"Warszawa nie ma prawa uczyć historii rosyjskiego ambasadora"

"Warszawa nie ma prawa uczyć historii rosyjskiego ambasadora"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc.hu Źródło:FreeImages.com
Rosyjskie media szeroko komentowały dziś polską reakcję na słowa ambasadora Federacji Rosyjskiej w Polsce na temat tego, że nasz kraj jest rzekomo współwinny wybuchu II wojny światowej. Komentarze zrelacjonował portal TVN24.pl.
"Napięcie w stosunkach między Rosją i Polską zaczęło rosnąć po wyborze Andrzeja Dudy na prezydenta. Pan Duda, po objęciu urzędu, rozpoczął kampanię, której celem jest przekonanie sojuszników NATO, że konieczne jest wzmocnienie wschodnich granic Sojuszu” – napisano w dzienniku "Kommiersant”. Wskazano także, że słowa te mogą spowodować wyrzucenie dyplomaty z Polski (co jednak nie nastąpiło – o spotkaniu w MSZ, a także oświadczeniu polskiej dyplomacji piszemy we Wprost.pl – red.)

Polska nie ma prawa uczyć historii?

Agencja RIA Novosti przypomniała z kolei słowa Grzegorza Schetyny ws. wyzwalania obozu koncentracyjnego Auschwitz przez Pierwszy Front Ukraiński, a także najnowszy komentarz do obu spraw szefa parlamentarnej Komisji Spraw Zagranicznych Aleksieja Puszkowa. "Po antyhistorycznych oświadczeniach szefa polskiego MSZ o Ukraińcach jako 'wyzwolicielach Auschwitz' Warszawa nie ma prawa uczyć historii rosyjskiego ambasadora" -  napisał napisał na Twitterze Puszkow, co zauważyła agencja.

Reakcje

Po słowach ambasadora Rosji wypowiedzianych w rozmowie z TVN24, zareagowali m.in. premier Ewa Kopacz, ale także Komitet Żydów Amerykańskich. Niektórzy polscy politycy oczekiwali wydalenia dyplomaty z kraju, inni z kolei sugerowali, iż jest to celowe działanie na polecenie Moskwy.