Piłsudski z bratem nieświadomie uczestniczyli w zamachu na cara. Zostali surowo ukarani

Piłsudski z bratem nieświadomie uczestniczyli w zamachu na cara. Zostali surowo ukarani

Dodano: 
Bracia Bronisław i Józef Piłsudscy (w środku, Bronisław pozuje na siedząco) w 1885 roku
Bracia Bronisław i Józef Piłsudscy (w środku, Bronisław pozuje na siedząco) w 1885 roku Źródło: Wikimedia Commons / domena publiczna
Dokładnie sześć lat po udanym zamachu polskiego szlachcica na cara Aleksandra II, członkowie Frakcji Rewolucyjnej Narodnej Woli chcieli zamordować cara Aleksandra III. Tym razem zamach się nie powiódł. Wśród skazanych za planowany akt terroru znaleźli się bracia Piłsudscy: starszy Bronisław i młodszy Józef – przyszły marszałek Polski.

W marcu 1886 roku, na Uniwersytecie w Charkowie miały miejsce wystąpienia studenckie, za udział, w których niepokorny żak Józef Piłsudski, po raz kolejny trafił do aresztu i został relegowany z uczelni. Z „wilczym biletem” i opinią wichrzyciela wrócił do Wilna z zamiarem kontynuowania nauki w Dorpacie. Nie porzucił jednak postanowienia „...że trzeba zawiązać jakąś organizację, któraby wypracowała program roboty socjalistycznej i u nas”.

Zamach na cara a Bronisław i Józef Piłsudscy

Podczas gdy Józef rzucił się w wir działalności politycznej w Wilnie, jego starszy brat Bronisław, po zdaniu matury, rozpoczął studia prawnicze w Petersburgu. Tam też nawiązał kontakty z członkami Frakcji Rewolucyjnej Narodnej Woli. Organizacja ta, założona w końcu 1886 roku, czerpała inspirację ze swej poprzedniczki, Narodnej Woli, zarówno pod względem programu, jak i metod walki. Głównym celem studentów-konspiratorów miały być zamachy na prominentnych członków władz. Ich pierwszą ofiarą miał paść sam Aleksander III, a zamierzano dokonać tego w dniu symbolicznym – w rocznicę udanego zamachu Narodnej Woli na cara Aleksandra II, który miał miejsce 13 marca 1881 roku.

Liderami nowej organizacji byli założyciel i przywódca Piotr Szewyriow, Polak i konstruktor bomb Józef Łukaszewicz oraz mający rzucić ładunek Wasilij Osipanow. Wstępny plan wymagał jednak poszerzenia grupy o kolejnych zamachowców.

Przewidywano, że car przybędzie do Soboru Pietropawłowskiego w szóstą rocznicę zamachu na swojego ojca, gdzie jak się spodziewano, będzie uczestniczył w nabożeństwie za jego duszę. Wówczas, ku przejeżdżającej karecie, miała zostać rzucona bomba. Na skutek trudności w ustaleniu jednej drogi przejazdu, postanowiono obsadzić kolejne dwie ulice.

Do tego zadania potrzebni byli więc kolejni zamachowcy – w sumie trzech ciskających bomby i trzech sygnalistów. Dzięki szerokim kontaktom w różnych studenckich organizacjach Szewyriow pozyskał do tego celu Michała Kanczera, Piotra Horkuna, Stiepana Wołochowa, Oresta Goworuchina i Aleksandra Uljanowa (starszego brata Włodzimierza Lenina). W końcu grudnia zespół poszerzony jeszcze o Wasilija Gienierałowa i Pachomija Andriejuszkina osiągnął pełny skład.

Do wyprodukowania dynamitu Łukaszewicz potrzebował dużej ilości kwasu azotowego. Wiedząc o istnieniu w Wilnie „grupy rewolucyjnej”, jak wspomina „wiedziałem jak do niej dotrzeć, miałem odpowiednie hasło”, zaproponował, by tam zwrócić się o pomoc. Zamachowcy zdecydowali się wysłać na Litwę Kanczera, za osobę kontaktową obierając niewtajemniczonego jeszcze Bronisława Piłsudskiego.

Starszy brat Józefa, jak wspomniano, studiował w tym czasie w Petersburgu, a Łukaszewicz znać musiał go jeszcze z wileńskiego gimnazjum, do którego on i bracia Piłsudscy uczęszczali (Łukaszewicz ukończył je dwa lata przed Józefem). Bronisław, przebywający w tym czasie w Wilnie na świętach bożonarodzeniowych, zgodził się przenocować wysłannika i ułatwić dalsze kontakty. Adres Bronisława Łukaszewicz pozyskał od Konstantego Hamoleckiego, którego poprosił też o napisanie listu polecającego i wyjaśniającego misję Kanczera.

Tak oto już dwaj członkowie gimnazjalnej „Spójni” zostali wciągnięci w działania Frakcji Rewolucyjnej Narodnej Woli. Wysłaniec spiskowców przybył do Wilna 12 lutego 1887 roku. Józef Piłsudski mieszkał w tym czasie u swojej ciotki, Stefanii Lipmanówny. Tam też Kanczera zaprowadził Bronisław, prosząc, by brat pomógł gościowi, gdyż sam nazajutrz musiał wracać do Petersburga.

Nieświadom niczego Józef, jak zezna przed sądem, pomógł dotrzeć wysłannikowi do umówionych dostawców, od których ten pozyskał poszukiwany kwas, a także pistolet, truciznę i 150 rubli. Strychnina i atropina miały posłużyć jako dodatkowy wypełniacz bomby. Liczono, że nawet jeśli car nie zginie w wyniku eksplozji samego ładunku, jego zatrute odłamki dopełnią dzieła. 14 lutego Kanczer wysyła telegram o treści: „Siostra poważnie chora”, co było umówionym sygnałem powodzenia misji.

W rocznicę udanego zamachu

Pod koniec lutego trzy bomby były gotowe. W tym też czasie Szewyriow musiał opuścić grupę – chory na gruźlicę, za namową kolegów udał się na Krym. Przywództwo przejęli Łukaszewicz i Uljanow. 9 marca podczas spotkania w mieszkaniu Kanczera i Horkuna, członkowie organizacji poznali się wzajemnie. Dotąd, by zachować tajemnicę, Szewyriow jako jedyny znał cały skład grupy. Także dzięki temu, że poszczególni spiskowcy nie znali się, mógł podstępem werbować kolejnych członków – po prostu zawyżał ich liczbę, robiąc tym dodatkowe wrażenie na nowych rekrutach.

Wówczas też przyjęto oficjalnie nazwę grupy: Frakcja Rewolucyjna Narodnej Woli. Nazwa, jaką zaproponował Uljanow z jednej strony nawiązywała do dziedzictwa narodników, z drugiej jednak wskazywała na odrębność od rozbitej partii. Na spotkaniu omówiono także zasadę działania bomb i ostatnie szczegóły akcji.

Tuż przed planowanym dniem zamachu, o mało nie doszło do dekonspiracji. Orest Goworuchin, uprzednio przyłapany na organizowaniu tajnej drukarni, po wypuszczeniu miał się okazać przynętą. Był to dość powszechny wybieg tajnych służb – uwalniając niewiele znaczących działaczy, zamierzano ich tropem dotrzeć do jądra spisków. W porę wykryto podstęp carskiej policji i postanowiono wyprawić Goworuchina za granicę.

W tym miejscu ponownie pojawia się postać Józefa Piłsudskiego. „Ziuk” udzielił w wieleńskim mieszkaniu noclegu uciekinierowi i wyekspediował go w dalszą drogę. Po odjeździe Goworuchina Piłsudski wysłał do Bronisława telegram zawierający umówione zdanie-hasło: „siostra wyjechała, spotykaj”.