Pierwsza odsiecz wiedeńska. Polscy lisowczycy uratowali stolicę cesarstwa

Pierwsza odsiecz wiedeńska. Polscy lisowczycy uratowali stolicę cesarstwa

Dodano: 

Do słów historyka dodajmy, iż Lisowczycy byli lekką formacją, która zazwyczaj poruszała się komunikiem, czyli bez obciążenia taborem. To z kolei zapewniało szybkość nawet w trudnym terenie. Ich uzbrojenie było przeróżne, w tym zdobyczne. Lisowczycy nie stronili od broni palnej, nie było rzadkością posiadanie przez nich bandoletów z zamkiem kołowym, rusznic oraz pistoletów. Na ich wyposażeniu można było również znaleźć łuk refleksyjny, szable, buzdygany, nadziaki i rohatyny. Ze względu na zagończykowy typ tej formacji, lisowczycy nie używali zbroi i pancerzy.

Bezwzględny sposób działania tej formacji wpływał demotywująco na nieprzyjaciela, jednakże jej członkowie dopuszczali się grabieży również na terenach Rzeczypospolitej. Ze względu na fakt, iż byli to ludzie niechcący podporządkować się prawu pospolitemu oraz nieposiadający dóbr dziedzicznych i dzierżaw, jedynym sposobem ich karania była interwencja regularnego wojska.

Czytaj też:
Od widma klęski do wielkiego zwycięstwa. Zapomniana wiktoria polskich wojsk pod wodzą Jana III Sobieskiego

Wyprawa lisowczyków na Węgry

Po podjęciu decyzji o wyprawie lisowczyków dwór polski zwrócił się do Jerzego Drugetha Homonna, zwanego również Hamonnai. Węgierski magnat zbiegł po wybuchu powstaniu Bethlena do Rzeczypospolitej, gdzie ze względu na swoje powinowactwo z Mniszchami oraz Stadnickimi został ciepło przyjęty. Hamonnai we wrześniu 1619 roku przebywał w obozie lisowczyków, którzy przed planowaną wyprawą zostali przesunięci na Ukrainę. Tam za pieniądze własne oraz Habsburgów dokonywał werbunku elearów. Równocześnie lisowczycy byli zaciągani do służby przez Adama Lipskiego, brata podkanclerzego koronnego. W ten sposób doszło niejako do wytworzenia się dwóch grup werbunkowych.

Z kolei Siedmiogrodzianie obsadzili w tym czasie swoimi oddziałami Słowację; 14 października zajęli Bratysławę. Z polecenia hetmana Żółkiewskiego wojsko koronne zostało rozlokowane na Pogórzu, co z jednej strony stwarzało pozory działań mających na celu jedynie obronę granicy, a z drugiej zapewniało osłonę dla dywersji lisowczyków. Zgodnie z instrukcją Zygmunta III mieli oni przejść przez Słowację i podążyć prosto do wojsk cesarskich, by wziąć udział w walkach z Bethlenem. Wizja ta spotkała się ze sprzeciwem Hamonnaia, który angażując się w wyprawę, dążył przede wszystkim do odbicia swoich prywatnych posiadłości. Te rozbieżne cele niestety nie wróżyły dobrze całej wyprawie.

Lisowczycy przebywali w październiku w okolicach Krosna i Biecza, który częściowo ograbili. Wzbudziło to niepokój szlachty małopolskiej, król naciskał więc na jak najszybszy wymarsz i tym samym pozbycie się niewygodnych żołnierzy. Najprawdopodobniej 21 listopada lisowczycy przekroczyli granicę Korony. Zdaniem Kerstena próbowali przejść na Słowację już z końcem października, lecz wobec niepowodzenia przedsięwzięcia powrócili na stare leża.

Czytaj też:
Bitwa pod Wiedniem. Wspaniała szarża husarii i wielkie zwycięstwo. Tylko czy było warto?

W gruncie rzeczy nie wiemy z całą pewnością, w którym miejscu elearzy przeszli przez granicę. Najprawdopodobniej miało to miejsce na Przełęczy Łupkowskiej. Stamtąd Lisowczycy mieli się udać pod Humienne, aczkolwiek historycy słowaccy oraz czescy są zdania, iż udali się oni pod Stropków, gdzie miało dojść do bitwy. Źródła nie przemawiają jednak za taką interpretacją.

Lisowczycy przy przekraczaniu granicy liczyli od 8000 do 10 000 ludzi. Siedmiogrodzianie dysponowali z kolei nie mniej niż 7000 ludzi, w tym: 2500 jazdy ciężkiej, 2500 lekkiej jazdy oraz 2000 piechoty. O artylerii nic nie wiemy. Sam przebieg bitwy również nie jest do końca jasny. Źródła są jednak na ogół zgodne, iż trwała dwa dni.

Bitwa pod Humiennem

Miejsce, w którym stoczono bitwę, było wymagające pod względem terenowym. Humienne leży nad rzeką Luborec, u zbiegu dwóch dolin bieszczadzkich. Rozłożywszy się w tej okolicy, Rakoczy obsadził pobliskie wzgórza, blokując granicę od Przełęczy Dukielskiej po Wetlinę. Hamonnai znał jednak dobrze teatr działań i zdawał sobie sprawę z tego, że Siedmiogrodzianie zajęli korzystne pozycje. W tej sytuacji prawdopodobnie podjął z dowódcą elearów Walentym Rogawskim decyzję o podzieleniu wojska. Jego część poszła doliną Udavy do miejsca, gdzie wpada ona do Laborca. Tam nastąpiło zwycięskie dla lisowczyków starcie z jazdą Rakoczego, prawdopodobnie wstrzymano jednak dalszy pochód. Możliwe, że brano pod uwagę wejście na tyły przeciwnika.

Drugiego dnia bitwy w nieznanym miejscu lisowczycy stanęli naprzeciwko węgierskiej jazdy i piechoty. Nie mając większych szans we frontowym ataku, zastosowali taktykę pozorowanej ucieczki. Podzieliwszy się na cztery kolumny, ruszyli w stronę własnego obozu. Rakoczy dał znak do pogoni, Lisowczycy zaś gwałtownie zawrócili i starli się z jazdą, a następnie nieuszykowaną do bitwy piechotą, która dążyła do szybkiego ograbienia obozu elearów. Rakoczy pozwolił więc na rozluźnienie szyków własnej armii, dając się wciągnąć w pułapkę. W rezultacie zostawił na placu boju około 3000 ludzi.