Wielki Pożar Rzymu. Patrząc na płonące miasto Neron miał deklamować poemat „Zdobycie Troi”

Wielki Pożar Rzymu. Patrząc na płonące miasto Neron miał deklamować poemat „Zdobycie Troi”

Dodano: 
Neron ogląda płonący Rzym, XIX-wieczny obraz Carla Theodora von Piloty
Neron ogląda płonący Rzym, XIX-wieczny obraz Carla Theodora von Piloty Źródło: Wikimedia Commons / domena publiczna
W nocy z 18 na 19 lipca 64 r. miał miejsce jeden z największych kataklizmów w historii Cesarstwa Rzymskiego. Wielki Pożar Rzymu, trwający kilka dni, strawił znaczną część starożytnego miasta. O podpalenie miasta często oskarżany jest cesarz Neron.

Despotyczne rządy cesarza Nerona, trwające od 54 r., nie niosły mieszkańcom Rzymu spokoju. Cesarz, zamiast pokładać wysiłki w sprawnym rządzeniu Imperium, preferował zabawy, np. pojawiając się jako woźnica, powożąc wozem, a wiosną 64 r. wystąpił publicznie jako pieśniarz w Neapolu. Tego typu rządy nie podobały się zwolennikom „mores maiorum”, czyli osobom preferującym sposób życia ustalony przez dawnych cnotliwych Rzymian.

By zdobyć sobie popularność wśród ludu rzymskiego, Neron wydawał wielkie sumy na igrzyska i rozdawnictwo zboża. W związku z tym lud miał zapewnioną zabawę, a cesarz wspomagał ich w codziennym życiu. Nic nie zapowiadało zmiany tej polityki.

Wielki Pożar Rzymu

W pierwszych dniach lipca 64 r. cesarz opuścił Rzym z powodu upałów i udał się do pobliskiego Ancjum. Tu doszła do niego wiadomość, że w stolicy wybuchł pożar. Ogień wybuchł w nocy z 18 na 19 lipca w okolicy Cyrku Wielkiego (Circus Maximus), gdzie znajdowały się kramy pełne łatwopalnych towarów, a wiatr rozniósł płomienie.

Z powodu wąskich ulic ówczesnego Rzymu pożar miał ułatwione zadanie. Straż przeciwogniowa (vigiles) była bezradna wobec żywiołu, który udało się opanować dopiero po sześciu dniach. Z czternastu dzielnic jedynie dwie pozostały nienaruszone. Był to największy kataklizm w historii Wiecznego Miasta.

Neron powrócił do Rzymu, gdy ogień obejmował już część jego pałacu. Zajął się wówczas zwalczaniem szkód wyrządzonych przez kataklizm: pomagał bezdomnym i głodnym otwierając im swe ogrody i obniżając ceny zboża. Często wychodził też na wieże w dawnych ogrodach Mecenasa, by stamtąd obserwować akcję ratunkową.

Ukuto rychło pogłoskę, że z tej wieży, patrząc na płonący Rzym, miał deklamować poemat „Zdobycie Troi”. Mówiono także, że cesarz umyślnie kazał podpalić Rzym, aby dokonać przebudowy zgodnie ze swymi upodobaniami. Gdy dwór dowiedział się o tych plotkach, zaczęto szukać winnych tego czynu.

Chrześcijanie – prawdziwi sprawcy pożaru?

Szybko znaleziono sprawców: chrześcijan. Jest prawdopodobne, że pomysł ich prześladowania podsunęła Neronowi cesarzowa Sabina Poppea. Sama była prozelitką i możliwe, że z tego kręgu dotarła do niej informacji o szerzącej się w Rzymie nowej i niebezpiecznej religii (w pierwszym okresie dla chrześcijaństwa używano terminu „superstitio” – zabobon).

Chrześcijan uznano więc za winnych sprawstwa pożaru. Krew ofiar miała wkrótce wydać tysiąckrotny plon. O prześladowaniach prędko jednak zapomniano, bowiem zajęto się odbudową zniszczonego Rzymu. Szczególną uwagę zwrócono na kompleks cesarskich pałaców, tzw. Złoty Dom (Domus Aurea). Po pożarze wytyczono też nowe szerokie ulice, celem zapobieżenia podobnemu zdarzeniu.

Dziś nie do końca wiadomo, kto stał za pożarem. Czy zamieszany był w to cesarz? Czy chrześcijanie byli tylko kozłem ofiarnym? A może pożar wybuchł zupełnie przypadkowo? Żadna z wersji wypadków nie znajduje jednak do dziś pełnego potwierdzenia.

Autorem tekstu Wielki Pożar Rzymu, czyli kataklizm, Neron i chrześcijanie jest Grzegorz Kietliński. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Na naczyniu sprzed 3100 lat odkryto biblijną inskrypcję. „Niezwykle rzadkie znalezisko”