstradycję do Stanów Zjednoczonych. Był to koniec historii „el Chapo”, lecz jego zatrzymanie i uwięzienie nie zatrzymało ani kartelu Sinaloa, ani najbliższych współpracowników barona. Proces ujawnił natomiast ogromną skalę korupcji i brutalności kartelu.

Wymowne jest zeznanie jednego ze świadków, który przekonywał, że były prezydent Meksyku, Enrique Peña Nieto przyjął od „el Chapo” 100 milionów dolarów łapówki. Biorąc pod uwagę skalę działalności kartelu Sinaloa i problemy korupcyjne meksykańskich władz, nie można tego wykluczyć, choć należy podkreślić, że świadek nie poparł swoich zeznań żadnymi dowodami.

Historia, która nigdy się nie skończy

Z problemem wojen karteli narkotykowych częściowo poradziła sobie Kolumbia. Po zabójstwie Pablo Escobara, a potem aresztowaniach braci Orejuela, po ulicach nie spływa już krew policjantów, żołnierzy i bandytów. Meksyk wciąż jednak jest w zupełnie innym miejscu. Najlepiej świadczy o tym fakt, że sceny do serialu Narcos: Mexico kręcone były na terenie… Kolumbii.

„El Chapo” od 2017 roku przebywa w izolacji w Stanach Zjednoczonych. Ucieczka z amerykańskiego więzienia, wzorem wcześniejszych epizodów, wydaje się całkiem nierealna. Największy baron narkotykowy nie przyczyni się już zatem do niczyjej śmierci. Zrobi to ktoś inny.

Miejsce „El Chapo”, jako najbardziej poszukiwanego bossa mafii narkotykowych szybko zajął Rubén Oseguera Cervantes, znany jako „el Mencho”. W przeciwieństwie do Guzmána działa on z całkowitego ukrycia. W mediach określany jest jako duch. Metody, brutalność i strach jaki za sobą niesie, są jednak zbliżone do jego poprzedników.

„El Mencho” to bandyta dysponujący armią 5000 „żołnierzy”, miliardami dolarów, za które przekupuje polityków i policjantów. Ci, którzy odmawiają przyjęcia łapówek są straszeni lub zabijani. Jak wskazuje jeden z byłych agentów DEA „el Mencho” postawił przed drzwiami domu prokuratora generalnego Meksyku odciętą głowę świni.

Władze nigdy nie odniosły się do tego incydentu. To kolejny dowód na to, że wyeliminowanie Joaquína Guzmána, nie zmieni sytuacji w świecie meksykańskiego i światowego narkobiznesu.

Z pewnością „El Chapo” nie jest ostatnim, ani nawet jednym z ostatnich znanych, gangsterów-celebrytów. Jego aresztowanie nie skończy także problemu karteli narkotykowych, gdyż ma on podłoże systemowe, które wynika z kilku czynników. Jednym z nich jest bieda i korupcja, które panują w biednych państwach Ameryki Łacińskiej. To idealne warunki do rozwoju przestępczości.

Zostanie narco, to dla wielu młodych ludzi atrakcyjna droga na skróty do bogactwa. Innymi elementami tego specyficznego porządku są skorumpowani politycy, łamiący prawa człowieka policjanci, zastraszeni dziennikarze, którzy dokonują autocenzury tekstów na temat przestępców narkotykowych i część lokalnych społeczności, która popiera działalność karteli.

Wojna z przestępczością narkotykową, wymieniana jest jako jeden z głównych czynników stojących na drodze do demokratyzacji Meksyku. Duże znaczenie ma również nieskuteczna polityka światowych mocarstw. Od czasów Harry’ego Anslingera, a potem prezydenta Nixona, który rozpoczął wojnę USA z narkotykami, minęło już kilka dziesięcioleci. Konsekwencją tych działań nie był jednak spadek sprzedaży narkotyków, zmniejszenie liczby ich dostawców czy poprawa bezpieczeństwa na ulicach miast.

To wojna, która bezustannie nakręca spiralę przemocy i generuje olbrzymie koszty. Jest to projekt, który po prostu się nie udał i do czasu zmiany globalnej polityki wobec narkotyków, na świecie wciąż będą pojawiać się nowi „El Chapo”.

Autorem tego artykułu jest Jakub Jagodziński. Tekst „El Chapo” – król „narcos” z dożywociem, lecz jego imperium wciaż kwitnie ukazał się w serwisie Histmag.org. Materiał został opublikowany na licencji Creative Commons

Czytaj też:
Najkrwawsza kampania w historii. Nie żyje 88 kandydatów w wyborach