Jedno z najsłynniejszych przemówień w polskiej historii. Tak minister odpowiedział Hitlerowi

Jedno z najsłynniejszych przemówień w polskiej historii. Tak minister odpowiedział Hitlerowi

Dodano: 

Trzeba zdawać sobie sprawę, że gra o przyszłość Polski zależała od czterech różnych czynników. Pierwszym z nich były kroki dyplomatyczne podejmowane przez Polskę. W końcu roku 1938 była ona związana deklaracjami o niestosowaniu przemocy z oboma totalitarnymi sąsiadami – III Rzeszą i Związkiem Radzieckim. Poza tym obowiązywały dwa traktaty sojusznicze: z Francją, wymierzony w Niemcy oraz z Rumunią, wymierzony w ZSRR. Nie było to mało, zważywszy na bardzo trudne położenie geopolityczne Polski. Traktaty nie mogły jednak znaczyć tak wiele jak chciałby Beck, zważywszy na wspomnianą już przeze mnie wcześniej słabość gospodarczą i militarną kraju. A to właśnie te dwa ostatnie aspekty liczyły się w największym stopniu w grze politycznej lat 1938-1939.

Dowodzi tego wyraźnie gra polityczna prowadzona przez III Rzeszę, stanowiąca drugi zasadniczy czynnik. Jej założeniem było przede wszystkim to, aby „zneutralizować” Polskę – unieszkodliwić ją jako potencjalnego przeciwnika w planowanej wojnie z demokracjami zachodnimi. W jaki sposób zamierzano to zrobić? Początkowo jedynie poprzez narzucenie Polsce dyktatu dotyczący Gdańska i eksterytorialnej autostrady i linii kolejowej przez tzw. „korytarz pomorski”. Przyjęcie tych żądań mogło doprowadzić do złamania ducha oporu polskiego, tak jak stało się to w wypadku aneksji czechosłowackich Sudetów jesienią 1938 r. Pozycja polityczna i strategiczna Polski była dla Niemców funkcją potencjału militarnego i gospodarczego naszego kraju. Dlatego też Berlin fundamentem swojej polityki uczynił kontakty z Londynem, Paryżem, Rzymem i, jak miało się okazać, Moskwą. Polska nigdy nie była dla Hitlera kluczowym sojusznikiem, podobnie jak nie były nim Węgry czy Rumunia. W chwili gdy niemieckie żądania zostały kilkukrotnie odrzucone, Hitler zaczął brać pod uwagę błyskawiczną kampanię „neutralizującą” Polskę.

Demokracje zachodnie – Wielka Brytania i Francja nie były przygotowane do konfrontacji wojennej z III Rzeszą. Fakt ten był trzecim czynnikiem wpływającym na przyszłość Polski. Wynikało to z wielu powodów: traumatycznych doświadczeń I wojny światowej, słabości gospodarczej czy niespokojnej sytuacji wewnętrznej. Francja na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych zdecydowanie zmniejszyła swoje zainteresowanie Polską, a ożywiła z nią kontakty sojusznicze dopiero w 1936 r. To właśnie wówczas, po remilitaryzacji Nadrenii, okazało się, że polski „front wschodni” wymierzony w Niemcy może okazać się potrzebny. Wiosną 1939 r., po zajęciu przez III Rzeszę Pragi, Londyn i Paryż poczuły realne zagrożenie wojną i zdecydowały się na zbliżenie z Polską. Dowodem na to były jednostronne deklaracje gwarancyjne premierów obu rządów, a także podpisanie układu o gwarancjach wzajemnych pomiędzy Londynem a Warszawą. Celem tych działań było wzmocnienie polskiego ducha oporu, a także zaznaczenie twardszego stanowiska Zachodu wobec ekspansji Niemiec.

Czwartym i, jak się okazało, najbardziej niedocenianym czynnikiem wpływającym na rzeczywistość polityczną roku 1939 była polityka Związku Radzieckiego. Jak już wspomniałem, Polska nie chciała żadnego porozumienia z ZSRR wymierzonego w III Rzeszę; na takiej samej zasadzie nie chciała zresztą porozumienia z Berlinem wymierzonego w Moskwę. Każde z tych porozumień musiałoby się zakończyć wasalizacją Polski i utratą przez nią rzeczywistej niezależności. Nie rozumiały tego, albo nie chciały tego zrozumieć, państwa zachodnie. Tak Francja jak i Wielka Brytania aż do ostatnich dni sierpnia 1939 r. nakłaniały Polskę do porozumienia obronnego z ZSRR na wypadek inwazji niemieckiej. Paryż i Londyn zdawały sobie sprawę, że potencjał Polski jest niewystarczający dla tego, aby skutecznie powstrzymać ekspansję Hitlera. Nie rozumiały natomiast, że dla władz w Warszawie porozumienie z Moskwą byłoby oddaniem kraju na łaskę i niełaskę Stalina. Radziecki dyktator zdawał sobie sprawę z tego, że w potencjalnym konflikcie europejskim jego pozycja jest najdogodniejsza. Dysponował on potężnym potencjałem gospodarczym i militarnym, a także miał własne daleko idące ambicje. Jak pokazała przyszłość, to właśnie on w najbardziej błyskotliwy sposób zrealizował swoje plany strategiczne. Po kilku latach wyniszczającej walki pokonał Niemcy, okpił USA i Wielką Brytanię, a także zwasalizował całą Europę Środkową, aż po Łabę.

Gra pozorów

Gdy w kwietniu 1939 r. ogłoszono francuskie i brytyjskich gwarancje dla Polski, Hitler wpadł we wściekłość. Czy liczył jeszcze na jakąś formę porozumienia z Polską? To możliwe. Co prawda w początkach kwietnia 1939 r. wydane zostały rozkazy dla przeprowadzenia inwazji niemieckiej na Polskę ukrytej pod kryptonimem Fall Weiss, ale niczego to jeszcze definitywnie nie przesądzało. Polska mogła się jeszcze ugiąć. Pewne jest jednak, że Hitler (podobnie zresztą jak jego współpracownicy) nie potrafił zrozumieć dlaczego Warszawa nie chce przyjąć łaskawej propozycji niemieckiej. Wszak propozycje niemieckie oznaczały nie fizyczne i totalne zniszczenie Polski, lecz „jedynie” wasalizację.

Czy polskie kierownictwo nie rozważało porozumienia? Odpowiedź jest prosta: tak, rozważało. Dowodem na to mogą być choćby sporządzone w polskim MSZ projekty potencjalnej eksterytorialnej autostrady łączącej Prusy Wschodnie z resztą terytorium III Rzeszy. Prawdopodobnie prowadzono też analizy dotyczące gospodarczego funkcjonowania Polski w sytuacji specyficznego tranzytu towarów między Królewcem a Berlinem. Nie mają więc racji ci, którzy przypisują polityce Józefa Becka ułańską fantazję i kompletne oderwanie od realiów. To rachuby polityczne, a przede wszystkim przypadek Czechosłowacji brutalnie rozbitej przez Hitlera w latach 1938-1939, odstraszały od myśli o przyjęciu niemieckiego dyktatu.