Kastracja i samokastracja. Dawniej była karą, ale wierzono też w jej zdrowotne działanie

Kastracja i samokastracja. Dawniej była karą, ale wierzono też w jej zdrowotne działanie

Dodano: 

W ten sam sposób skutki swojej kastracji (nie symbolicznej, jak w przypadku Hugona z Lincoln, a rzeczywistej) starał się interpretować filozof Piotr Abelard. W czasie swojego pobytu w Paryżu Abelard udzielał prywatnych lekcji Heloizie, siostrzenicy kanonika Fulberta – kobiecie świetnie wykształconej, co wówczas było rzadkością. Wkrótce między Abelardem a Heloizą rozkwitł romans, którego nie udało się długo utrzymać w tajemnicy przed Fulbertem. Kiedy ten dowiedział się o sprawie, wybuchł skandal.

Początkowo konflikt udało się załagodzić. Filozof przysiągł, że poślubi Heloizę, ale małżeństwo miało pozostać w tajemnicy. W przeciwnym razie Abelard nie mógłby nauczać teologii i filozofii. Po ślubie Heloiza zamieszkała w domu wuja, aby uniknąć plotek. Wkrótce jednak Fulbert zaczął rozgłaszać wieści o małżeństwie. Wówczas Abelard wywiózł żonę do klasztoru w Argenteuil, co Fulbert uznał za zerwanie umowy i zorganizował spisek, który doprowadził do kastracji filozofa.

Choć początkowo Abelard rozpaczał z powodu okrucieństwa, jakie go spotkało, z czasem zaczął je postrzegać jako formę wyzwolenia, mającą ogromne znaczenie w kształtowaniu jego osobowości. Zobaczył w kastracji wyraz boskiej łaski, dzięki której mógł wznieść się ponad swoje ludzkie niedoskonałości. Identyfikował się z Orygenesem, przekonując, że podobnie jak antyczny teolog, również on mógł wreszcie nauczać kobiety, odporny na wszelkie pokusy.

Interwencje świętych mężów

O ile w przypadku Abelarda kastracja, pojmowana początkowo jako przejaw barbarzyńskiego okrucieństwa, miała ostatecznie stać się dla niego wyrazem łaski niebios, to w średniowiecznej kulturze ubezpłodnienie nierzadko pojawiało się również jako forma boskiej kary. Takie przypadki znane są choćby z miraculów (opowieści o cudach świętych).

W jednej z opowieści Geralda z Aurillac (855–909) pojawia się postać kobiety, która modliła się do świętego z prośbą o interwencję w pewnej sprawie. Modlitwa została jednak gwałtownie przerwana, kiedy kobietę napadł i zgwałcił przechodzący mężczyzna. Na interwencję świętego nie trzeba było długo czekać – jak napisano w relacji, gwałcicielowi natychmiast odpadły jądra.

Zdarzało się również, że święci wywoływali odwrotny efekt. W miraculach Tomasza Becketa (1118–1170) czytamy historię mężczyzny, który został niesprawiedliwie oskarżony o kradzież, za co został oślepiony i wykastrowany. W więzieniu żarliwie modlił się do świętego i wkrótce zauważył, że oczy zaczynają wracać mu na miejsce.

Postanowił więc udać się do Canterbury, aby podziękować za wstawiennictwo patrona. Kiedy był już w drodze, zauważył, że również jądra stopniowo się regenerują. Był to zatem kolejny przejaw cudownej działalności świętego.

Narzędzie kontroli społecznej

Z puntu widzenia obowiązującego w ówczesnej Anglii prawa nie powinno nas dziwić, że wspomniany w miraculach Tomasza Becketa mężczyzna został wykastrowany z powodu przypisywanego mu przestępstwa. W średniowieczu właśnie tam kara kastracji miała zdecydowanie najszersze zastosowanie. Wprowadził ją Wilhelm Zdobywca, zarządzając, że przestępcy nie mają być odtąd karani śmiercią, lecz oślepieniem i kastracją.

Jego następca, Wilhelm Rudy, karał w ten sposób za zdradę stanu. Z kolei brat tego ostatniego, Henryk I Beauclerc – za fałszerstwo monet. Stopniowo wykaz przestępstw karanych kastracją zaczął się kurczyć, obejmując w XIII wieku jedynie przypadki gwałtu i cudzołóstwa, jak również uwiedzenia dziewic – zgodnie z założeniem, że kara powinna być adekwatna do przewinienia. Zatem jeśli dziewica została zbrukana, wówczas ten, kto ją zbrukał, „niech zostanie ukarany na tych częściach ciała, którymi zgrzeszył: czyli powinien stracić oczy, którymi zobaczył piękno owej dziewicy, jak również jądra, które wzbudziły jego pożądanie” (Henry Bracton, De legibus et consuetudinibus Angliae).