Muzyka opozycji - Jacek Kaczmarski

Muzyka opozycji - Jacek Kaczmarski

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jacek Kaczmarski w 1992 r. (fot. Paweł Plenzner [CC BY 3.0], via Wikimedia Commons) 
22 marca 1957 r. urodził się Jacek Kaczmarski: bard, poeta, dziennikarz Radia Wolna Europa i autor wielu książek. Jeden z najbarwniejszych opozycyjnych twórców w epoce PRL. Człowiek, bez którego „Solidarność” brzmiałaby zupełnie inaczej. Na jego twórczości wychowały się przynajmniej trzy, jeżeli nie cztery pokolenia Polaków.
Autorem tego artykułu jest Paweł Rzewuski. Tekst "Muzyka Opozycji – Jacek Kaczmarski " ukazał się w serwisie Histmag.org. Materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

Nigdy nie był zaliczany do grona najwybitniejszych twórców, sam się zresztą za takiego nie uważał. I chociaż trudno znaleźć jego piosenki lub wiersze w szkolnych podręcznikach, to niezaprzeczalne jest, że trwale zapisał się w historii powojennej Polski. Jego utwory kształtowały inne niż głoszone przez oficjalną propagandę spojrzenie na świat, zaś wielu młodych ludzi przeżywało swoją pierwszą fascynację historią słuchając jego piosenek.

Imię greckie, nazwisko polskiej szlachty

Kaczmarski urodził się w Warszawie w 1957 roku. Swoje pierwsze próby artystyczne podjął w końcówce lat siedemdziesiątych podczas studiów polonistycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Z tego właśnie okresu pochodzą jego najwcześniejsze utwory: „Obława”, za którą dostał nagrodę na Festiwalu Piosenki w Krakowie, „Cień”, czyli historia młodzieńczych przeżyć miłosnych, „Hymn wieczoru kawalerskiego”, to jest żart dla przyjaciela z czasów studiów polonistycznych, czy też „Spotkanie w porcie” będące owocem fascynacji Włodzimierzem Wysockim.

Jeszcze przed początkiem lat osiemdziesiątych Kaczmarski razem ze Zbigniewem Łapińskim i Przemysławem Gintrowskim stworzył swój debiutancki program artystyczny „Mury”. I tak rozpoczęła się jego kariera sceniczna. Tytułowa piosenka zaczęła już niedługo żyć własnym życiem – ku ogromnej frustracji samego autora.

„Mury” mogłyby posłużyć za temat osobnego artykułu, a nawet stać się przyczynkiem do ogólnej refleksji nad karnawałem Solidarności. Utwór ten – napisany przez Kaczmarskiego pod koniec lat 70. do melodii piosenki „L’Estaca” katalońskiego pieśniarza Lluísa Llacha – miał być gorzką refleksją nad wszelkiego rodzaju masowymi ruchami i rewolucjami, paradoksalnie jednak stał się hymnem jednego z największych ruchów społecznych w dziejach Europy. Kaczmarski wielokrotnie zmagał się z buntem publiki przeciw swemu pierwotnemu zamysłowi. Podczas koncertów notorycznie zagłuszano ostatnią zwrotkę piosenki. Zrezygnowany autor już w drugiej połowie lat 80. napisał antytezę swojego utworu – „Mury’87” – gorzko podsumowując perspektywy na przyszłość i zadając pytanie, jak budować nowy świat, „gdy nie ma czym i na czym nowego stawiać”.

Przed emigracją Kaczmarski zdążył jeszcze stworzyć dwa programy: „Raj” i „Muzeum”. Ten pierwszy, będący interpretacją biblijnych historii według Kaczmarskiego, nie zyskał wielkiej popularności. Zgoła inny los spotkał „Muzeum”, w którym autor starał się „rozprawić” z historią Polski i trochę sam kreował się na barda znanego potem z utworu „Lirnik i tłum”, objaśniającego ludziom historię ich własnego świata. Za inspirację do napisania tego programu miały posłużyć Kaczmarskiemu historyczne obrazy wiszące na ścianie muzeum. To właśnie z „Muzeum” pochodzą takie utwory jak „Rejtan”, który w niesamowicie plastyczny sposób ukazuje zmierzch I Rzeczypospolitej widziany oczami rosyjskiego ambasadora.

Mieszkał w Sydney, monachijskie miał kontakty

Stan wojenny zastał Kaczmarskiego podczas trasy koncertowej we Francji. W czasie blisko trzyletniej tułaczki po Europie Zachodniej oraz Kanadzie i USA powstał między innymi utwór „Świadectwo”, będący relacją innego polskiego imigranta o stanie wojennym. W końcu poeta dostał propozycję pracy w Radiu Wolna Europa. Na falach eteru prowadził „Kwadranse Jacka Kaczmarskiego”, w czasie których na bieżąco komentował sytuację na arenie politycznej, czasem za pomocą skomponowanych specjalnie na daną okazję piosenek. W takich okolicznościach powstały utwory takie jak: „Marsz intelektualistów” komentujący zmiany poglądów pewnych osób podczas stanu wojennego, „Artyści” krytykujący szybkie zapominanie własnych przekonań przez artystów, którzy chcieli wyjechać na Zachód, „Aleksander Wat” poświęcony tułaczce, jakiej doświadczali artyści, czy też „Tradycja”, czyli pamflet na tych, którzy usprawiedliwiali swoje nieszczęścia historią.

W Radiu Wolna Europa został Kaczmarski aż do lat dziewięćdziesiątych. Miał jeszcze okazję na bieżąco komentować obrady Okrągłego Stołu w utworach „Rycerze Okrągłego Stołu”, „Kiedy” oraz „Lirnik i tłum”. W tej ostatniej piosence przedstawiał raczej niewesołą wizję przyszłego świata.

Do Polski wrócił na krótko. Zdołał wydać na płytach jeszcze kilka programów, między innymi „Wojnę postu z karnawałem” (z takimi utworami jak „Siedem grzechów głównych” czy też „Syn marnotrawny”), jak również program-podsumowanie „Mury w Muzeum Raju”, w którym razem z Gintrowskim i Łapińskim dokonał podsumowania pierwszych trzech płyt z punktu widzenia dekady, jaka upłynęła od chwili ich opublikowania. Na albumie tym znalazły się takie utwory jak: „Upadek związku Radzieckiego”, „Arka Noego” oraz „Epitafium dla Sergiusza Jesienina”.

Jeszcze przed swoim wyjazdem do Australii Kaczmarski nagrał w Polsce program „Szukamy Stajenki” będący wariacją na temat kolęd. Jest to jedna z dwóch (obok „Między nami”) płyt Kaczmarskiego o tak bogatej oprawie muzycznej, w tym konkretnym przypadku będącej w dużej mierze dziełem Zbigniewa Łapińskiego. „Szukamy stajenki” to chyba najbardziej nietypowy ze wszystkich programów artysty, rzucający zupełnie inne światło na jego artystyczny dorobek.

W roku 1995 roku Kaczmarski wyjechał do Australii. W Polsce bywał już tylko co jakiś czas, zazwyczaj po to, aby grać koncerty, na których prezentował swoje nowe programy. Mieszkanie na końcu świata zaowocowało kilkoma płytami.

Pierwsza, „Pochwała łotrostwa”, tylko zapowiadała Australię. Można na niej znaleźć samousprawiedliwienie braku czynnego uczestnictwa w życiu politycznym („Czaty śmiałowskie”) oraz dwa pastisze twórczości Stanisława Grzesiuka („Karnawał w »Victorii«” oraz „Lećmy Grzesiukiem”). Płytę zakończył utwór „1788” o pierwszym statku płynącym do Australii.

Jako następny powstał dosyć gorzki w swojej wymowie program „Między nami”, w którym autor z punktu widzenia Australii patrzył na tradycję europejską. Album zawierał utwory takie jak: „O krok” (mówiący o tym, jak mylne są ludzkie wyobrażenia), „Postmodernizm” (zawierający jedną z trafniejszych ocen aktualnej epoki) czy też traktujący o hipokryzji „Zegar”. Cała płyta ma raczej pesymistyczny wydźwięk. Nietrudno dostrzec w niej szczere rozczarowanie stanem moralnym człowieka schyłku XX wieku. Jest to jednocześnie jeden z najbogatszych, jeżeli chodzi o warstwę muzyczną, programów zrealizowanych przez Kaczmarskiego.

Kolejną płytę Kaczmarski zadedykował już w większości nowej ojczyźnie. „Dwie skały” to zbiór utworów związanych w dużej mierze z Australią, np. „Dwie skały” lub „Czerwcowy wicher przy kominku”. Za to program wydany w roku 2000 przyniósł jeszcze jedno novum, jakim był zbiór bardzo odważnych erotyków, z których wymienić można „Romantyczność”, „Księżniczkę i Pirata” czy też „Wyznanie Kalifa czyli moc baśni”, a nawet bez mała pornograficzne „Potępienie rozkoszy”.

W „Dwóch skałach” artysta zawarł również symboliczne pożegnanie Zbigniewa Herberta, który odcisnął niemałe piętno na twórczości Kaczmarskiego. „Tren spadkobierców” opisuje wojnę nad trumną poety i jest to jeden z trzech utworów piosenkarza poświęcony Herbertowi – pozostałe to „Zbigniewowi Herbertowi” i „Kwestia odwagi” o stoicyzmie Pana Cogito.

W Polsce rozpoznawany, zmarł na raka przełyku

Przed śmiercią Kaczmarski zdołał skomponować jeszcze dwa programy. „Dwadzieścia (pięć) lat później”, w którym rozliczał się z własną twórczością, a w tytułowym utworze (przy pomocy książki Dumasa) również z Solidarnością. Ostatni program, „Mimochodem”, grał w roku 2002 i można w nim wyraźnie usłyszeć muzyczną ewolucję artysty. Jest tak szczególnie w przypadku piosenki „Przyśpiewka byle jaka o europejskości Polaka”, o której sam autor mówił, że miała to być rap. Poza tym poeta ponownie snuł rozważania metafizyczne: tak w inspirowanym Brueglem „Upadku Ikara”, jak i w „Traktaciku o wyobraźni”.

Jacek Kaczmarski zmarł 10 kwietnia 2004 roku na raka przełyku. Już po śmierci poety ukazał się tomik wierszy „Tunel” zawierający m.in. gorzki zapis pobytu w szpitalu pt. „Oddział chorych na raka a la polonaise A.D. 2002”.

Kaczmarski pisał na wiele tematów. W swoich wierszach poruszał zagadnienia historyczne, społeczne, ale i metafizyczne. Skomentował za pomocą swoich piosenek wiele wydarzeń z polskich dziejów i przedstawił wiele ponurych wizji rzeczywistości. Jego działalność solidarnościowa, chociaż najbardziej znana dzięki takim utworom jak „Obława” czy „Mury”, to tylko część jego twórczości. W swojej poezji skupiał się w większości na zupełnie innych zagadnieniach.

Kwestią całkowicie osobną jest pomnikowość, z jaką patrzyli i patrzą na niego fani. W „Testamencie’95” żalił się na to, że jego piosenki zaczęły żyć własnym życiem. Że jego słuchacze często nie rozumieli jego przesłania i zamiast samodzielnie tworzyć, wolą traktować go jak postać ze spiżu. Do końca życia musiał walczyć ze swymi utworami „żyjącymi własnym życiem”.

Autorem tego artykułu jest Paweł Rzewuski. Tekst "Muzyka Opozycji – Jacek Kaczmarski " ukazał się w serwisie Histmag.org. Materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.