Kastracja i samokastracja. Dawniej była karą, ale wierzono też w jej zdrowotne działanie

Kastracja i samokastracja. Dawniej była karą, ale wierzono też w jej zdrowotne działanie

Dodano: 

W innych krajach średniowiecznej Europy również przewidywano karę kastracji za różne wykroczenia. Na przykład według prawa frankijskiego karano w ten sposób niewolników za kradzież lub nierząd. Była to również najczęstsza kara dla mężczyzn złapanych na kontaktach homoseksualnych – taką formę penalizacji przewinień obyczajowych opisano m.in. w trzynastowiecznym francuskim kodeksie Li Livres de jostice et de plet, jak również w kastylijskim Fuero real.

Znane są również przypadki występowania kastracji jako kary za gwałt lub cudzołóstwo, nie tylko w średniowiecznej Anglii. Taka kara spotkała pewnego żydowskiego lekarza, mieszkańca czternastowiecznego Manosque w południowej Francji, za zgwałcenie chrześcijanki. Za to przestępstwo karano tam zazwyczaj grzywną lub biczowaniem (w przypadku uchylania się od zapłaty), zatem decyzja o zastosowaniu znacznie bardziej drastycznej formy penalizacji była dość niespodziewana.

Prawdopodobnie stało się tak ze względu na panujące obawy przez wymieszaniem chrześcijan z Żydami, a więc zaburzenie ustanowionego porządku społecznego. Z tych samych względów karę kastracji przewidziano w Królestwie Jerozolimskim w czasie synodu w Nablusie (1120 rok) dla chrześcijan, którzy dopuściliby się seksualnych kontaktów z muzułmankami, jak również dla muzułmanów za gwałt na chrześcijankach; z kolei w prawie miejskim Moguncji kastracja groziła Żydom za utrzymywanie pozamałżeńskich stosunków z chrześcijankami.

W wymienionych przykładach zatem nie samo cudzołóstwo karane jest trzebieniem, lecz taki stosunek, którego skutkiem byłoby przekroczenie granic między grupami ludności, które, jak wierzono, powinny być od siebie odseparowane.

Na moście targowym

Być może właśnie o utrzymanie porządku (poza innymi względami) chodziło Bolesławowi Chrobremu, który według relacji Thietmara z Merseburga kazał karać nierząd i cudzołóstwo w dość drastyczny, aczkolwiek wyrafinowany sposób:

Jeśli kto spośród tego ludu ośmieli się uwieść cudzą żonę albo uprawiać rozpustę, spotyka go natychmiast następująca kara: prowadzi się go na most targowy i przymocowuje doń wbijając gwóźdź poprzez mosznę z jądrami. Następnie umieszcza się obok ostry nóż i pozostawia się mu trudny wybór: albo tam umrzeć, albo odciąć ową część ciała.

Choć taka forma karania cudzołożników nawet na Thietmarze wydaje się robić wrażenie, to rozumiał on konieczność wprowadzenia w świeżo schrystianizowanym państwie zwyczajów, które „choć są straszne, to jednak niekiedy zasługują na pochwałę”. Niemiecki biskup zdawał sobie sprawę, że lud rządzony przez Chrobrego „wymaga pilnowania na podobieństwo bydła i bata na podobieństwo upartego osła; również nie da rządzić sobą w interesie władcy, jeżeli ten nie stosuje kar surowych”.

Mamy zatem do czynienia nie tyle z karą kastracji, ile z postawieniem grzesznika przed wyborem: czekać na śmierć lub dokonać samookaleczenia, a więc – w alegorycznym rozumieniu, za cytowanymi wyżej późnoantycznymi i średniowiecznymi teologami – odrzucić od siebie narzędzia lubieżności, uwalniając się w ten sposób od szatańskich zakusów.

Czy takie rozumienie aktu samokastracji mogło być udziałem księcia, lub przebywających w jego otoczeniu pomysłodawców takiego rozwiązania? Niezależnie od genezy owego konceptu nie ulega wątpliwości, że Chrobrym kierowała zarówno chęć wpojenia ludowi posłuszeństwa wobec władcy, jak również troska o zbawienie poddanych – która powinna wszak charakteryzować każdego chrześcijańskiego monarchę.

Artykuł zatytułowany Kastracja w średniowieczu. Remedium na problemy zdrowotne, czy kara dla złoczyńców? napisała Karolina Morawska. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Eunuch, czyli strażnik łoża. Wykastrowani mężczyźni pełnili na dawnych dworach wiele ważnych ról