Pierwsza odsiecz wiedeńska. Polscy lisowczycy uratowali stolicę cesarstwa

Pierwsza odsiecz wiedeńska. Polscy lisowczycy uratowali stolicę cesarstwa

Dodano: 

Po zwycięskiej bitwie lisowczycy ruszyli w kierunku Michałowic doliną rzeki Laborec. Miasto zdobyli bez oporu miejscowej szlachty. Następnie ścigali Rakoczego aż do Makowicy, gdzie go oblegli. Odstąpili jednak od zamku z powodu braku piechoty i artylerii. Prawdopodobnie około 26 listopada lisowczycy wyruszyli w kierunku Koszyc. Tam rozpuścili zagony, dopuszczając się licznych grabieży.

Wydaje się, iż w tym momencie lisowczycy nie mieli już zamiaru wyruszać w kierunku armii cesarskiej, czego chciał uniknąć szczególnie Hamonnai, pragnący odbić swoje posiadłości i osłonić się przed gniewem Rakoczego. To wywołało niesnaski między nim a Lipskim i Rogawskim, oznaczało bowiem rezygnację z celu, jaki został postawiony przed lisowczykami oraz złamanie instrukcji Zygmunta III. Oddziały elearów znalazły się w rozkładzie, Lipski nie był w stanie zagwarantować dyscypliny. W efekcie doszło do podziału na cztery grupy i pozbawienia Rogawskiego dowództwa przez jego ludzi. Lisowczycy rozpoczęli odwrót w kierunku granic Korony.

Czytaj też:
„Hołd ruski to termin, który właściwie nic nie oznacza”. Rocznica niezwykłego wydarzenia

Jednocześnie Bethlen, dowiedziawszy się o klęsce Rakoczego, zwinął oblężenie Wiednia i wycofał się za Dunaj. Jaka była w tym zasługa lisowczyków? Z pewnością znaczna, skoro Bethlen zdecydował się skierować w ich kierunku 15 000 żołnierzy. Nie możemy jednak zapomnieć, iż na wycofanie się buntowników spod stolicy Austrii w równie dużym stopniu wpłynęła szalejąca zaraza.

Skutki polityczne

Bethlen złożył przeciwko wyprawie lisowczyków protestację, Zygmunt III wyparł się jednak przedsięwzięcia, stwierdzając, iż była to prywatna inicjatywa Hamonnaia. Szeroka akcja propagandowa Siedmiogrodzian zdołała jednak przestraszyć szlachtę małopolską przed ich odwetem.

W styczniu 1620 roku sejmik proszowicki zaatakował z inspiracji książąt Zbaraskich politykę króla oraz przede wszystkim jego doradców. Władca mógł bowiem niemal zawsze usprawiedliwić się przed szlachtą decyzjami senatus consulta. Postępowanie to było zgodne z prawem, gdyż artykuły henrykowskie nakazywały królowi radzić się senatorów w sprawach dotyczących bieżącej polityki państwa. Zygmunt III robił to bardzo umiejętnie, skutecznie dobierając osoby umożliwiające realizację celów politycznych dworu.

Czytaj też:
Wielki triumf polskiego oręża otworzył Polakom drogę na Kreml. Husaria szarżowała do skutku

Wyprawa lisowczyków, którzy byli werbowani za pieniądze dworu, balansowała jednak na granicy prawa, chociaż nie była oficjalną inicjatywą Rzeczypospolitej i nie odbywała się z udziałem wojska państwowego. Działania króla pokazywały, że pomimo wyraźnych ograniczeń, jakie narzucano polskiemu monarsze, był on w stanie prowadzić szeroką politykę, wykorzystując do tego zarówno obowiązujące prawo, jak też istniejące w nim luki.

Szlachta krakowska skierowała listy do głównych osobistości w państwie oraz pozostałych sejmików górnych, efekty nie były jednak duże. Szlachta lubelska oraz sandomierska prosiła tylko o rozpędzenie lisowczyków. Sam Zygmunt III wyjechał w tym czasie do Wilna, wydawszy wcześniej ostre uniwersały do lisowczyków, aby rozeszli się, podkreślając iż w przeciwnym wypadku zostaną do tego zmuszeni przez wojska kwarciane.

Opozycja podjęła w tym czasie walkę propagandową z obozem królewskim. Zbaraskim udało się pozyskać nawet Janusza Radziwiłła, Rafała Leszczyńskiego oraz Zbigniewa Ossolińskiego, król odkładał więc zwołanie sejmu, aż uspokoją się nastroje w kraju. Jednocześnie w połowie stycznia wojsko koronne dowodzone przez hetmana polnego Stanisława Koniecpolskiego rozbiło lisowczyków pod Miechowcem.

Czytaj też:
Kozacy – wszystko, co warto wiedzieć o ich wojskowości! Na stepie, na czajkach i w taborze

Wyprawa lisowczyków i bitwa pod Humiennem była próbą aktywnego włączenia się króla polskiego w rozgrywki wojny trzydziestoletniej. Zapoczątkowała ona znamienne procesy w skali międzynarodowej, polegające na angażowaniu się w konflikt (oficjalnie i nieoficjalnie) kolejnych władców. Wyprawa lisowczyków uratowała koronę czeską i węgierską dla cesarza Ferdynanda; przyczyniła się też do późniejszego gniewu Turcji i co za tym idzie stanowiła jedną z przyczyn wojny polsko-tureckiej z lat 1620–1621. „Pierwsza odsiecz wiedeńska” nie przyniosła wielkich korzyści Rzeczypospolitej. Zygmuntowi III udało się jedynie uzyskać dla królewicza Karola Ferdynanda biskupstwo wrocławskie z częścią księstwa nyskiego.

Z punktu widzenia ówczesnych polskich decydentów stłumienie czesko-węgierskiej irredenty było konieczne ze względu na dynamicznie zmieniającą się sytuację w Europie Środkowej, podważającą zasadę legalizmu. Szczególnie niebezpieczne było wystąpienie Bethlena, który posiadał pewne związki z protestancką Szwecją oraz brandenburskimi Hohenzollernami. „Pozostaje kwestią dyskusyjną w historiografii, czy neutralność Polski [oficjalna] w wojnie trzydziestoletniej nie była zaprzeczeniem ewentualnych korzyści politycznych, np. możliwości odzyskania Śląska. Bliższa analiza realiów ówczesnej sytuacji politycznej […] mocno podważa takie przekonanie”.

Autorem tekstu Pierwsza odsiecz wiedeńska: bitwa pod Humiennem 23–24 listopada 1619 jest Maciej Adam Pieńkowski. Materiał został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Ostatni Waza na polskim tronie. Początek nieszczęść królestwa czy ofiara „złotej wolności”?
Czytaj też:
Lubiana królowa u boku znienawidzonego króla. Szlachta namawiała ją do rozwodu